Strona główna O mnie Elza

Elza

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

PRATERRIER
ur. 20.VI. 2016r; przygarnięta 04.08.2016

Hodowla: – – –
Choroby: – – –
Trenowane amatorsko sporty: canicross, frisbee, speedway, dog diving, agility, obi
Osiągnięcia: Start w HDR (2017,2018,2019, 2020,2021), Dog Games – Summer – SpeedWay (1 miejsce w dywizji) (2018), Dog Games – Fall – SpeedWay (4 miejsce w dywizji); Dog Dartbee (43 miejsce) – (2018), dwukrotny start w DogDiving.
Problemy: – – –

 


Historia Elzy niedoszłej królowej śniegu, która jak wskazuje imię, miała być białym, puchatym szwajcarem, a wyszło jak zwykle, czyli stanęło na czymś co prawdopodobnie wyrośnie na owczarka, ale królową śniegu już nie będzie. I tak wdzięczne imię bohaterki Disneya Elsa, zostało zmienione na Elza – jedyne słuszne imię, dla suki owczarka. Ponieważ pierwszym owczarkiem, z którym miałam styczność była właśnie Elza, suka znajomych, oraz nie znam owczarka Elzy, który nie byłby wspaniała suką, jakkolwiek to nie brzmi.

6

Już od marca 2016 chodziło nam po głowie kupno drugiego psa. Ja koniecznie chciałam pastucha do dogoterapii, rozważając swój wybór pomiędzy białym owczarkiem szwajcarskim, a czarnym owczarkiem belgijskim groenendaelem, ostatecznie nieśmiało myśląc o owczarku holenderskim, bo jednak psie sporty zawsze będą mnie pasjonowały i będę chciała amatorsko (mniej lub bardziej) się w nie bawić. M. natomiast chciał niedużego pieszczocha, z którym będzie mógł chodzić do pracy. I tak coś wspominał o czarnym spanielu, borderze (taaaa…. psi mugol i border) lub goldenie. Ale to były wszystko plany. Na jesień, na przyszły rok, na kiedyś. Aż pojawiła się wiadomość o szczeniakach ze wsi. I tak jakoś samo z siebie wyszło. Najpierw mieliśmy do nich jeździć przy okazji tenisa – tak po prostu zobaczyć szczeniaki. Potem pojawiła się myśl, może weźmiemy? Niby fajnie, ale jak będzie kundlem? Nie byłam do końca przekonana. Ale z wizyty na wizytę zmieniałam zdanie i dwa dni przed odbiorem role się zamieniły i dla mnie nie było już znaczenia jak Elza będzie wyglądała, za to w M. pojawiły się wątpliwości czy to na pewno będzie owczarek. Ale decyzja już zapadła. Choć M. przyznaje się, że sam nie wie do tej pory jak to się stało, że tak szybko zgodził się na drugiego psa.

Takim oto sposobem, zamiast kupić kolejnego psa, postanowiliśmy przygarnąć jednego z pobliskiej wsi. Szczególnie, że czasem jest tak, że coś lub ktoś jest nam pisany. I tak było z Elzą. Kiedy połączę kilka faktów, które spotykają nas ciągle z tymi psami, niemal od samego początku odkąd zamieszkaliśmy w Grójcu, jak chociażby to, że matka i ciotka Elzy wglądają niemal identycznie jak Donner tylko są bardziej przypakowane (w szczególności ciotka, która jest dosłownie kopią Donna), co się dość rzadko zdarza, by psy były tak do siebie podobne; to, że te dwie suki zaprzyjaźniły się z Donnerem; przypadek, w którym znalazłam matkę Elzy w lesie, kiedy zwiała z podwórka i wybrała się na kilkunastokilometrowy spacer; oraz sam fakt możliwości obserwacji rozwoju szczeniąt z tygodnia na tydzień, podczas naszych treningów tenisa. Jakoś tak dziwnie wszystko kręciło się w koło tej naszej, na tamten czas, jeszcze nie istniejącej Elzy. Cóż, skoro los tak chciał ciężko było się z nim kłócić szczególnie, że i tak chcieliśmy drugiego psa. Więc nie ma już większej różnicy czy to pies z hodowli, na którego czeka wiele osób, który i tak znajdzie wspaniały dom, czy pies o którego istnieniu wie mało kto i na którego nikt nie czeka.

Tak więc Elza, kiedy tylko skończyła sedem tygodni trafiła do nas. Nie wiem jak moje plany dogoterapii, nie wiem jak wszystkie inne szkoleniowo-sportowe plany, ale co tam! Daliśmy psu dom i jesteśmy z tego niesamowicie dumni, nawet jak by miała zostać brodatym kanapowcem.

A jak na Elzę zareagował Donner? Pierwsze ich spotkanie było kilka tygodni temu, bo zabrałam go, pokazać mu szczeniaki, tak z czystej ciekawości jak na nie zareaguje i po to, by szczeniaki mogły poznać obcego psa. Bardziej z ciekawości niż chęci zapoznania Donna ze szczeniakami, bo jeszcze wtedy nie byliśmy zdecydowani przygarnąć psa. Chłopak nie do końca ogarniał co to właściwie jest, ale bardzo mu się podobało, choć śmiesznie zabierał łapki bojąc się by szczeniak go nie dotknął, tak jakby się trochę brzydził.

W miocie Elzy były dwie sunie. Nie ukrywam, że siostra Elzy była o niebo ładniejsza. Ciemna, mocno wybarwiona na rudy kolor, o lisiej mordzie i drobniejszej budowie, ale zdecydowaliśmy się na Elzę. Raz z tego powodu, że była po prostu brzydsza, ładniejszego psa zawsze łatwiej oddać, dwa dlatego, że była normalnym szczenięciem. Jej siostrę natomiast można określić tylko jednym słowem – suka. Nie mam doświadczenia ze szczeniętami, poza czystą teorią. Wiem też, że zachowanie szczeniaka w tak młodym wieku wcale nie mówi o nim wiele wbrew pozorom, ale co można powiedzieć o szczeniaku kiedy zamiast podejść i połasić się jak inne, kilkutygodniowy szczeniak oszczekuje Cię, bo podeszłaś do rodziny, a kiedy witasz się z rodzeństwem pod chodzi od tyłu i … gryzie się w poślad. Ale nie jak szczeniaczek, w końcu ile takie 4-5tygodniowe cudo może mieć siły? A no tyle, że zrobiło mi na tyłku siniaka… Ostatecznie, kiedy już się przekonała do mnie, postanowiła tylko gryźć mnie po kostkach w ramach zabawy, by na sam koniec rozszarpać brata. O nie… zdecydowanie pies nie dla mnie, wystarczy mi Donner, który wykazywał podobne odpały, tylko poziom niżej. Także stanęło na Elzie, pierdołowatym klusku, który potrafi wpaść do miski z wodą i się podtopić w niej, który potrafi zaplątać się w trawie i z braku pomysłu na rozplątanie się pójść spać, który szuka kontaktu z człowiekiem i bawi się delikatnie z rodzeństwem. Choć wiecie, z którym szczeniakiem Donner nawiązał najbliższy kontakt i który go najbardziej cieszył? Oczywiście ta popierniczona sucz. Jakoś to mnie nie dziwi, ale już jedną walkę o psa stoczyłam, teraz chciałam psa, który przynajmniej nie wykazuje objawów rzekomej „nienormalności”.

6Kiedy już podjęliśmy decyzję, oświadczyliśmy, że wybieramy Elzę, założyliśmy jej obrożę na znak, że będzie nasza i z niecierpliwością czekaliśmy kolejnych śród, by zobaczyć co u niej słychać. Jednym z najlepszych tekstów naszych odwiedzin było ratowanie Elzy przed siostrą: „Weź uratuj Elzę bo tamta znowu ją morduje”, „Weź uratuj Elzę, bo bracia po niej chodzą kiedy śpi”, „Weź uratuj Elzę, bo się zgubiła w trawie…”. To tylko pokazuje jaką pierdołą jest Elza. I chociaż nie ukrywam, że moje serce podbił wielki czarny piesek, o introwertycznym usposobieniu. Ale tym razem miała być suczka, więc mimo, że rozpływałam się na jego widok, do domu pojechała z nami Elza.

A jak minęła nam pierwsza noc? Co na to Donner?

Donner na początku ignorował szczeniaka, potem postanowił potraktować go jak kota, czyli wykonać na nim ruch kopulacyjne (przemilczę to), by ostatecznie znowu zignorować Elzę. Mała natomiast strasznie potrzebuje bliskości i najchętniej siedziała by tylko na kolanach. CO śmieszniejsze – podwórzowy szczeniak, nigdy nie będący w domu pcha się na łóżka, fotele i kolana i tam czuje się najlepiej. W efekcie czego… Elza spała dzisiaj z nami, pomiędzy nami wtulona w M. W między czasie zabrała mu poduszkę, by nad ranem dostać histerii bo zgubiła się w nogach i nie umiała trafić do poduszek. Wszelkie próby odstawienia jej na legowisko kończyły się tym, że szczeniak po chwili był znowu między nami. No cóż… pozwoliliśmy na to. Donner za to jak nigdy odmówił przyjścia się przytulić. Uznał, że sypialnia została skażona przez szczeniaka i on tam spał więcej nie będzie. Co bardzo mnie cieszy Elza przespała cała noc z nami, choć przypuszczam, że to ze strasu nie sikała. Dopiero po piątej rano wstała, poszła na swoje legowisko na które ostentacyjnie nasikała (znaczy nie będzie więcej na nim spała) po czym wróciła do nas spać. Niestety już wiem, że z legowiska nic nie będzie, bo ilekrość chce się jej siusiu znajduję ją na legowisku…

6Sam Donner ogólnie nie wykazuje agresji w stosunku do małej. Mieli kilka konfliktów wynikających z nieogarnięcia Donnera jak np.:

  • Wołam Elzę bo się zgubiła w drugim pokoju, ta biegnie z piskiem, więc Donn ją zatrzymał warkotem – zgodnie z zasadą, przy Donnerze nie biegamy.
  • Elza biegnie przez mieszkanie w poszukiwaniu mnie, Donner też. Mała wpadła mu między łapy więc Donner spanikowany zawarczał, Elza wpadła w histerię – uciekła na nasze łóżko.
  • Elza próbuje lizać Donnera po pysku, pomimo prezentacji przez niego całego arsenału zębów, ostatecznie pies uderza ją pyskiem żeby się odczepiła.
  • Jedzenie – Donner jak świnia, wylewa wszystko ze swojej miski by ją jak najszybciej opróżnić, po czym bardzo kulturalnie podchodzi do Elzy, małymi kroczkami, z pytającym wzrokiem – „czy mogę?” wtyka swój wielki ryj koło niej, po czym niby przypadkiem pokazuje jej zęba. Mała odchodzi, a on kończy jej miskę. Raz się nawet tak zagapił że tego zęba pokazał mojej ręce, które chciała mu wyjąć kawałek z miski i dać małej. Wiecie jak mu się głupio zrobiło? Aż przestał jeść i poszedł na drugi koniec kuchni.
  • Wszystkie zabawki Elzy przeszły w posiadanie Donnera. Elza jak sobie dorwie czasem zabaweczkę zanosi ją w najciemniejszy kąt, ale jak tylko z niej wyjdzie Donner zaraz jej ją zabiera. Mimo, że Donn ma obsesję na punkcie zabawek, o dziwo zaprasza Elzę do zabawy – tylko nie potrafi bardzo ani tego zrobić, ani się bawić. Rzuca jej pod łapki piłkę, po czym czeka aż się po nią schyli i w ostatniej sekundzie dopada ją i jej zabiera. W efekcie czego, Elza przestała próbować brać rzuconą przez Donnera piłkę bo to nie ma sensu.

No i co? Pierwsze noc za nami. Dzisiaj jedziemy do Lublina. Ja siedzę na ziemi z laptopem na kolanach. Za moimi plecami śpi Elza, obok leży Donner przewracając oczami i czekając aż skończę pisać i się z nim pobawię, bo w końcu nie po to wzięłam dzień wolnego. Także niedługo wybieramy się na spacer, nie długi, bo Elza za dużo nie pochodzi, ale co tam. Ważne, że ogólnie jest nie źle, a Elza jest na tyle ugodowa, że respektuje wszystkie problemy Donnera, bo Donner w jej wieku był zupełnym przeciwieństwem. Tak nachalnym, tak zadziornym, że wyprowadzał z równowagi nawet mojego, starutkiego, schorowanego Budzika, a jego pod koniec życia naprawdę było ciężko go zdenerwować. Ale nie ważne. Bądźmy optymistami, także przez weekend robimy bezkarnie NIC, po prostu jesteśmy ze sobą.

 

6 6 

 

Ogółem: 9 248, dzisiaj: 1