Minął miesiąc – Wyzwanie Aglilty można uznać za zakończone sukcesem. Wprawdzie nie pełnym – slalom nie jest w pełnym biegu i jak się nie wyda komendy ’noga’ pies poleci na oślep i go minie, ale i tak jestem dumną właścicielką owczarka.
Psia majówka
Rok temu państwo zabrali mnie na majówkę w góry, w tym roku nie mieli tyle wolnego, mimo to od wczoraj wynagradzają mi to świetnymi spacerami. Dziś rano Pańcio dał mi psie gazety „Rynek Zoologiczny” i książki o psie Walterze. Mój ulubiony pan doktor Wielgus z lecznicy Chiron-Wet, zawsze się mnie pyta czy już umiem czytać. Panie doktorze melduję, że jeszcze nie umiem, ale się staram!
I tak sobie siedzę i przegladam magazyn „Rynek Zoologiczny” i nagle znalazłem informację o konkursie Top for Dog w którym jestem testerem! Czytam, czytam i tam ani słowa o mnie.
Kiedy przejrzałem do końca magazyny, i poznałem przygody psa Waltera, poszliśmy na spacer do Starego Gaju. Państwo nie lubią tam chodzić, bo jest zawsze dużo ludzi i psów bez opiek, ale tym razem dali się namówić.
Spacerowaliśmy, i robiliśmy sztuczki…
Na problemy – Berneńczyk!
Pierwotny tytuł miał brzemić „Berneńczyk najlepszym przyjacielem Owczarka” jednak ostatecznie stanęło na czymś innym. Po ostatniej agresywnej i dość niebezpiecznej akcji, w Donnerze na nowo obudził się morderca, a to co z trudem wypracowałam, poszło na marne. Pies czy suka, uległy czy nie – na sam widok Donner dostawał głupoty. Szybko zaczęłam pracę od nowa, a kto się do tego najlepiej nadaje? Przyjaciel Wiarus! Zatem weekend majowy – więc jedziemy! Na początku oczywiście Donner postanowił zagryźć Wiarusa – tak na wszelki wypadek, gdyby jakimś cudem Wiarus chciał go zaatakować. Fobia jest silna i przebudziła się na nowo… na szczęście Donner szybko się ogarnął i pojechaliśmy w okolice Łęczniej, gdzie do naszej wesołej gromadki dołaczył szczeniak owczarka środkowoazjatykiego – Azja. Tym razem to Azja chciała trochę zamordować Donnera – na początku, bo się go bała. Na wszelki wypadek, Donner został w kagańcu – nie ufałam mu do końca, a to było pierwsze spotkanie z psami od nieszczęsnej bójki. I wiecie co! Udało się! Bez agresji, szczeków, dominacji – bardzo udany psi spacer. Trzeba tylko w końcu zainwestować w kaganiec fizjologiczny. Może nawet nie w obawie przed atakiem na psy – mam nadzieję, że wypracujemy na nowo normalne psie zachowania – ale kaganiec Donner nosić musi, bo ciągle nie toleruje obcych mężczyzn, a nigdy nie wiadomo, czy gdzieś się na horyzoncie jakiś się nie pojawi.
Odkupianie Działki – problem który teoretycznie nie dotyczy psich właścicieli w bloku. Odkupianie działki polega na co tygodniowym zbieraniu wiadra psich kup z trawnika, a żeby zrobić to dokładnie ogród należy przejść wzdłuż i w szerz i jeszcze raz dla pewności 'podługawo’ zbierając psie pozostałości i kiedy wydaje Ci się, że już skończyłeś, tuż za Twoimi plecami pies zostawia świeżą, potężną kupę i patrzy na Ciebie jakby chciał powiedzieć – ’jeszcze ta’. Dlaczego teoretycznie nie ma tego problemu w bloku? Bo świadomy właściciel powinien nosić na spacery woreczek i od razu sprzątnąć po psie. Jeśli tego nie robi – teoretycznie – powinno być to wliczone w podatek za psa i w opłatę administracyjną czy jakie są tam inne opłaty na rzecz sprzątania na osiedlu, oczywiście w praktyce dozorcy osiedlowi, (czy kto tam sprząta) nie robią tego, a sami właściciele w większość nie sprzątają, bo zawsze mogą zwalić na psa sąsiadów, który też tego nie robi. Na posesji prywatnej nie ma na kogo zwalić winy. Możemy udawać, że kupy nam nie przeszkadzają – dopóki nie wdepniemy bosą stopą w psią niespodziankę, lub odorek nie zacznie przeszkadzać nam podczas grillowania.
Brak Spontaniczności – mając psa nie można sobie pozwolić na spontaniczne wyjazdy. Kiedyś wystarczyła w czwartek rzucona propozycja „w piątek popołudniu jedziemy gdzieś na weekend” teraz przy takiej propozycji wpada się w panikę. Czy można ’tam gdzieś’ zabrać psa, czy pies ma wszystko na wyjazd, a jeśli nie – z kim zostawić psa, kto przyjedzie się nim zająć… JAK SIĘ ROZSTAĆ NA CAŁY WEEKEND?! Więc zostaje się w domu; skoro pies nie może – to ja też. Lub jedzie z nami, choć wtedy znajomi zaczynają na nas krzywo patrzeć, kiedy Burek towarzyszy nam niemal wszędzie, nie pozwalając w pełni cieszyć się wyjazdem, bo w końcu nawet jeśli z nami pojedzie – nie wszędzie z nami pójdzie.
Brak Wolnych Chwil – cały wolny czas poświęcany jest psu. Wraca człowiek zmęczony z pracy, najchętniej zasiadłby na fotelu przed telewizorem z puszką piwa i przesiedział tak do rana, kiedy będzie trzeba znowu zwlec się do pracy, ale sie nie da. Po pracy szybki obiad i na spacer. Potem obowiązkowa zabawa, bo pies przez cały dzień niewybawiony i tak po 2-3 godzinach od powrotu z pracy, znajdujesz chwilę dla siebie. Ale czy aby na pewno? Pies który cały dzień przespał czekając na Twój powrót, nie zamierza dać Ci teraz spokoju. Znosi więc na kolana zabawki licząc, że zachęci Cię do zabawy. Trąca łapą, zaczyna powywać, znosi jeszcze więcej zabawek, a kiedy Ty starasz się to ignorować, wyciąga najokropniejszą piszczałkę i zaczyna z zawziętością maniaka piszczeć nią tuż koło Ciebie.
Kłaki i piach – nie zależnie od rasy, niezależnie od czasu poświęconego na zadbanie o psa – wyłażący podszerstek, futro i piach zniesiony na łapach i w sierści będą towarzyszyły nam już zawsze. Na meblach, na dywanach, w kątach pokoju, na ubraniach a nawet na łóżku. Już zawsze i wszędzie i nawet codzienne sprzątanie domu, nawet wynajęcie Perfekcyjnej Pani Domu, oddawanie systematyczne psa do fryzjerów i inne zabiegi, nie zmienią tego i już w niespełna kilka godzin po sprzątaniu, a tym bardziej tuż po powrocie ze spaceru cała zabawa w kłaki i piach zacznie się od nowa.
Żegnaj Porshe – czyli wydatki. Liczył kiedyś ktoś z Was roczny koszt utrzymania swojego psa? A miesięczny? Ja policzyłam i nie tylko roczny, ale i całościowy (od kupna do śmierci) i wiecie co? W przeciągu 10 lat psiego życia lekką ręką wydacie na niego od 40 000 nawet do niespełna 100 000 złotych. Niemożliwe? Ja średnio na samo jedzenie dla psa wydaję miesięcznie powyżej 250zł – przez 10lat wyjdzie z tego 30 000. A jeśli doliczymy sam zakup psa, zabawki, akcesoria (spacerowe, szkoleniowe, treningowe, podróżne), legowiska, szkolenia, leczenie chorób i zabiegi, leczenie profilaktyczne, oraz inne wydatki szybko okaże się, że pies jest skarbonką bez dna, gdzie próg 40 000zł nie wydaje się wcale już tak wygórowanym.
Po co więc mieć psa?
Jedni na pewno po to żeby pilnował im obejścia, inni dla nagród i zarobku, kolejni by móc się chwalić przed znajomymi, ale większość z nas kupuje lub bierze psa po to by mieć futrzastego przyjaciela, żywą przytulankę, towarzysza zabaw i kompana do uprawiania sportów – i wtedy powyższe problemy nie wiele nas obchodzą. Po dziecku też musimy sprzątać, planować pod nie wszystko i poświęcać czas i uwagę, a kosztuje nas zdecydowanie więcej, mimo to kochamy je i nie oddajemy do domów dziecka z byle powodu. Dla nas Psiarzy pies jest dzieckiem i kochamy go tak samo mocno i niezależnie od tego ile innych przeciwności wynajdziemy – psy będą towarzyszyły nam zawsze.