Strona główna Nosework Noseworkowy poradnik domowy – część II

Noseworkowy poradnik domowy – część II

Skoro już chcecie dołączyć z nami do noseworkowiczów to do dzieła!

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Jest na pewno tyle teorii i sposobów nauki, co instruktorów noseworku. Ja Wam opowiem jak, ja uczyłam moje psy, jakie błędy popełniłam, co się u mnie sprawdziło, a co nie. Bo jak wiecie z poprzedniego tekstu sporo pracowałam sama trochę po omacku, ale ostatecznie wcale źle to nie wyszło, więc tak!  – nosework można zacząć w domu bez specjalnych kursów i sprzętu!

Od jakiego zapachu zacząć nosework?

Na start wybierzcie sobie jeden zapach (pomarańczę, goździk, lub cynamon) albo też wszystkie trzy. Serio według mnie to nie ma znaczenia, bo Twinsy miały osobno wprowadzony cynamon (osobno też robiłam truflę), a potem jak postanowiłam ćwiczyć na poważnie nosework wrzuciłam im w puszkę wszystkie trzy zapachy, a potem je rozdzieliłam. Nie ma też znaczenia czy weźmiecie kawałek kory cynamonu, czy patyczek przesiąknięty zapachem olejku cynamonowego. Jak pisałam w poprzednim tekście – moim psom jest to zupełnie obojętne i zapewne, jeśli nie zaczynacie swojej przygody z noseworkiem z myślą o zawodach (bo jakbyście zaczynali, to pewnie nie czytalibyście tego tekstu tylko ćwiczyli z instruktorem) to Wam i Waszym psom również będzie to obojętne.

Wymyśl komendę /-y dedykowane do nosework.

W nosework potrzebujesz komendy na szukanie – ale takiej noseworkowej, której będziesz używać tylko w tym. U mnie „szukaj” było spalone, bo służy do szukania zabawki, żarcia itp. Na trufle mają komendę: „wąchaj„, więc w noseworkach jest: „zapach„. Ale u innych słyszałam jeszcze: niuchaj, niuch-niuch, nos, sniff więc jest sporo słów, które możecie wykorzystać.

Drugą komendą, którą potrzebujecie jest komenda nagradzająca (a właściwie zapowiadająca nagrodę) i równocześnie zwalniająca psa z oznaczania próbki. Też zaleca się by była inna niż takie codzienne, właśnie z uwagi na to oznaczanie. Ja na początku stosowałam: okej, super, brawo, bo uważałam, że nie ma to znaczenia, ale… ma. I to olbrzymie, więc obecnie mamy: „bingo”.

Kolejną komendą jest „pokaż, która ma za zadanie, by pies wskazał ponownie próbkę, lub doprecyzował gdzie jest.

Mamy jeszcze komendy „dalej – żeby szukał kolejnej próbki w przeszukaniu wielokrotnym, „było” – jeśli wskazuje próbkę, którą już znalazł i nagrodziłam i pudło”, jeśli ściemnia.

Nagroda w nosework

Nie zapomnij o nagrodzie! Moje psy (jak zazwyczaj) pracują na karmę FOLK, w zamian za śniadanie lub kolację. Obecnie Ela jest na diecie, więc dość mocno muszę pilnować, by nie wpadły nadprogramowe racje żywieniowe, choć jak chcę zrobić im motywacyjne ćwiczenia, lub są w nowym miejscu i potrzebują super nagrody zdarzyło mi się pracować z nimi na parówki czy pancakes.

Myślę, że o tym ciągle mało się mówi (a w przypadku terierów jest to dość istotne) szukanie/detekcja/nosework/praca węchowa jest mocno oparta na łańcuchu łowieckim. I, mimo że pies dostaje nagrodę za znalezienie zapachu, gdzieś to „polowanie” nie do końca bywa zakończone. Dlatego uważam (może się mylę, ale dla moich psów już to rytuał), że po takim treningu dostają gryzaka, konga lub lickimatę. By sobie skończyły to „polowanie” uspokajając się i dojadając, zazwyczaj, śniadanie, którego większą część miały w trakcie treningu.

A co do nagrody: na początku nagradzamy psa przy puszcze, by zapach kojarzył się z nagrodą (tak samo jak pies oznaczy w nowym lub trudnym dla siebie miejscu), ale z czasem by urozmaicić trening można nagrodę psu wyrzucić po pokoju, przywołać do siebie i nagrodzić, albo zrobić to zabawką. Psy lubią być zaskakiwane i nagroda ma być zawsze atrakcyjna. Choć na początku pracujemy przy próbce. Więcej o nagradzaniu przeczytacie tutaj.

Trening nosework czas start!

I: Ćwiczenie na wdrukowanie zapachu

Umieszczacie zapach w puszcze, pudełku z dziurkami lub kartonie i dajecie psu do powąchania. Za każde zainteresowanie zapachem nagradzacie go smakołykiem, dając go jak najbliżej zapachu – żeby skojarzył zapach z nagrodą. Jest też wersja, że razem z zapachem chowacie smakołyk, a dodatkowym nagradzacie (zapewne po to, by pies chętniej nawąchiwał puszkę), ale ja tego nie stosowałam. Możecie też to zrobić przez kształtowanie i od razu wtedy może udać Wam się osiągnąć fajny target nosem, ale na wszystko przyjdzie czas.

Więc, kiedy pies już wie, że za zaciąganie się zapachem z puszki jest nagroda, pokazujemy psu puszkę w różnych pozycjach. Przed nim, na ziemi, nad nim, po naszej prawej czy lewej stronie. Na dywanie metr przed nim, dwa… By wypracować samą chęć podejścia do puszki i zawąchania się. Oczywiście wszystko nagradzamy. U mnie to ćwiczenie było dniem pierwszym naszych treningów.

Zamerdany Fail #1

I tu popełniłam pierwszy błąd, bo skupiłam się na samych zapachach, nie ucząc psów pracy nosem i szukania. Oczywiście mają miliony zabawek węchowych, kul, mat pomponów, ale nie uczyłam ich szukania po domu. Więc równolegle do tego proponuję byście chowali sobie chrupki lub smakołyki po pokoju (lub w przedmiocie typu fotele, albo w korze drzewa) i wysyłali psa do znalezienia ich. Najpierw, żeby pies miał łatwy dostęp i nie miał problemu z ich znalezieniem, potem stopniowo coraz bliżej mebli, w kątach czy zakamarkach. Dlaczego był to błąd z mojej strony? Bo gdy chciałam przejść z ringu „przedmioty na środku pokoju” do „przeszukania pokoju” moje psy stawały na środku patrząc na mnie z miną: „ale czego mam szukać jak tu nie ma przedmiotów?”. Także warto równolegle do ćwiczeń z zapachem uczyć psa samodzielnej pracy i przeszukiwań nie tylko wyraźnych ringów.

Trening nosework etap drugi

II: Ćwiczenia na szukanie zapachu

W kolejnych dniach ćwiczyłam z psami oznaczanie właściwej puszki. Fajnie to pokazała na swoich filmach Kasia z Wymerdanii (dostępne na jej IG). Oczywiście ja, samouk, dopiero potem dowiedziałam się, żeby stopniowo zwiększamy ilość puszek, bo moje psy od razu musiały szukać pomiędzy pięcioma (Zamerdany Fail #2), i bardzo szybko doszło do kilkunastu przedmiotów (i wtedy mieliśmy jeszcze etap trufli), więc na zmianę z domowymi treningami szukały schowanej próbki po ogrodzie, czy lesie. Ale jakoś to ogarnęły, choć gdybym uczyła je od zera, zrobiłabym to dużo wolniej i bez takich przeskoków.

Czyli jak? W skrócie: w jednej puszcze mamy ukryty zapach, pozostałe są czyste. Najpierw każemy psu wskazać tą z zapachem spomiędzy dwóch (potem zmieniamy ich ustawienie), następnie z trzech (i znów zmieniamy ustawienie) i tak dalej i tak dalej. Aż dojedziemy do np. pięciu, spośród których pies wskazuje właściwą puszkę. Najpierw ustawiamy je w linii prostej, potem w literę ‘L’ lub okrąg. Potem dalej od siebie, a bardziej porozkładane po pokoju. Stopniowo utrudniając (ja to rozbiłam na kilka dni, gdy wracałyśmy do podstaw).

Zamerdany Fail #3

I tu popełniłam kolejny błąd, bo nie zwracałam uwagi na oznaczenie. Mając w planach, że kiedyś pojadę z psami na trufle, a nie będę robić nosework, oznaczenie nie miało dla mnie znaczenia. Mogły kopać w ziemi, co im nawet wzmacniałam, gryźć pojemnik, rzucać nim – no jednym słowem robić wszystko. Więc jak się pewnie domyślacie, kiedy wróciłam do noseworków, Elza zachowywała się jak dzik znajdując próbkę. I choć wydawało mi się to niemożliwe, by tak energicznego, zafiksowanego psa, jak Ela z genami owczarka i teriera w jednym, nauczyć oznaczania bez niszczenia próbki, obecnie uważam, że ma mega fajne oznaczenie i już bardzo długo niczego nie zniszczyła. No więc przejdźmy do nauki oznaczenia.

W domu

Trening nosework etap trzeci

III: Ćwiczenia na oznaczanie zapachu

Pooglądałam kilka filmików na Instagramie, trochę podpowiedziały mi dziewczyny, trochę sama pokombinowałam i teraz podrzucam Wam moje patenty na oznaczanie.

  • Przedłużony target – ja to zrobiłam kształtowaniem. Po prostu wydłużałam dotykanie puszki nosem, aż pies skumał, że ma trzymać tak długo nos, aż usłyszy komendę zwalniającą (u nas: Bingo), która równocześnie jest zapowiedzią wydania nagrody. Potem stawałam za psem i znowu za każde dotknięcie puszki nosem była komenda ‘Bingo’ i nagroda. I ogólnie pilnowałam aby nagradzać psa przy źródle zapachu, żeby chciał tam zostawać.
  • Kominki (czyli kolanka hydrauliczne), w które pies miał włożyć ryjek w celu oznaczenia zapachu, ale to ćwiczenie długo było zbyt trudne dla Twinsów (wiadome – rura może urwać nosek).
  • Troszkę presji – kiedy już psy ogarnęły, że nagradzam za zostanie przy próbce, dołożyłam trochę dyskomfortu: na początku było to obchodzenie psa w koło (wiecie takie ćwiczenie jak się robi „zostań”) tylko chciałam, żeby pies jak najdłużej oznaczał próbkę, mimo moich ruchów. Potem doszło głaskanie, co dla Twinsów na początku było mega stresujące, ale jak to ogarnęłyśmy były lekkie próby przesunięcia, czy przytrzymania za obrożę. To było o tyle fajne ćwiczenie, bo Twinsy bardzo wrażliwe na wszelkie napięcie smyczy, na początku porzucały próbkę, kiedy tylko napięłam smycz, bo musiały iść za mną (szczególnie kiedy ja nie wiedziałam, gdzie jest schowana), obecnie potrafią mi się „postawić” i zostać przy zapachu, mimo że ja idę dalej.
  • Rozproszenia jedzeniowe – innym ćwiczeniem było dorzucenie rozproszenia w postaci żarcia. Prosiłam psa o wskazanie puszki, a następnie siadałam przed nim i po jego prawej i lewej stronie na dłoniach miałam chrupeczki. I pies je dostawał dopiero po komendzie ‘Bingo’ więc musiał wskazywać puszkę ignorując jedzenie.

Dodam jeszcze, że warto tym oznaczeniem czasem zaskoczyć psa i nawet teraz, nagradzam je za samo dotknięcie nosem puszki raz na jakiś czas, nie oczekując przedłużonego oznaczenia, a nawet jeśli dla Twinsów miejsce jest zbyt stresujące, od razu po znalezieniu zapachu je zwalniam i nagradzam poza ringiem, żeby szybko rozbiegały stresy, a już samo wyjście z niekomfortowej sytuacji jest nagrodą.

PRO TIP: Gdy pies się pomyli w oznaczeniu

No to mamy załatwione naukę szukania zapachu w pojemniczkach, naukę oznaczania, wypadałoby jeszcze napisać co w przypadku błędnego oznaczenia – a ja wiem wyjątkowo dużo na ten temat, bo Ela miała epizod z samymi pudłami, jak pogniewała się na mnie i na nosework i celowo (tak, mówię to z pełną świadomością), celowo ignorowała próbki z zapachem oznaczając przypadkowe miejsca lub przedmioty, by dać mi do zrozumienia, jak bardzo mną gardzi. No cóż… Po pierwsze odwoływałam ją i zaczynałam jeszcze raz – zmniejszając ring, naprowadzając bardziej na zapach, nie oczekując pięknego oznaczenia – po prostu zmniejszałam oczekiwania równocześnie zwiększając nagrodę. Dołożyłam też komendę „pudło”, bo jednak „ojojanie” zbyt mocno siadało Eli na psychikę i wówczas odmawiała dalszej pracy uznając, że się do niczego nie nadaje. Ostatecznie zostawało przeanalizować, co poszło nie tak (Zamerdany Fail #4): u nas zawiniło zbytnie pognanie do przodu (zbyt trudne ringi na zawodach treningowych i brak mojego wsparcia, gdy Ela szukała, bo znajdowała zapach, ale nie umiała oznaczyć, a ja nie wiedząc, gdzie on jest zamiast ją wesprzeć kazałam jej szukać dalej w innym miejscu) i wyciszanie Eli by była spokojna i dokładana w przeszukaniu. W efekcie czego Ela się podłamała, że nie umie w szukanie. Z drugiej strony musiała non stop panować nad emocjami i to ją zżerało od środka. Kiedy więc cofnęłam się z ćwiczeniami do początku (samego początku) i pozwoliłam Eli być Elą, oczekując jedynie nie niszczenia próbki przy oznaczeniu, ale może startować z jazgotem i energią, jakby rzucała się na rękaw pozoranta – wówczas wszystko się poukładało i bardzo rzadko teraz strzela pudła, a brak wyciszania pozwala jej dalej cieszyć się tą aktywnością bez bycia cierpiętnikiem.

PRO TIP: na przyspieszenie w szukaniu

A na zakończenie ostatnie ćwiczenie, które przyspiesza troszkę psa – wykorzystując naukę przyspieszenia w ćwiczeniach, kiedy z Elą trochę ćwiczyłyśmy podstawy obedience. A mianowicie wskazuję psu puszkę (obok której na początku jest żarcie), trzymam go za obrożę, nakręcam i… ścigamy się do puszki! Przy czym ja startuję pierwsza przytrzymując go za obrożę, by wzbudzić w psie jeszcze większą chęć rywalizacji. Wprawdzie Marcysia do tej pory potrafi czasem zawrócić i pójść do klatki, bo to dla niej zbyt dziwne i za dużo, ale Mollci całkiem się to spodobało, a Ela… Ela jest zachwycona, jak może robić tak po Owczarkowemu.

Kolejny wpis będzie na razie ostatnim, bo dojdziemy do etapu na którym my jesteśmy. Opowiem Wam o próbce wielokrotnej, próbce w ciemno, rozproszeniach i zapachach zwodniczych oraz pracy w nowych miejscach i na próbce bez puszki/pudełka.

A na razie zapraszam Was na mój Instagram, tam w wyróżnionych relacjach non stop wrzucam Wam urywki z naszych treningów i przykładowe ćwiczenia. Jest też omówienie przedmiotów i sprzętu, które na co dzień wykorzystuję w treningu nosework.

Wszystkie nasze treningi:

Ogółem: 87, dzisiaj: 1

You may also like

2 komentarze

Michał 3 lutego 2024 - 08:27

dzięki za ciekawy wpis, początkującym się na pewno przyda i znajdą wartość w tych poradach.
Niektóre psy te wszystkie 'przeszkody’ przeskakują w mgnieniu oka i szybko się uczą, że próbki mogą być porozkładane po całym pokoju, no ale warto to wiedzieć, że jak za długo się ćwiczy na środku pokoju to potem może być problem ze zgeneralizowaniem zachowania przez psa.

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 3 lutego 2024 - 11:21

Bardzo wiele zależy od psa, dla mnie to było strasznie dziwne jak Twinsy stawały na środku pokoju i patrzyły na mnie pytająco, czego mają szukać, mimo że puszka wisiała na wprost nich na kaloryferze. xD Dla Eli to nie był żaden problem, im muszę wszystko zawsze tłumaczyć jak coś zmieniam – tak jakbyśmy robiły od zera. 😉

opublikuj

Zostaw komentarz