W Internecie jest mnóstwo wpisów o rodzaju kagańców ich zaletach wadach. Często mimo całkiem fajnych niemal kompleksowych wpisów ludzie pytają się mnie, lub innych ludzi na grupach – jaki kaganiec kupić. Ja odpowiadam – „taki jak Ci jest potrzebny i taki który będzie najlepszy dla Twojego psa, waszych potrzeb i otoczenia”. To znaczy: czy ma być to kaganiec tylko po to by wypełnił wymogi miejskiego prawa, czy faktycznie ma zabezpieczyć potencjalne ofiary naszego psa, czy ma spełnić zupełnie inne zadanie jak np.: ograniczyć psu zbieranie i zjadanie śmieci. Daleka jestem od podawania konkretnego jedynego i najlepszego dla owczarka modelu, choć wielu miłośników tej rasy da się zabić udowadniając wyższość kakańców fizjologicznych detykowanych dla owczarków niemieckich bardzo znaniej firmy nad wszystkim innym. Zaznaczę więc od razu, że poniżej znajdziecie moje prywatne sposrzeżenia i nikt nie musi się z nimi zgadzać, bo pewnie czeka blog nalot miłośników kagańców fiznologicznych. Nie wiem skąd ta liga obrony. Cóż… może nie doceniam ich potencjału, bo nie miałam ich nigdy w ręce, ale kto wie może i ja kiedyś się w nich zakocham? Więc podkreślę: wpis nie jest o tym co masz kupić, tylko o tym co ja mam w mojej psiej szafie, dlaczego nie mam innych modeli co mnie ku temu skłoniło. W związku że już powyżej wspomniałam o jednym z modeli kagańców od kagańców fizjologicznych zacznę:
Fizjologi rządzą światem
Ja do „ideału” popularnego kagańca fizjologicznego dedykowanego owczarkom podchodzę sceptycznie, choć mimo wszystko jest jednym z najlepszych wyborów, pod warunkiem dobrego dobrania do psa. Pies może ziać, może jeść, może pić… Czy to wszystko jest mi potrzebne w miejskim spacerze? Powiem szczerze przez kilka miesięcy poważnie rozważałam kupno kagańca fizjologicznego jednej chyba z najpopularniejszych firm – specjalnego dla owczarków. Dlaczego się nie zdecydowałam i jakie mam w stosunku do niego obiekcje? Po pierwsze rozmiary. Pies w takim kagańcu wygląda tragicznie (nie mówię o tych co wyglądają jak zwykła puszka, mówię o tych co kończą się 10cm za psią kufą i niemal na wysokości klatki piersiowej psa… a mnie wystarczy, że mijający ludzie boją się mojego owczarka, po co więc dodatkowo ma nosić coś, na widok czego ludzie odskoczą z chodnika? Jakoś nie wyobrażam sobie spacerowania pomiędzy luźmi lub wejścia z psem do autobusu w klatce na mordzie (spojrzcie na zdjęcie w linku i powiększczie kaganiec dwukrotnie – niektórzy takie noszą i polecają). Mimo, że dają teoretycznie olbrzymi komfort i swobodę psom i w las, pola czy swobodę oraz treningi na pewno będzie najlepszym, w życiu miejskim po prostu są niepraktyczne, przynajmniej te, które ludzie pokazują na grupach – tak wielkie, że w puszkę można by upchnąć ze trzy psie nosy. Nie jestem pewna też czy są najlepsze do zabawy w grupie psów, bo taką klatką pies może nieźle poobijać towarzyszy lub siebie. Pies biegnąc, skacząc czy się bawiąc, może sobie potłuc łapy o często źle dobrany i za duży kaganiec (w dobrej wierze, większej swobody psa), przez co wygląda jak karmidło dla konia. Inną sprawą są faktycznie agresywne psy. Puszczone luzem w takim kagańcu gdyby faktycznie kogoś zaatakowały (lub innego psa) mimo, że go nie pogryzą na pewno porządnie poturbują i poobijają. Oczywiście w metalowym zrobią to samo, ale jakoś wydaje mi się, że większym kagańcem zrobią większą krzywdę. Ostatecznie zastanawiam się z ilu tych udogodnień mogłabym realnie korzystać. Ile razy karmi się psa w kagańcu? Ile razy poi się psa w kagańcu? Jak jest gorąco nie wychodzę na tak długie spacery by nie mógł dotrwać bez picia, jeśli muszę, nie są to miejsca na tyle zaludnione, że nie znalazłabym ustronnego miejsca by zdjąć na chwilkę psu kaganiec by się napił. Nawet będąc w restauracji – tak sobie myślę – musiałabym mieć ze sobą miednicę, a nie miskę by pies mógł spokojnie się napić bez zdejmowania kagańca (nie wiem do jakiej miski zmieści się taki kaganiec). Ale to tylko nieliczne powody dla których nie zdecydowałam się na typowy kaganiec fizjologiczny – chociaż niewiele mnie dzieliło od tego by go zamówić, więcej obaw znajdziecie przy opisie standardowych kagańców metalowych, obawiam się, że typowe fizjologi mogą przysporzyć podobnych problemów. Pewnie dobrze dobrany i dopasowany, powlekany gumą lub ze sztucznego materiału sprawdza się idealnie, ja nie jestem ciągle przekonana, patrząc na te wszystkie owczarki w metalowych o wiele za dużych fizjologach… Może gdybym miała go w rękach na żywo, gdyby pies zaczął go nosić – również dołaczyłabym do grona miłośników tego kagańca. Póki co… cóż nie polecam, nie zniechęcam – co kto lubi i co komu potrzebne, mnie taki do miejskiego życia nie jest potrzebny, więc kupiłam to co się w mieście powinno (teoretycznie) sprawdzić, ale się nie sprawdziło…
Bardzo przereklamowany gadżet
Innym modelem kagańca fizjologicznego jest kaganiec baskerville, który mimo, że wydawał mi się dziwny, wręcz przereklamowany, zdecydowałam się ostatecznie go kupić, ze względu na materiał z którego jest wykonany, ale mam do niego mnóstwo zastrzeżeń. Bo o ile jest z fajnego materiału, pozwala karmić psa na spacerze (na tym zalety się kończą) to ma bardzo niepraktyczne zapięcia i samą budowę niedopasowaną do owczarkowej kufy, nie zabezpiecza przed zżeraniem śmieci i ma wiele innych wad. Sam pies, wygląda w nim jak hokeista, ale ogólnie jest wygodny dla psa i właściciela w miejskim życiu głównie ze względu na niewielkie rozmiary i plastyczność materiału o ile pies nie zżera śmieci. Ale więcej o tym kagańcu przeczytacie we wpisie mu poświęconym: tutaj.
Standard zawsze w modzie
Budzik i Donner całe życie chodzili w zwykłym metalowym kagańcu. Trochę większym (Budzik miał rozmiar 6, Donner 5) dzięki czemu zawsze mogły spokojnie otworzyć pysk napić się, a sama puszka nie przeszkadzała psu. Problem zaczynał się kiedy była zima i śnieg, ponieważ w kagańcu zbierała się całkiem spora ilość śniegu i już po kilku metrach trzeba było go opróżniać. Inną kwestią było to, że metal sprawiał na mrozie dyskomfort psu. Nie wspomnę o tym, że jeśli pies nie umie chodzić w kagańcu może porządnie poobijać nasze nogi, próbując go zdjąć lub nogi przechodniów, których zapragnie poznać. Pies póki się nie nauczył, obijał nam nogi, kiedy węszył po chodniku robił rumor kagańcem, że niemal leciały iskry, kilkakrotnie prawie wybił nim szybę w szklanych drzwiach chcąc otworzyć głową drzwi, podbił mi oko i przerysował samochód.
A kto dopuścił to do sprzedaży jako kaganiec?
Mieliśmy też epizod z kagańcami nylonowymi, a właściwie weterynaryjnymi (a dokładniej nawet nie kagańcami, tylko czymś co miało chwilowo zabezpieczyć pysk w trakcie wizyty u weterynarza, które wypłynęło na rynek jako kagańce) niemal tuż po tym kiedy weszły na rynek i nikt nie wiedział do końca co to jest – zakładaliśmy je właśnie tylko w zimie, kiedy puszki nie dawały rady, bo zamarzały, ale tak naprawdę w ogóle nie spełniał swojej roli – kagańca, bo nie zaciskałam psu pyska – no bo jak? Toż to znęcanie się, więc miał tylko lekko ściśnięty pasek, ale ostatecznie nie spełniał zupełnie swojej roli, bo jakby pies chciał to bez problemu rozsunąłby ściągacz taśmy kagańca otwierając z całej siły pysk. Bardziej więc służył, jako atrapa, kiedy puszczałam psa luzem i chciałam mieć wymówkę na wypadek uczynnych Strażników Miejskich, że pies jest w kagańcu, bo prawo nie definiuje w jakim i jak założonym. Sporadycznie traktowany był jako niezaciśnięty kantarek kiedy któryś pies miał chwilowe zagubienie mózgu i zapominał, że nie powinno się ciągnąć na smyczy, a standardowe metody miał w nosie. Taka odmiana nagle przypominała psu o moim istnieniu. Obecnie od wielu lat nie używany no ale w szafie leży – chyba jako jedyny model odradzam i nie polecam. Chyba że jako atrapa pseudo kagańca którego się w ogóle nie zaciska.
Miękki, lekki, ale czy wytrzymały?
Na plastikowy kaganiec nigdy się nie zdecydowałam i chyba nie zdecyduję, ze względu na to, że wydawał mi się zbyt delikatny, dla moich niedelikatnych psów i nie wróżyłam mu długiego życia, choć ma swoich miłośników, którzy są nim zachwyceni, a gdyby moje psy nie potrzebowały kagańca poza tylko przejazdami a MPK lub PKP zaopatrzyłabym się pewnie w taki kaganiec.
Skóra prawdę Ci powie
Natomiast skórzane omijałam z daleka, choć wydawać by się mogło byłyby całkiem niezłym rozwiązaniem. W praktyce bałam się, że nie utrzymam kagańca w dostatecznej czystości (nie ukrywam, że tu mnie kiedyś przestraszył weterynarz i skutecznie się do nich zniechęciłam). Tu pies go gdzieś przemoczy, tu się zaślini, umoczy w kałuży, dotknie padliny, kupy lub moczu innego psa, wsadzi mordę w stertę gnijących liści, raz kaganiec wyschnie, raz nie – skóra jak skóra. Przyjmuje i chłonie wszystko. Obawiałam się, że z czasem nagromadzi się tam taka ilość syfu, że przy wszystko-łapiących-owczarkach opryszczka czy zmiany alergiczne lub bakteryjne na pysku pojawią się na 100%. Nie wspomnę już o soli na chodnikach. Wystarczy popatrzeć jak wyglądają nasze buty po sezonie? Nie trudno domyśleć się co zostanie na kagańcu po sezonie buszowania w kupach śniegu odgarniętych z ulicy czy chodnika. Ci co mają te kagańce, pewnie nie mają powyższych problemów, ja ze swoim szczęściem i owczarkiem na pewno miałabym z tym problem – taki przypadek jeden na milion. Jednak gdyby nie powyższe obawy, przypuszczam, że byłby dla nas najlepszy.
Chcesz mieć koszmary – postaw na modę!
Warto jeszcze wspomnieć o дизайнерские намордники (czt.: Dizajnerski Namordnik) – czyli śmieszne kagańce. Nie wiem jak ich wytrzymałość, funkcjonalność i użyteczność, ale przyznajcie sami, że są po prostu zajebiste. Choć noszenie ich niesie ze sobą wiele problemów, jak chociażby to, że niemal każdy pies źle odczyta sygnały naszego psa, dzieci będą miały koszmary po nocach, a ludziom nasilą się fobie, ale ten kto miał doświadczenia z ludźmi mijanymi na spacerze, którzy życzliwie określali Waszego psa bydlakiem, bestią lub innymi epitetami świadczącymi o tym, że takie coś to w ogóle nie ma prawa istnieć, bo jest… duże. Na pewno z dumą wymalowaną na twarzy zakładałby ten kaganiec tylko po to by dogryźć takiej osobie i by miała faktycznie powód nazwania naszego psa „potworem, który nie powinien być spuszczany z łańcucha”.
Mam nadzieję, że trochę rozwiałam Wam wątpliwości na temat kagańców, ale pewnie natworzyłam ich dużo więcej niż mieliście do tej pory. Jak widać wybór dobrego i praktycznego kagańca nie jest wcale taki łatwy, jak mogłoby się wydawać. Mimo wszystko, dla owczarka, chyba ciągle najlepszym rozwiązaniem jest duża puszka, najlepiej powlekana jakimś materiałem sztucznym, lub z plastikową wkładką w środku lub dobrze dobrany kaganiec fizjologiczny – tak pomimo moich obaw, ale podkreślę dobrze dobrany. Oczywiście jak zaznaczyłam na początku – wszystko kwestia gustu, oczekiwań i potrzeby, ale nie warto też iść ślepo za modą lub bez namysłu kupować coś co jest dedykowane danej rasie, bo w rzeczywistości może wcale nie być nam potrzebne lub dopasowane do potrzeb naszego psa. Ale chyba tak naprawdę największym problemem jest niedostępność tych fajniejszych kagańców w sklepach zoologicznych. Wzięcie ich do ręki, założenie psu, możliwość obejrzenia na żywo – pewnie rozwiało by wiele moich i Waszych wątpliwości. Niestety niemal wszystkie są dostępne tylko przez internecie, co wiąże się z kupowaniem w ciemno lub sugerowanie opiniami innych. A jak widzicie opinie są różne. Ja na podstawie opinii nacięłam sie trochę na baskerville i nie ukrywam, że boję się takiej powtórki z kagańcem fizjologicznym, choć dalej rozważam jego kupno na lato, ale… nie wiem czy się zdecyduję.