Strona główna Wakacje z psemNa górskim szlaku Źródliska Jasiołki – idealny spacer o każdej porze roku

Źródliska Jasiołki – idealny spacer o każdej porze roku

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Zmęczeni ciężkim początkiem roku postanowiliśmy wyskoczyć na weekend w Beskidy, by naładować baterię i przewietrzyć głowy na szczycie gór. Wyjazd był dość spontaniczny, właściwie w czwartek podjęliśmy decyzję o piątkowym wyjeździe, toteż nie szukaliśmy wielu nowych miejsc i szlaków tylko postanowiliśmy zaliczyć pewniaki, aczkolwiek trochę innymi szlakami – planowane trasy poniżej.

Wola Wyżna – góry granicą – Źródliska Jasiołki – Wola Wyżna Jaśliska – Tokarnia – baza noclegowa w Zyndranowej – góry granicą – powrót do Jaślisk

Dlaczego mówię, że planowane? Co poszło nie tak? A no, jak na Podkarpaciu bywa, informacje nie są przekazywane precyzyjnie… choć może inaczej – precyzyjnie, ale nie zawsze tak globalnie i całościowo jakby się mogło wydawać, że powinny być. To też, kiedy zapytaliśmy znajomych: Jak tam u Was na Podkarpaciu w górach? Czy jest śnieg na Cergowej? Dostaliśmy odpowiedź, że jest „suchuteńko”. Biorąc też pod uwagę ostatnie trzy naprawdę słoneczne tygodnie na Lubelszczyźnie i temperatury przekraczające 18oC, dodatkowo sugerując się kłamliwą Googlowską pogodą wskazującą na to, że w górach temperatura jest i zapowiada się w granicach 15 stopni wzwyż, dość optymistycznie wyruszyliśmy na pierwszy ze szlaków prowadzących po szczytach przy Źródliskach Jasiołki, by na spokojnie wrócić rezerwatem.

No i tu pojawiło się pierwsze niedomówienie, bowiem Źródliska nie zostały zaliczone do gór w naszym zapytaniu o pogodę, co się z tym wiąże – faktycznie na Cergowej śniegu nie było, o czym przekonaliśmy się w niedzielę, za to nasze podejście pod górę Koprivnicna zostało szybko zakończone – po niespełna dwóch kilometrach, bo nie dało się wspinać w śniegu po kostki.

Obawiając się podejścia na Źródliska od strony Woli Wyżnej, że za kawałek też pokryje je śnieg uznaliśmy, że bezpieczniejszym rozwiązaniem będzie przejechanie kawałek dalej do Moszczańca, skąd zazwyczaj wyruszamy na Źródliska, a że prowadzi do nich w większości asfaltowa lub szutrowa droga (ale taka prawdziwa droga nie droga leśna, czy z płyt) wydawało się niemal pewniakiem, że powinna być przejezdna, a co dopiero do przejścia.

Wyobraźcie sobie nasze zdziwienie, kiedy po 3 może 4km, weszliśmy w śnieg już nie po kostki, a po kolana (ja nie wiem, czego oczekiwaliśmy od gór pod koniec marca). Ale nie poddaliśmy się. W przemoczonych adidasach i spodniach do kolan (bez ochraniaczy, bo i po co skoro jest suchutko, a temperatura ma być powyżej 15oC) brnęliśmy wąską na stopę ścieżką w miarę twardego śniegu, gdzie każdy nieopatrznie postawiony krok powodował zapadniecie się w nim niemal do kolan. Ale po trudnych bojach wędrówki, która stanowi zazwyczaj ¼ naszej standardowej trasy, rozbiliśmy biwak, robiąc sobie ognisko z kiełbaskami – co było dla nas dość zaskakujące, bo nigdy na szlaku nie planowaliśmy ognisk i postojów większych niż na wodę i kanapkę, a jakimś dziwnym zrządzeniem losu dziś byliśmy przygotowani na biwak. Toteż po ognisku, względnym wysuszeniu butów, których wkładki nie omieszkały się przyjarać, zaczęliśmy zbierać się do drogi powrotnej, gdzie nie ukrywając miałam pierwszy raz w górach łzy w oczach na myśl o tym, co nas czeka. Wtem od drugiej strony szlaku (od Woli Wyżnej) zaczęły napływać hordy turystów.

Dochodziła pierwsza więc była to idealna pora na ognisko. Z wielkim zdziwieniem obserwowaliśmy całe rodziny z wózkami, dzieci, osoby starsze, które bez oznak większego zmęczenia rozsiadały się przy kolejnych wolnych miejscach ogniskowych nie będąc zupełnie przemoczonymi, co mocno kontrastowało z nami i naszymi planami zostania tu na wieki, albo przynajmniej do czasu roztopów.

Ostrożnie M. podszedł do turystów, bo patrząc na nasz wygląd i zmęczenie zupełnie nie pasowaliśmy do radosnego widoku wycieczek rodzinnych na ognisko i zapytał jak droga z Woli Wyżnej.

Pewnie już się domyślacie, że była całkowicie przejezdna, suchutka (jak ja nie nawiedzę po tej trasie tego słowa) z lekkimi miejscami z błotem, które da się obejść suchą stopą. Niestety obejście trasy przez Wolę Wyżną nakładało na nas dodatkowe ponad 20km w tym spory odcinek główniejszą ulicą, więc podjęliśmy decyzję, że wrócimy trasą, którą przyszliśmy – w końcu gorzej nie będzie.

Natomiast pozostawało pytanie, co z jutrem. Trasy z Jaślisk wiedzieliśmy, że nie zrobimy, bo w górach na pewno jest śnieg, a i „droga” prowadząca po szlaku nie daje gwarancji możliwości przejścia. Zdecydowaliśmy więc, że następnego dnia również wyruszymy na Źródliska Jasiołki tylko tym razem od Woli Wyżnej. I wiecie co? To była rewelacyjna decyzja. Było suchutko, milutko i bardzo… bardzo przyjemnie. Oczywiście nie obyło się bez ogniska w miejscu biwakowym, bo bardzo nam się to spodobało i nie wiem, jak do tej pory mogliśmy tego nie uwzględniać w trakcie wędrówek. Nacieszyliśmy oczy widokami niczym z Alaski, bo tak zawsze kojarzą mi się Źródliska tym bardziej, kiedy jeszcze w pełni nie rozstały się z zimną i wróciliśmy z wyspacerowanymi psami do naszej agroturystyki (wzorem poprzedniego wyjazdu zatrzymaliśmy się w Base Camp Carpathia i po raz kolejny bardzo go polecamy)

Ostatniego dnia naszego pobytu w górach, tak jak ostatnio – przed trasą powrotną, zrobiliśmy jeszcze szybki marsz na Cergową i wieżę widokową, z której w końcu mogliśmy podziwiać Tatry (opis całej trasy w tym tekście) i załatwiwszy po drodze jeszcze kilka spraw wróciliśmy do domu.

Mimo śnieżnych nieprzychylności losu wyjazd był wyjątkowo udany, choć na przyszłość dwa razy zastanowimy się, czy kierunek góry, w okresie około zimowym, czyli ~ druga połowa listopada – weekend majowy~, jest na pewno dobrym pomysłem. A nawet jeśli się na niego zdecydujemy to pierwsze, co zakupimy to rakiety śnieżne. Ale było to całkiem fajne doświadczenie surviwalowe, a psy były szczęśliwe, że jeszcze udało im się w tym roku porządnie wytarzać w śniegu, którego na Lubelszczyźnie wyjątkowo brakowało.

Cieszę się, że przeczytałaś/eś ten tekst i będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w formie komentarza. Zawsze chętnie poznam Twoją opinię na dany temat i z przyjemnością o tym podyskutuję. Będę też bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się tym tekstem ze swoimi znajomymi na Facebooku, czy Instagramie. Dzięki temu więcej osób tu dotrze i choć Zamerdani to miejsce na moje przemyślenia, myślę, że warto promować świadome, odpowiedzialne życie z psem, które staram się tu pokazać. Z góry dziękuję i bardzo, bardzo cieszę się, że tu zajrzałaś/eś.

 

Ogółem: 581, dzisiaj: 1

You may also like

2 komentarze

Magdalena 3 kwietnia 2022 - 08:46

Ale podmokło 😀 A jednocześnie jak pięknie!

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 3 kwietnia 2022 - 09:29

To nasze ulubione miejsce w Beskidach, zawsze tam wpadniemy na spacer, bo te widoki nigdy się nie nudzą! I nie ma nic przyjemniejszego niż brodzić w tej wodzie, kiedy na dworze jest upał! A jak się okazało nawet jak jest przedwiośnie, jest tu magicznie! Choć liczyłam na zieloną trawę, kwiaty i czosnek niedźwiedzi. XD

opublikuj

Skomentuj Magdalena Anuluj odpowieź