Strona główna Gdzie na spacer Pies w autobusie

Pies w autobusie

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Donner jeździ tylko z MPK – za darmo

Dobra informacja dla wszystkich posiadaczy czworonogów! Nasze pupile mogą jeździć komunikacją miejską za darmo! Szkoda, że dopiero po 13 latach posiadania psa i kupowania mu biletów, jak przystało na uczciwego obywatela, dowiedziałam się że było to zbędne… Zanim napisałam ten artykuł zwróciłam się do MPK w kwestii przewozu zwierząt, jako że jakiś czas temu obserwowałam dyskusję czy pies powinien mieć w autobusie bilet czy nie. Dziś dostałam taką oto odpowiedź:

MPK Lublin sp. z o.o. informuje, że zasady przewożenia zwierząt znajdują się
w: „Regulaminie Przewozu Osób i Rzeczy Środkami Lokalnego Transportu Zbiorowego Wykonywanego na Zlecenie Zarządu Transportu Miejskiego w Lublinie”.

W § 6 pkt 10) w/w regulaminu jest następujący zapis: „Pasażer ma prawo do bezpłatnego przewozu w pojazdach rzeczy i zwierząt na zasadach określonych Uchwałą nr 773/XXXI/2013 Rady Miasta Lublin z dnia 23 maja 2013 r. w sprawie przepisów porządkowych w gminnym regularnym przewozie osób, realizowanym w lubelskiej komunikacji miejskiej w ramach publicznego transportu zbiorowego , lub w przypadku jej zmiany kolejną Uchwałą regulującą te kwestie [..]

A teraz pora na kilka naszych psich przemyśleń na temat podróżowania MPK w Lublinie.
Psi punkt widzenia Donner:

Kilka miesięcy temu, kiedy zachorowałem na babeszjozę jeździliśmy codziennie z panią do weterynarza. Nie wspominam tego jako złego czasu. Nie czułem się źle, jak mogłaby na to wskazywać moja choroba, ale z jej powodu jeździłem codziennie na długie wycieczki do kliniki, gdzie przyczepiano mi do łapy jakiś sznurek i kazano leżeć – to leżałem, trochę spałem, pani siedziała obok czytając książkę, po czym wracaliśmy do domu. Nie zawsze jednak mogliśmy pojechać samochodem, więc kilka razy wybraliśmy się autobusem i wtedy to zostałem ‘nielegalnym Donnerem’ .Nigdy nie przeszkadzała mi jazda autobusami, no może jej jedyną wadą jest to, że wtedy pani zakłada mi kaganiec. W sumie nie ma, co się dziwić, jest tam tyle nieodpowiedzialnych ludzi, którzy mnie zaczepiają patrząc na mnie lub odzywając się, że bez kagańca mogli by mi dać jeszcze jakiegoś cukierka…, a pani zabrania rozmawiać mi z nieznajomymi i przyjmować od nich jedzenie, więc nic dziwnego, że się denerwuję, kiedy zaczynają wpatrywać mi się w oczy i zachęcać do rozmowy. Muszę się słuchać pani, a ludzie powinni wiedzieć że nie zaczepia się cudzych psów! Siedzieliśmy we dwoje na przystanku czekając na autobus. Kiedy przyjechał, pani wcisnęła mi na nos kaganiec i wsiedliśmy do autobusu. Nie lubię, kiedy wszyscy na mnie patrzą, a w autobusie jechało wyjątkowo dużo ludzi i wszyscy patrzyli oczywiście na mnie. Zignorowałem ich jednak i poszedłem za panią pod ścianę gdzie było trochę więcej miejsca. Usiadłem sobie owijając łapy ogonem, żeby nikt mi go nie przydepną, i szturchnąłem panią kagańcem, przypominając, że nie jestem zachwycony z faktu jego noszenia. Poczochrała mnie przyjacielsko za uchem i zaczęła szukać w torebce drobnych, które wrzucała do śmiesznego pudełka. Wrzucała i wrzucała, a ja zauważyłem, że zaczyna się denerwować, nie wiem, dlaczego, zabawa wydawała się fajna. W jedną dziurkę wrzuca się pieniądze, a z drugiej wypadają, po czym wyjmuje się je i ponownie wrzuca. Po chwili jednak najwidoczniej zabawa jej się znudziła i ruszyła przez autobus w stronę kierowcy. Wcale nie uśmiechało mi się przeciskać pomiędzy ludźmi stojącymi w przejściu, ale co poradzić… Ruszyłem za nią ignorując wystawiane ręce chcące mnie pogłaskać, bo moją uwage przykuły komentarze o krwiożerczej bestii i bydlaku. Początkowo puściłem je mimo uszu, jednak z czasem sam zacząłem się obawiać i szukać wzrokiem tego potwora, który najwidoczniej jechał z nami… Doszliśmy do kierowcy i pani poprosiła o bilet, na co usłyszała, że w autobusie jest biletomat i żeby sobie tam kupiła. Pani zaczęła kierowcy tłumaczyć, że nie przyjmuje monet i chyba jest zepsuty, ale kierowca był nieugięty. Właśnie miałem mu powiedzieć, co myślę o denerwowaniu mojej pani, ale odpuściłem, bo autobus ruszył i musiałem utrzymać się z godnością na łapach. Chcąc nie chcąc wróciliśmy na środek autobusu gdzie było trochę więcej miejsca. Pani podjęła drugą próbę, jak wywnioskowałem zakupu biletu w biletomacie – bezskutecznie. Na następnym przystanku wysiedliśmy i ruszyliśmy do kliniki, wtedy też pani powiedziała mi, że jestem nielegalnym psem, bo jechałem na gapę. Nie wiem dokładnie, o co chodzi, ale to chyba coś fajnego, bo ogólnie cała wycieczka była udana. I na szczęście nie spotkaliśmy tej krwiożerczej bestii.

Przykro mi Donni, odwołuje mianowanie Cię nielegalnym psem w MPK. Twoja nielegalność ogranicza się do chodzenia w górach po słowackiej stronie szlaku 😛

Jak przygotować psa do jazdy komunikacją miejską:

DSC05502

Donni w aucie

Zazwyczaj pies, który nie ma problemów z jazdą samochodem nie będzie miał też większych problemów z jazdą autobusem. Należy jednak pamiętać o przepisach, jakie obowiązują nas w MPK. Kaganiec i smycz nie są wbrew pozorom drakońskimi wymaganiami psofobów.
Jeżdżąc autobusem musimy wziąć pod uwagę, że może być to stresujące dla naszego pupila, który z tego powodu może zachować się odmiennie niż na co dzień. Duża ilość cisnących się na siebie, podenerwowanych osób, głośne rozmowy przez telefon, czy muzyka, kłótnie o miejsce – stres unoszący się w powietrzu. Atmosfera, która często w nas samych budzi negatywne emocje, czemu więc dziwić się psu, że może zareagować nerwowo lub panicznie. Niestety ludzie w autobusie nie zdają sobie sprawy z tego, że ich nawet pozytywny zachwyt nad psem nie jest w tym momencie pożądany. Zagadywanie go, próby pogłaskania lub wpatrywanie się w niego przerażonym wzrokiem nie pomoże w żaden sposób psu, który czuje dyskomfort wynikający z jazdy autobusem. Każdy doświadczony właściciel psa na pewno wie, że jeśli psa stresuje jazda nienależny go wówczas ‘pocieszać’ co zostanie odebrane jako pochwała i wzmacnianie niepożądanego zachowania. Jeśli chcemy wziąć psa w podróż autobusem i nie wiemy jak się zachowa, lub czy nad nim zapanujemy, warto przetestować to najpierw na jakimś mniej obleganym kursie niż w centrum miasta w godzinach szczytu. No i moim zdaniem najważniejsze: weźmy pod uwagę, że nie każdy lubi psy (tez nie rozumiem jak to możliwe, ale jednak) i nie rozumie jak można z nimi żyć pod jednym dachem. Uszanujmy zdanie innych ludzi i pilnujmy, by inni czuli się przy naszym psie bezpieczni, nawet, jeśli jest to najspokojniejszy pies świata, a często słowne zapewnienie ‘on nie gryzie’ nie wystarczy, załóżmy kaganiec dla świętego spokoju. Pilnujmy też by nasz pies nie obwąchiwał wszystkich współtowarzyszy podróży, nie zaglądał do siatek z zakupami i nie obślinił garnituru pana urzędnika. Sami też jadąc do pracy chcielibyśmy wyglądać schludnie i nie ucieszyłby nas fakt psiej śliny na spodniach czy kłaki psa, który przyszedł się pogłaskać. Nawet zwolennicy zdania, że pies ma nos po to żeby wąchać, powinni przez te dziesięć minut przytrzymać rozniuchany nos psa przy sobie. Na pewno ich pies nie dostanie w wyniku tego ograniczenia, trwałej traumy, a oszczędzi to innym i sobie niepotrzebnych nerwów i stresu. Jeszcze na koniec krótka wzmianka o wsiadaniu do autobusu. Na szczęście w Lublinie jest coraz więcej autobusów niskopodłogowych, bo pamiętam, jakim problemem zawsze było dla nas z Budzikiem wejście do autobusu po trzech stromych schodkach, których pierwszy zaczynał się spory kawałek nad ziemią. Podekscytowany wyjazdem pies zawsze chciał pokonać je jednym susem, co kończyło się tym, że przednie łapy znajdowały się w autobusie, a tylne zostawały na przystanku, a pomiędzy przodem i tyłem jeszcze dwa stopnie i pies utknął… i bez mojej pomocy ani rusz. Teraz jest to dużo łatwiejsze, dlatego też, jeśli jest możliwość wybierajmy dla psa łatwe wejście do autobusu – jeśli, jest możliwość. Bo gdy mamy do wyboru schody i pustą przestrzeń i wejście niskopodłogowe i tłum, wybierzmy tą pierwszą opcję. Jeszcze krótka wzmianka o tym, że według regulaminu MPK podróżując z psem musimy posiadać zaświadczenie przeciwko wściekliźnie – teoretycznie jak wszędzie, ponieważ w każdej chwili służby mogą nas z tego wylegitymować, a już na pewno kiedy pies wykazuje agresję do innych ludzi i psów. Bardzo dobrym rozwiązaniem okazują się przywieszki do obroży, które część klinik daje przy szczepieniu. Widnieje na nich numer do kliniki, czasem rok, i numer bazy (po którym też można zidentyfikować psa w razie zgubienia). Taka przywieszka wprawdzie nie jest ów zaświadczeniem przeciwko wściekliźnie, jednak może stanowić doraźne potwierdzenie naszych słów o szczepieniu psa kiedy zapomnimy zabrać ze sobą książeczkę. Oczywiście wszystko zależy od osoby legitymującej, no ale w końcu po coś te przywieszki nam dają 🙂
Oczywiście każdy pisarz ma na pewno własną historię związaną z podróżowaniem autobusem, czy to z własnego doświadczenia czy obserwacji. Ja opiszę te, które utkwiły mi w pamięci. Wszystkie niestety dotyczące ludzkiej bojaźliwości, a co za tym idzie – w moim odczuciu głupoty.

Psie opowieści z MPK.

Z moim poprzednim owczarkiem Budzikiem również jeździłam autobusem i pamiętam jak dziś naszą podróż z wieczornego spaceru. Lato, cieplutko, autobus prawie pusty wsiedliśmy, więc w tyle drzwi gdzie w najbliższym otoczeniu nie było nikogo (zawsze staram się wybierać takie miejsca w autobusie, nie ze względu na to, że obawiam się nieprzewidzianego zachowania psa, lecz z powodu, żeby innym pasażerom nie przeszkadzał). Na przedzie autobusu, na ‘królewskich miejscach starszych pań” grupka takich że pań, które nagle zaczynają głośno komentować, jakie to bydle wsiadło do autobusu. Jak można je wozić autobusem, zaraz je pozagryza, pewnie dlatego ma taki wielki kaganiec, bo jest agresywny. Zaczęły nakłaniać kierowcę, aby zmusił mnie do wyjścia, bo czują się zagrożone, bo dzieli je tylko cały autobus, a sąsiadka Stasia opowiadała jak kiedyś jej znajoma opowiada jak słyszała o tym, że gdzieś pies zagryzł człowieka i to może być ten pies! Na szczęście kierowca, wykazał się anielskim spokojem i nie wdał się w ożywioną dyskusję pań i pozwolił nam spokojnie dojechać na nasz przystanek.

DSC03234Druga historia dotyczy podróży z Donnerem, który dość głośno zawsze ją przeżywa. W prawdzie nie szczeka, ale lubi głośno ziewnąć nie krepując się miejscem publicznym (dla rozładowania napięcia) lub kiedy zaczyna się nudzić lubi sobie ‘pogadać’ wydając dziwne pomruki. Zawsze uważałam, że ma w genach husky’ego, o czym świadczy owa gadatliwość objawiająca się wtrącaniem się do rozmów oraz głośnemu komentowaniu ich. Znajomi i rodzina przywykli, jednak dla ludzi obcych jest to dość dziwne zjawisko, kiedy niewiadomo dlaczego pies zaczyna sobie po cichu powywać. Skomlenie byłoby jakoś uzasadnione strachem czy stresem, natomiast Donner po prostu gada. Tak, więc jadąc autobusem, pies zaczął komentować ogólną sytuację w autobusie pomrukując i wydając dziwne odgłosy pomiędzy tłumionym pojedynczym szczeknięciem a znudzonym westnieniem. Pan siedzący na wprost nas, bardzo przejął się ciężkim losem Donnera i zaczął do niego zagadywać pochylając się w jego stronę i patrząc mu w oczy, czego Donner bardzo nie lubi (pomijając fakt, że ogólnie nie lubi mężczyzn i obcych). Poprosiłam owego pana żeby nie zagadywał psa, bo go to denerwuje i postarał się go ignorować. W odpowiedzi usłyszałam kilka komentarzy na swój temat, jaka jestem bezczelna i że powinnam się zająć psem, bo bardzo boi się jechać autobusem. Przed oczami przemknął mi widok Donnera trzymanego na rękach, histeryzującego w niebogłosy i mnie pocieszającej go, że jest dobrym pieskiem i żeby się nie bał – klasyczny błąd wzmacniania i chwalenia niepożądanego zachowania. Uśmiechnęłam się do siebie powstrzymując się od odpowiedzi. Mimo to upomniany przeze mnie pan dalej denerwował Donnera, w swoim mniemaniu relaksując mojego psa. Skorygowałam zachowanie Donnera krótkim szarpnięciem za kolczatkę, bo zobaczyłam niezadobrze wyglądające napięcie mięśni grzbietu, stający włos i pochylenie łaba. Pan zaczynał przeginać cmokając i rozczulając się nad nim. Na szczęście Donner wybił się ze stanu „chęć mordu” jednak powiedział panu, co o nim myśli posyłając mu uśmiech w którym pokazał mu komplet uzębienia. Oj wtedy to dopiero zaczęły się komentarze, z jakim psem muszą jechać Ci biedni pasażerowie. Że to nieodpowiedzialne, wozić agresywnego, wielkiego psa itp. Dodam, że Donner nawet nie warkną na tego pana, jednak pan szybko zmienił swoje nastawienie i najgłośniej komentował miejsce psa na łańcuchu w budzie. My zaś dojechaliśmy do końca trasy ignorując publiczne palenie nas na stosie i poszliśmy na spacer.

Ostatnia historia jest krótka i dotyczy sytuacji, której byłam świadkiem. Jak zwykle w autobusie toczy się zażarta walka o miejsca siedzące pośród pań w pewnym wieku. Kiedy zwycięzczynie zajmą należne im trony nic nie zmusi ich do ich opuszczenia. A jednak, spowodował to pudelek miniaturka, który wsiadł z przemile wyglądającą (zresztą każdy właściciel psa wygląda jakoś milej niż ten co go nie ma) starszą panią, dużo starszą niż te co toczyły bój o miejsca. Mimo to żadna z walczących postanowiła nie ustępować. Starsza pani stanęła obok a obok niej stał malutki siwy pudelek. Jedna z walczących o miejsce łypała, co jakiś czas na niego z przestrachem, aż w końcu nie wytrzymała i robiąc straszliwe zamieszanie wgramoliła się ze swojego zdobycznego miejsca z komentarzami „nie będę siedziała koło psa, bo może mnie pogryźć” poczym przeparadowała przez cały autobus w poszukiwaniu ofiary, którą zgoni z miejsca. Starsza pani natomiast wzięła pudelka na ręce dodając ‘żeby nikt go nie zadeptal’ bo takich rozmiarów był ów pudelek-morderca który nie bardzo wiedział o co chodzi i wysiadła na najbliższym przystanku, a cały autobus długi czas miał ubaw z przerażonej pani, którą pudelek zgonił z miejsca.

Na chwilę obecną nie dysponujemy żadnymi psimy zdjęciami z autobusami – z czasem na pewno je uzupełnimy.

Ogółem: 6 779, dzisiaj: 1

You may also like

2 komentarze

ruda25 4 maja 2015 - 20:50

Moja suka od szczeniaka jeździ autobusem i całą drogę przesypia pod siedzeniami raz siadł koło nas młody chłopak i coś do kolegi komentuje na temat policji i mówi te psy to już wszędzie są a Xene coś obudziło i sobie szczekneła mina chłopaka bezcenna

opublikuj
Zhaotrise 5 maja 2015 - 08:40

Ciekawe które psy miał na myśli, a sunia ładnie to podsumowała 🙂

opublikuj

Zostaw komentarz