Strona główna Sporty kynologicznePozostałe sporty z psem Wyjątkowo krótka przygoda z Dog Diving

Wyjątkowo krótka przygoda z Dog Diving

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Kiedy w styczniu pojawiła się informacja o Otwartych Mistrzostwach Polski w Dog Diving organizowanych przez Latające Psy z niecierpliwością czekałam na rozpoczęcie zapisów, bo to był kolejny psi sport, w którym bardzo chciałam spróbować swoich sił.

Dog Diving – skok w dal do wody. Psy skaczą z podestu do specjalnego basenu po wyrzuconą przez opiekuna zabawkę.

Kiedy Donner był mały, Dog Diving było kolejnym psim sportem na mojej liście, niestety Lublin nie oferował takich atrakcji, by mój pies mógł wziąć udział w tej wyjątkowo widowiskowej dyscyplinie sportowej. Teraz kiedy mamy Elę,  i mieszkamy niemal w sercu psich imprez marzenia mogły się spełnić! W końcu Elza uwielbia wodę, uwielbia bagna, rzeki, jeziora, morze no i aport! Suka włazi do wody niezależnie od pogody, w końcu Sylwester nad morzem był spełnieniem jej marzeń, a kąpiel nawet podczas początków sztormu nie wzbudzała w niej najmniejszego niepokoju, mimo że Dosiek trzymał się z dala od wielkich fal. Teoretycznie więc Dog Diving powinien być dyscypliną wymyśloną idealnie pod nią. Powinien być…

W piątek podczas Animal Days odbyła się sesja treningowa, na której nowicjusze mogli zapoznać się z tą dyscypliną. Super sprawa, by na spokojnie pokazać psu podest i basen i spróbować swoich sił bez tremy. I dzięki tej sesji oszczędziłam mojej suce wiele stresu. Bowiem okazało się, że skok do basenu jest ponad siły Eli. Swoją drogą zupełnie się nie dziwię, bo perspektywa świata z podestu jest zupełnie inna. Widać całą halę i wielką taflę basenu o przezroczystej wodzie. Dodatkowo pomiędzy podestem a taflą wody było może z pół metra różnicy i to wystarczyło, że Elka spanikowała, a ja wraz z nią (wiecie to delikatne serce matki). Zeszła po schodkach zamaczając brzuch i zaczęła rozpaczliwie płynąć jedną łapą, kiedy pozostałe trzy stały twardo na schodkach. A jak to z suką bywa, kiedy postanowiła wrócić, tak się okręcała na tych schodkach, że wpadła do wody. Kolejna próba i stojąc na schodkach wyciągała szyję by zgarnąć zabawkę. Ostatecznie wlazła do wody, ale spojrzenia, które w między czasie mi posyłała były jednoznaczne: „nie kochasz mnie, a ja Cię nie nawidzę„. Oczywiście tak to wyglądało z mojej perspektywy, bo jak widać na zdjeciach od „pyska strony” w cale nie ma taiej tragedii. No ale, dałam się zmanipulować Suczydłu. Starała się, ale widziałam, że to nie dla niej, nie na tym etapie. Zatem wycofałam ją z zawodów uznając, że nie ma sensu wywierać na psie presji by robił coś, w czym nie czuje się komfortowo i zmuszać jej do przełamywania się, bo chcę z nią dalej próbować, a nie raz zrazić ją i spalić sobie przyszłe zawody. Sport, zawody to ma być zabawa, jeśli mój pies miałby czuć się z tym źle, to po co? Potrenujemy nad jeziorami, na spokojnie będziemy się oswajać ze skokami z pomostu i następnym razem pewnie też spróbujemy, zostając na razie przy tym, w czym Elka czuje się najlepiej, czyli w bieganiu.

Żeby nie było: impreza była super, organizacja bardzo dobra, nie mam żadnych zastrzeżeń poza tym że Elka jest panikarą, a ja też, no ale z psimi matkami już tak bywa, że pies jęknie, a my pędzimy do weta.

Bardzo się cieszę, że spróbowałam naszych sił w Dog Diving i nie żałuję, że się wycofaliśmy, choć liczyłam, że suka plumnie bez najmniejszych oporów, w końcu to potrafi… Wiem, na co stać Elkę i wiem, że na tamten dzień i warunki to było ponad jej siły, a nie zamierzam stracić jej zaufania przez swoją ambicję. A może to po prostu gorszy dzień? Albo trema? Ale było warto!

Matko… w co ty mnie znowu wrabiasz…

Tak więc z wielkim entuzjazmem oglądałam kolejnych uczestników, odwiedzając w międzyczasie kolejne stoiska i poznając nowe produkty (Jak głupia obkupiłam się w suszki od LoviDog i moje psy pierwszy raz spróbowały rogów wołowych). Ale to jak wielki stres spowodował piątkowy treningi u Eli, zobaczyliśmy dopiero w sobotę, kiedy zbieraliśmy się znowu na targi, a Ela odmówiła wyjazdu z nami, dając nam jasno do zrozumienia, że dzisiaj to ona nigdzie nie jedzie. W przeciwieństwie do Donnera, który bardzo chciał gdzieś pojechać, nie ważnej gdzie, ale żeby to wziąć. Mimo to przekonaliśmy Donnera do zostania (przekupując go suszkami), a Elkę do wyjazdu, żeby nie ubzdurała sobie głupot, że jeżdżenie bez Donnera kończy się czymś niefajnym.

Na targach, cóż jak to na targach. Dużo ludzi, trochę ciekawostek, większość firm, które znamy, trochę znajomych, trochę wirtualnych znajomych, których można było w końcu poznać na żywo. Mieliśmy całkiem niezłą zabawę, kiedy ludzie pytali nas o rasę Elki, bo ciężko było się powstrzymać, by nie wkręcić ich, że to faktycznie rasowy pies, ale nie ma się co dziwić. Była wystawa psów rasowych i chodził same psie gwiazdy z najwyższej półki, a wśród nich my z naszym kundelkiem, który do niedawna myślał, że jest owczarkiem.

Pozowanie – to zdecydowanie lepsze niż skoki do wody!

Ela zachowywała się wzorcowo, zresztą jak to ona. Grzeczna stonowana, chodząca przy nodze. Ładnie witająca się z pieskami. Dużo odważniejsza w stosunku do ludzi niż ostatnio co mnie niezwykle cieszy, bo w końcu obcy ludzie przestali ją przerażać, tylko kontakt z nimi traktuje jako coś normalnego. Dalej jest nieśmiała i jak nie musi, to sama nie wchodzi w interakcję z innymi, ale gdy ktoś chce się z nią przywitać, również stara się go poznać, a nie ucieka i chowa za nogami. Choć musiała też pokazać swój charakterek, kiedy będąc częstowana przez wystawców ciasteczkami lub karmami brała z grzeczności smaka, po czym wypluwała go zjadając, dopiero kiedy ja jej podałam. Bardzo to urocze, kiedy „nie wolno brać niczego od obcych” nabiera nowego znaczenia – „weź z grzeczności, ale ostentacyjnie wypluj”.

Cóż podsumowując ten krótki tekst, który miał być o Dog Diving, a wyszedł krótką relacją z Animal Days. Warto próbować różnych aktywności ze swoim psem, ale nie można stawiać naszych marzeń względem psiego dobrostanu. Nic na siłę i nic za wszelką cenę. Trzeba umieć się wycofać i przerwać to, co nie sprawia radości naszemu psu. Skutki jednego „przełamywania” psa do sportu odpracowywałam kilka lat z Donnerem, drugiego takiego błędu nie popełnię, bo żadne medale i podium nie wynagrodzą mi utraconego zaufania. Ale nie poddajemy się! Poćwiczymy i pewnie jeszcze kiedyś spróbujemy swoich sił w skokach do wody. Może następnym razem opłacę Dośkowi start w zawodach, właśnie tylko po to, by mógł wziąć udział w treningu. Kto wie! Póki co czekamy na Dog Games i podejmiemy kolejne wyzwanie w SpeedWay’u i Frisbee.

W doborowym towarzystwie MaybeChart i AllForDogs

A jeśli Twój pies kocha aportowanie i skoki do wody, to jeśli tylko będziesz mieć okazję spróbuj swoich sił w Dog Diving, nawet tak jak my, tylko treningowo. Bo to bardzo fajne doświadczenie, pozwalające lepiej poznać swojego psa, a nuż okaże się, że to dyscyplina dla Was. Tylko pamiętajcie – nic na siłę! Czasem warto zrezygnować i wrócić na kolejne zawody z dobrymi emocjami i nowymi chęciami niż raz przegiąć i potem miesięce to odpracowywać lub nigdy już nie wystartować.

O czym warto pamiętać decydując się na Dog Diving:

  • Ciuchy na zmianę i buty – nie wiem jak to możliwe, że ja byłam bardziej mokra od Elki mimo, że to ona pływała w basenie…
  • Zabawki pływające i bezpieczne – Ja miałam Likera i Pullera. Okazało się, że w dniu zawodów Liker zupełnie nie interesował Eli, a to jej typowo wodna zabawka, za to liczył się tylko Puller, jednak rozmiar Pullera, który ma Elza do treningów biegowych jest za duży do wody, warto więc zaopatrzyć się w zabawki: – pływające, – łatwe do trzymania w pysku podczas płynięcia, – bezpieczne, by pies płynąc się w nie nie zaplątał. Rozważałam jeszcze zabranie Kaczki Major Dog, jednak ostatecznie nie uśmiechało mi się chodzenie po targach z mokrym pluszakiem w plecaku.
  • Szelki, by pomóc wyjść psu z basenu
  • Ręczniki, do wytarcia psa + foliowa reklamówka, by mieć w co włożyć mokre ręczniki / szelki

Czy jakoś specjalnie się przygotowywaliśmy:

W sumie to nie. Elka zawsze chętnie wskakiwała do wody, a im bardziej miała to zakazane tym chętniej. Nie było znaczenia czy to wysoki brzeg czy mostek, choć myślę że powinna więcej poćwiczyć skoków z czegoś wyższego, bo jednak perspektywa podestu nawet na mnie zrobiła wrażenie.

Fot. w nagłówku pochodzi z wydarzenia I Otwarte Mistrzostwa Polski Dog Diving 2019

Ogółem: 1 034, dzisiaj: 1

You may also like

2 komentarze

Agata 1 kwietnia 2019 - 09:34

Dog Diving faktycznie nie jest dla każdego psa, szczególnie, gdy odbywa się w takiej hali, jak na Animals’ Days. Wiem, bo byłam, oglądałam :). Całe targi fajne, ale mam pewne uwagi, o czym niedługo napiszę.
Aż żałuję, że się nie zobaczyliśmy!
Pozdrawiam serdecznie

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 1 kwietnia 2019 - 16:48

Szkoda, że się nie zgadałyśmy! W tym tygodniu pewnie pojawię się przelotnie na „dog day & cat day”. 🙂 Oh, też mam parę uwag tylko muszę je sobie jeszcze zestawić z kolejnymi targami, ale i tak szacun, że Animal Days w końcu trochę zeszli z cen i nie trzeba było płacić 50zł za parking…. Bo rok temu to wydałam prawie 100zł na samą wejściówkę i później nie było już zakupów. A i firmy były niezadowolone, bo wiele osób tak jak ja zapłaciło już multum za wejście więc potem nie chciały nic zostawić na stoiskach 😛

opublikuj

Skomentuj Agata Anuluj odpowieź