Strona główna Testy i recenzjeŚrodki do pielęgnacji FreshAid Żel do pielęgnacji jamy ustnej [test]

FreshAid Żel do pielęgnacji jamy ustnej [test]

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Na koniec 2016 roku rozpoczęłam dużą współpracę z firmą ScanVet – producentem leków i suplementów dla zwierząt nie tylko domowych. Produkty tej firmy znam od dłuższego czasu i wielokrotnie dostawałam je w lecznicach jako wspomaganie w leczeniu psów. Kiedy więc zaproponowano mi współpracę i testy ochoczo godziłam się na to, ze względu na potrzebę suplementacji moich psów, szczególnie względem stawów tu będzie test ArthroScan Kęsy oraz ArthroScan Syrop w końcu owczarek i podrastający kundel rozmiarów XL są w grupie ryzyka. Co więcej, w tym paskudnym okresie Donner ma tendencję do przeziębiania się (lub sobie różnych części ciała), stąd kolejnym produktem będą suplementy na odporność Scamonue. Do całego zestawu dołączył FreshAid, który ma pomóc psom w utrzymaniu świeżego oddechu, bo po niektórych karmach rybnych nieźle czuć od nich szprotką, a Elce to już w ogóle różne wyziewy się zdarzają. M. się śmieje: „Jak to terierowi”. Ja tam doświadczeń z terierami i wyżłami takiego jako on nie mam, ale na pewno nie będę tolerowała nieprzyjemnych chuchów, choćby to miałobyć wzorcem rasy. A na koniec jak nadarzy się okazja: ColoCeum Plus – suplement przy biegunkach, który raz udało mi się zdobyć w lecznicy, ale biegunka u Donnera okazał się poważnym zatruciem i sama pasta nie wystarczyła – teraz dam jej drugą szansę (choć… lepiej byśmy nie musieli jej testować). To co, gotowi na weterynaryjną jazdę? A zaczynamy od czegoś na świeży oddech!

FreshAid Żel do pielęgnacji jamy ustnej dla psów i kotów

Nie wiem jak Wasze psy, ale Donner moja gwiazda miał swojego czasu własną szczoteczkę do zębów i psią pastę. Jednak z powodu tego, że czyszczenie zębów u owczarka, który przez pierwsze lata życia czerpał niesamowitą przyjemność z niedelikatnego podgryzania mnie lub przypadkowego uderzania zębami było niezbyt miłym zajęciem, choć Donner bardzo szybko nauczył się szczerzyć na widok szczoteczki, i to nie dlatego że nastawiał zęby do mycia. Nie na wiele te szczeniackie popisy chłopakowi się zdawały, bo poza ewidentnymi próbami zastraszenia mnie i tak zawsze stawało na moim. Jednak efektów ze stosowania tego specyfiku nie było. Jak pies zjadł coś niezbyt pięknie pachnącego często pojawiał mu się charakterystyczny „odorek” z pyska. Sposobem na to było gotowanie zupek, które świetnie służą moim psom, ale chrupki też mi są potrzebne, czasem też puszki, a po takowych szczególnie rybnych, sardynkowy chuch potrafi zwalić z nóg.

Kamień nazębny nie pojawia się w jakichś zastraszających ilościach, zęby Donner też ma całkiem ładne i białe jak na 4,5 letniego psa. Faktem jest, że poza zupkami staram się, by dostawał twarde chrupki które musi gryźć, żeby trochę czyścić sobie zęby, dodatkowo raz w tygodniu je mostek ze szpikiem, który właściciele ciumka, bo te kości rzadko zdarza mu się przegryźć, średnio raz w miesiącu dostaje pokaźniejszą kość do pogryzienia, dodatkow czasem jakiś kawałek suchej bułki no i oczywiście torga więc ząbki są w całkiem dobrym stanie, ale to nie znaczy, że nie warto o nie zadbać.

Przeciwieństwem Donnera jest natomiast Elza. Nie żeby jej się coś działo z zębami, bo paszczękę jak na swój wiek ma niesamowicie dorodnie uzębioną. Zęby ma mocne, białe, zdrowe… ale… ale Pannie Elzie bardzo często śmierdzi z pyska dokładnie tym co zje. Rybne chrupki – zawsze. Zupka – można wyczuć co wchodziło w jej skład, puszka – również. Surowe mięso – zapach zgnilizny. M. zwala wszystko na geny teriera, że to śmieciojad i tak musi mieć. No… prawdą jest to, że Elka nie odpuści żadnemu śmieciowi spożywczemu na spacerze, chcąc spróbować nawet papierek po batoniku, z resztą czekolady, mimo że sama chętna do jedzenia jakoś bardzo nie jest i nigdy nie była, no ale śmieci to nie regularne żarcie. Tak więc bardzo byłam ciekawa psiego „odświeżacza” do pyska innego niż chlorofilowe przekąski dentystyczne, które owszem działają, ale tylko do kolejnego posiłku. Zdecydowałam się wiec na test FreshAid preparatu do pielęgnacji jamy ustnej.

Składniki FreshAid neutralizują przykry zapach z jamy ustnej wywołany przez lotne związki siarki,  przekształcając  je  w  bezsmakowe  i  bezwonne  organiczne  siarczany.  Zapobiegają odkładaniu  się  płytki  nazębnej  oraz  pobudzają  procesy  gojenia  dziąseł. Wyciągi  roślinne wykazują skojarzone działanie przeciwzapalne na błony śluzowe  jamy ustnej. Chronią przed rozwojem chorób przyzębia ograniczając rozwój bakterii tworzących płytkę nazębną oraz ich zdolność przylegania do powierzchni zęba. Kwas  foliowy  i witamina C zapobiegają  stanom zapalnym i krwawieniom z dziąseł. Olejek mięty pieprzowej posiada naturalny, odświeżający zapach.
Sposób  stosowania: Należy nanieść kilka kropli preparatu na błonę  śluzową policzków  i do kieszonek  policzkowych.
Skład: cynk, kwas foliowy, ekstrakt z zielonej herbaty, witamina C (w postaci  monofosforanu  wapnia),  olejek  mięty  pieprzowej,  tauryna,  substancje pomocnicze

FreshAid Wykazuje potrójne działanie:

  1.  neutralizuje nieprzyjemny zapach
  2.  ogranicza tworzenie płytki nazębnej
  3.  chroni i regeneruje dziąsła

Preparat ma konsystencje bardziej płynu niż żelu, jest niebieski (co mnie trochę przeraża, skąd ten kolor…) o przyjemnym, niedrażniącym zapachu. Nanoszenie preparatu nie jest problematyczne. Mamy buteleczkę z dozownikiem, przez co w bardzo łatwy sposób możemy nanieść preparat na dziąsła i policzki. Donner znosi to z ciężkim westchnieniem, bo i tak nie ma wyboru, cierpliwie czekając aż nałożę preparat, by później odejść z najwyższym obrzydzeniem i odrazą dla mojej osoby. Elka natomiast najchętniej wyżłopałaby cała zawartość na raz. Stosowanie preparatu w moim przypadku jest dość łatwe, choć do super przyjemnych nie należy, a pies celowo (lub przypadkowo) może podgryźć palec, co usilnie zawsze próbuje zrobić Donner – oczywiście przypadkowo.

A efekt stosowania specyfiku? Efekt jest naprawdę świetny. Psy maja całkiem przyjemny odświeżający chuch utrzymujący się dość długo. Preparat stosowałam codziennie po południu w efekie czego przez cała noc do porannej pobudki nie czułam nad sobą ani razu rybnych wyziewów., jek było w dzień ciężko powiedzieć, bo psy są wtedy same.

Nie zaobserwowałam natomiast redukcji czy też ograniczania narastania płytki nazębnej. Faktem jest, że Ela nie ma jej jeszcze wcale, a Donner nie ma jej w jakichś dużych ilościach, wiec było to ciężkie do zaobserwowania. To samo jak regeneracja dziąseł. Bo nawet jeśli psy żują torgę, szarpią się szarpakami czy bawią na spacerze patykami, powiedzenie „zagoi się jak na psie” w przypadku dziąseł jak najbardziej się sprawdza. Nawet gdy na zabawce pojawi się gdzieś krew np.: z przygryzionego języka już po kilku chwilach nie ma śladu po ranie i było tak od zawsze, więc ciężko mi określić działanie preparatu w tej kwestii.

Na pewno jednak preparat odświeża oddech i skutecznie zabija rybi zapach psów karmionych karmą o dość charakterystycznym i specyficznym zapachu, a na tym zależało mi najbardziej.

Tekst napisany przy współpracy z ScanVet

Ogółem: 1 348, dzisiaj: 1

You may also like

6 komentarzy

elf 18 stycznia 2017 - 23:43

Mojemu przygarniętemu psu nieziemsko waliło z pyska. Znaliśmy poprzedniego właściciela psiaka, ale według niego to nie był problem tylko coś co ma każdy pies w pakiecie. Dodatkowo doszły poranne wymioty więc staliśmy przed groźbą refluksu. Nam pomogło definitywne odstawienie karmy suchej na praktycznie pół roku. Gdybym wtedy znała takie coś jak FreshAid to nie musiałabym się odwracać od psiej mordki chuchającej wyziewami z żołądka. Na pewno by to pomogło w pierwszych dwóch tygodniach, bo pies kompletnie nie ogarniał czemu się odwracamy od niego.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 19 stycznia 2017 - 18:11

Sucha karma niestety najcześciej jest źródłem nieprzyjemnego oddechu, ale jest wygodna. No i najlepiej nadaje się do pracy z psem. 🙂

opublikuj
Tayra 20 stycznia 2017 - 00:50

Strasznie się cieszę, że nie muszę dbać o zęby Tayry – w życiu nie ogarnęłabym się z codzienną pielęgnacją, nawet jeżeli miałoby to być tylko nałożenie żelu 😀

opublikuj
Amelia z Zamerdani 20 stycznia 2017 - 07:15

Haha 😀 Ja mam podobnie, mimo, że żel fajnie działa nie będę się w to bawiła jak mi się skończy. Donn nie ma problemów, a Elki chuch jakoś przeżyjemy, a jak dorośnie może jej przejdzie 🙂

opublikuj
Pitaman 9 kwietnia 2017 - 17:41

Ja jednak preferuje gryzaki oravet, wygodniej bo pies sam wtedy dba o swoje zęby i nie trzeba o tym ciągle pamiętać.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 10 kwietnia 2017 - 16:36

Czyżby i do mnie trafił marketing szeptany z OraVet? No czuję sie zaszczycona, dlaczego dopiero teraz? 😛 Nie znam, nie miałam w ręce więc póki co wolę to co znam.

opublikuj

Zostaw komentarz