W górach jest wszystko co kocham
I wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą klony mnie za wnukaZawsze kiedy tam wracam
Siedzę na ławce z księżycem
I szumią brzóz kropidła
Dalekie miasta są niczym
Pierwszy dzień naszej Wielkiej Psiej Majówki w Sudetach spędziliśmy w górach Stołowych, robiąc koło 30-35km.
Naszą wędrówkę zaczęliśmy o 7:30 na parkingu w Karłowie pod Szczelińcem Wielkim. Mieliśmy trochę obawy o to, jak poradzi sobie pies na schodach i przy skalnych śliskich podejściach. W Internecie można znaleźć sporo informacji o tym, jak bardzo nieudane i niebezpieczne było wejście na Szczeliniec z psem. My, jak to my, stwierdziliśmy, że zaryzykujemy. Najwyżej zawrócimy, bo mieliśmy zaplanowaną alternatywną trasę, szlakiem po Białych Skałach, w sytuacji, kiedy wędrówka okaże się zbyt trudna dla Donnera.
Na szczęście pies podołał z niesłychaną dla nas pewnością siebie wszystkie atrakcje. Wspinaczka zaczęła się od niezliczonej ilości schodów (no dobra zliczonej, bo dokładniej 665 stopni). Donner dzielnie parł naprzód po tych schodach nie wykazując najmniejszych oznak zmęczenia. Pierwszy postój zrobiliśmy przy schronisku na Szczelińcu. Znajdował się tam też punkt widokowy – nadbudowany taras, na którego wchodziło się po stromych ażurowych stopniach. „Zostajesz z Donnerem, ja zobaczę, a potem się zamienimy?” – zaproponował M., stając na schodkach. I tu popełnił błąd. Wszedł na schody na oczach psa. Nim się zorientowałam, byłam już wciągana na górę, bo Donner nie da rady? No i dał radę. Wylazł na ten punkt widokowy, jakby w ogóle nie odczuwał lęku wysokości, a wysokość i przepaść, w tym ażurowe, wąskie, strome schody robią wrażenie. Donner zaś obszedł taras widokowy, wystawił parę razy łeb za barierkę, by spojrzeć sobie w przepaść, czemu wtórowały ciche okrzyki M., żebyśmy uważali, po czym bez większego zainteresowania zszedł ze schodów, głową w dół.
Po drodze mijaliśmy jeszcze kilka punktów widokowych i oczywiście wszystkie zaliczyliśmy. Dla Donnera natomiast prawdziwym wyzwaniem okazały się skalne przejścia, szczeliny i jaskinie. Ewidentnie nie czuł się dobrze, wchodząc tam jako pierwszy, szczególnie że M. straszył go, że w jaskiniach czyhają na takie owczarki jak on, wygłodzone rottweilery. Pies więc przebiegał dosłownie przez takie odcinki, nie chcąc narażać się na niespodziewany atak krwiożerczych bestii mieszkających w skalnych załomach. W jednej ze szczelin, ku naszemu zaskoczeniu i wielkiej radości psa, zalegały spore pokłady śniegu. Jakie to było zdziwienie, kiedy na dworze koło 18’C, a tutaj takie ilości śniegu! Donner był w siódmym niebie, nie wiedząc, czy ma się w śniegu tarzać, jeść go, czy zachęcać M. do zabawy w aportowanie śnieżek. Więc robił wszystko po kolei i z trudem udało nam się odciągnąć go na śliskich kamieniach, by zmusić do dalszej wędrówki.
Tu rozpoczął się najtrudniejszy odcinek. Śliskie oblodzone kamienie, strome zejścia i ciągnący pies. M. oczami wyobraźni widział moją rozbitą na kamieniach głowę. Na szczęście ja nie miałam takich wizji i nie odczułam tego przejścia jako tak strasznie niebezpieczne, choć porządnie asekurowałam się łańcuchami. Zwieńczeniem naszej trasy były kolejne tarasy widokowe. Nacieszyliśmy oczy pięknym krajobrazem, wyznaczyliśmy kolejny punkt wędrówki, czyli Błędne Skały i zeszliśmy schodami z powrotem do Karłowa.
Z Karłowa ruszyliśmy drogą w kierunku Ostrej Góry by po jakimś 1,5 km odbić na szlak w kierunku Błędnych Skał. Po drodze odbiliśmy ze szlaku, by podejść do Fortu Karola, malutkich ruin, z których właściwie zachowała się tylko brama. Dalszą naszą wędrówkę mieliśmy już szczytami gór praktycznie po płaskim. Ciesząc się widokami i niespotykaną – brązowo rudą kolorystyką przyrody. W Błędnych Skałach przeżyliśmy spory szok i zniesmaczenie zachowaniem ludzi, o czym przeczytacie tutaj. „Zaliczyliśmy” to miejsce, dosłownie przebiegając przez nie i ruszyliśmy w dalszą trasę. W dół, w kierunku szczytu Pasterka. Pomiędzy górami, postanowiliśmy odbić na Czeską stronę i zjeść obiad w przygranicznej miejscowości. Szybko znaleźliśmy knajpkę, nie można powiedzieć, że jedzenie nas urzekło – gulasz wieprzowy, ze świeżą cebulą i knedliczkami, ale fakt, że było to w Czechach i że byliśmy już porządnie głodni, spowodował, że spałaszowaliśmy obiad i deser. Wydawać by się mogło, że jesteśmy już przy końcu trasy. Pozostało tylko podejście na Pasterkę i zejście koło Szczelińca na parking. Niestety podejście na Pasterkę okazało się najcięższym punktem wyprawy. Może dlatego, że byliśmy już zmęczeni? Gdybyście Wy chcieli przejść tę trasę sugeruję zrobić ją od końca, wówczas najbardziej strome podejście będzie, zejściem – w tym wypadku się nie popisałam jako „planowacz tras”, ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że poziomice na mapie mnie oszukały, zresztą nie jedyny raz, jak się okazało podczas tej majówki.
Na szczycie Pasterki powitały nas rozległe równiny. Ah! Co to była za radość wylegiwać się w promieniach majowego słońca na szczycie góry. Donner biorąc z nas przykład, również wywrócił się na plecy i tak zaległ. Zmęczeni, pozbawieni sił, obozowaliśmy tam dobrą godzinę, z trudem zbierając siły na dalszą wędrówkę. Jednak kiedy podjęliśmy marsz, z rozbawieniem stwierdziliśmy, że nasz obóz rozbiliśmy niecały kilometr przed parkingiem. Szczęśliwi, wręcz zbiegliśmy do auta, kończąc po godzinie 16, naszą całodniową wędrówkę po Górach Stołowych.
POZNAJ NASZE POZOSTAŁE WYPRAWY W GÓRY:
- Jak przygotować psa w góry – poradnik
- Pies w Beskidach
- Pies w Beskidach 2
- Pies w Sudetach
- Pies w Górach Stołowych (Szczeliniec i Błędne Skały)
- Pies w Górach Sowich
Cieszę się, że przeczytałaś/eś ten tekst i będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w formie komentarza. Zawsze chętnie poznam Twoją opinię na dany temat i z przyjemnością o tym podyskutuję. Będę też bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się tym tekstem ze swoimi znajomymi na Facebooku, czy Instagramie. Dzięki temu więcej osób tu dotrze i choć Zamerdani to miejsce na moje przemyślenia, myślę, że warto promować świadome, odpowiedzialne życie z psem, które staram się tu pokazać. Z góry dziękuję i bardzo, bardzo cieszę się, że tu zajrzałaś/eś.
19 komentarzy
Coś pięknego, zazdroszczę na maksa. Na pewno sie wybierzemy z Leti :))
Tylko najbardziej przerażają mnie te wszystkie schody, bo to taki tchórz,jesli chodzi o schody i nie na każde wejdzie. No ale zobaczymy.
Pozdrawiamy! :p
Trzymam za Was kciuki, na pewno dacie radę! 🙂
My tez szykujemy sie na wyjazd z Lilką w góry ale o okularach dla psa nie pomyślałam – wygląda w nich obłednie !
Dzięki 🙂 Okulary psu są całkowicie zbędne jeśli nie ma medycznych wskazań do ich stosowania 🙂
O tych okularach moglibyście kiedyś napisać, bo się zastanawiałam po co one są, czy jest to jakaś konieczna w górach ochrona, która mi do głowy nie przyszła, czy może jeszcze coś innego. 😀
Donner ma chorobę oczu, to żadna super dodatkowa ochrona w góry 🙂 Pisałam o nich:
-https://zamerdani.pl/ksc-to-nie-wyrok-bardzo-rzadka-choroba-znowu-atakuje/
-https://zamerdani.pl/goggle-rex-specs-k9-testy-okularow/
-https://zamerdani.pl/pies-w-okularach-czego-sie-nie-robi-dla-zdrowia-psa/
-https://zamerdani.pl/top-5-najlepszych-tekstow-o-okularach-donnera/
oraz będzie w najnowszym magazynie Dog&Sport
Bardzo pomocny,kapitalnie pogodny,i widać że ludzi którzy kochają psy -artykuł.Też wybieram się w góry stołowe,a konkretnie na Szczeliniec.
Mam dwa rozbitki życiowe, jeden z lasu,a drugi że schroniska,Na Szczelińcu byłam,kocham te okolice.
Mam nadzieję, że będziecie mieli równie udaną wycieczkę! Tylko tłumów unikajcie i dajcie znać jak było! Czy to dalej takie fajne miejsce na wycieczkę z psem, jak kiedyś. 🙂
[…] wpuszczać na szlaki piesełów. R.E.S.P.E.C.T. Więcej o wędrowaniu w tych rejonach poczytasz u Zamerdanych. My mamy z tych wędrówek bardzo słabe foty.Obstawiam, że robione […]
O, I my tam byliśmy z naszym kojotem. Na Szczelińcu spotkaliśmy państwa z niemiec z pieskiem i z Czech z pieskiem. Tylko my mielismy prznośną miskę podrózną więc pieski były uradowane. 🙂
Miska to podstawa! My na jesieni chcemy na Szczeliniec znowu jechać.
Cześć, mam pytanie odnośnie wędrówek z psem. Czy w górach stołowych nie ma zakazu wędrówki z psem na szlakach? Ostatnio wiele czytałam o zakazach a chciałam wybrać się z moim psiakiem (Bella) na wakacje w góry.
Cześć, słyszałam że są plany wprowadzenia, ale nie wiem na czym stanęło. Kiedy my byliśmy w 2016 roku, były to jeszcze psiolubne szlaki. Trzeba sprawdzić na stronie PN. 🙂
Fajna wycieczka, tylko trzeba dobrze zaplanować termin – bywa tam tłoczno. My szliśmy z Radkowa znad zalewu na Szczeliniec i spowrotem. Trasa super, ale tylko do skrzyżowania szlaków z Radkowa i Karłowa. Od tego momentu to już była męczarnia – tłumy ludzi, tłumy psów.
Ps. Pasterka to wieś, a nie Góra.
To prawda… Bywa tam tłoczno, dlatego my wychodziliśmy bardzo wcześnie, by schodzić ze szlaku kiedy pojawiają się “normalni” ludzie :p
Dzień dobry, jeżeli można zapytać, gdzie kupili pas maszera(ten czerwony), pytam bo szukam takiego, który nie bedzie przechodził przez krocze? dziękuje za odpowiedź
Sali.pl – najlepsze pasy, szczerze polecam i mam je od 2015 roku. Można kupić z kompletem pasków lub bez – każdy jest odpinany, więc jak przeszkadza można odpiąć. 🙂
wprowadzacie w błąd? Na szczeliniec i błedne skały nie można z psem… wiec moze jakies sprostowanie?
Nie można od maja tego roku, zobacz z którego roku jest wpis. Każdy powinien przed wyruszeniem szukać informacji bezpośrednio na stronach miejsca/parku, gdzie się planuje udać,bo przepisy się zmieniają.