W końcu udało mi się zgrać czas z P., abyśmy wspólnie wybrały się do lasu na sesję zdjęciową podczas biegania. Nie przeszkadzał nam ani deszcz, ani wiatr. Wprawdzie amortyzator uległ niedawno wypadkowi, nie wytrzymała osłonka, podczas szarpnięcia Donnera, ale do biegania jeszcze się nadaje. W lesie zrobili nam niemal autostrady, więc jest gdzie biegać, bez obaw że mijający nas rower zatrzyma się na psim zadku. A zabawa w bieganie jest przednia. Ja się ruszam, pies się rusza z jednej strony się męczymy, z drugiej ja odpoczywam psychicznie. Po ciężkim dniu w pracy, po ośmiu godzinach w biurze, w końcu mogę zaczerpnąć świeżego powietrza i rozprostować zasiedziane kości. A po wybieganiu się i Donner jest mniej męczący.
Mieliśmy spore problemy ze zrobieniem tych zdjęć, bo Donner jak na złość nie chciał biec przed siebie tylko do P., bo w końcu czekała na niego aż przybiegniemy, po co inaczej kucała z tym śmiesznym czarnym czymś przy twarzy, jak nie po to by Donner mógł w nią wbiec? Mocno ograniczyło nam to możliwość zrobienia dobrych zdjęć, póki genialna ja, nie wpadłam na mniej genialny pomysł, że P. zostanie na końcu drogi i w momencie kiedy minął nas rowerzyści my pobiegniemy za nimi, wówczas pies mając obsesje na punkcie pogoni, zignoruje fotografa P. i pobiegnie dalej. Założenie świetne… tylko nikt nie przewidział, że nie nadążę przebierać za psem swoimi nóżkami… Dobrze, że odcinek nie był długi, a jak byłam w młodości całkiem niezła na krótkie dystanse, aczkolwiek jestem pewna, że pobiłam wtedy rekord świata na setkę. Donner zupełnie nie przejmował się zbędnym balastem w postaci mojej skromnej osoby. Dostał komendę na przód to ruszył na przód dając z siebie wszystko. Dobrze, że zareagował na komendę stój kiedy minęliśmy P. a rowery zaczęły się niebezpiecznie do nas zbliżać… W innym wypadku pewnie moje zwłoki zatrzymałyby się 2km dalej, kiedy Donner wyprzedziłby rowery i znudzony brakiem dalszego wyzwania postanowiłby wrócić do P., bo przecież chyba gdzieś tam ją wcześniej mijał. Na szczęście obyło się bez wypadków, a ja jestem ciągle całkiem żywa.
Donner tylko nie mógł pojąć, czemu to bieganie tak szybko się skończyło i czemu nie mam siły nawet iść. No, ale parę zdjęć udało nam się zrobić. W KOŃCU! Bo do tej pory jak pamiętacie (a jak nie to zapraszam do starszych artykułów) wszystkie nasze zdjęcia z biegów, były z ręki, czyli samego biegnącego przede mną Donnera, a raczej jego szlachetnego, aczkolwiek pięknego zadka. W końcu i mnie udało się załapać na zdjęcia w ruchu i o dziwo serwer nie wybuch po wgraniu tego zdjęcia.
Zachęcam wszystkich do czynnego uprawiania sportu z psem. Nie trzeba wiele, trochę chęci i samodyscypliny. A radość jest niesamowita. W szczególności polecam taki sport (czy też biegi przy rowerze) osobom, które z braku czasu nie są wstanie zapewnić odpowiedniej ilości ruchu i wrażeń psom, w związku z tym mają z nimi problemy w domu – z nadmiarem ich energii, czy złym zachowaniem. Porządny nawet kilkudziesięciominutowy treningi, jest w stanie rozładować nadmiar energii u psa na dobre kilka godzin.
Nie jeden pewnie zapyta po co to wszystko. Po co brać się za tyle rzeczy na raz zamiast skupić na jednej konkretnej, w końcu co chwilę zasypuję Was nową propozycją sportu czy zabawy z psem? Po co obciążać tak Owczarka, rasę z predyspozycjami do dysplazji, kontuzji czy innych problemów?
Mój schorowany stary Budzik uświadomił mi na dosłownie miesiąc przed śmiercią, kiedy już miał zaawansowany nowotwór, miedzy innymi na sercu, że pies jest psem i póki on chce i czuje się na siłach, nie można mu zabraniać być sobą.
Tego dnia, wyciągnęłam starą przeszkodę, bo chciałam zacząć uczyć małego Donnera (3,5miesięcznego) przechodzić przez deskę, a raczej oswoić z tym, wiedząc, że im więcej nowych rzeczy pozna szczeniak, tym łatwiej będzie mu w dorosłym życiu. Jakim zdziwieniem było, kiedy leżący nieopodal Budzik, a praktycznie nie miał już siły chodzić, na widok przeszkody zerwał się i biegiem pokonał tą niewielką przeszkodę w pełnym skoku. Przeskoczył ją i położył się ledwo dysząc, bo serce nie spodziewało się takiego wysiłku. Ale Budzik musiał! Za wszelką cenę chciał mi udowodnić i młodszemu koledze, że ciągle jest sprawny, że ciągle jest psem i chce być traktowany jak pies – nie jak kaleka. I to wydarzenie uświadomiło mi, po latach, że póki pies coś kocha, póki chce, póki ma siłę trzeba go w tym wspierać.
Wyjaśniałoby to dlaczego lata temu pracujące przy stadach owczarki, potrafiły biec wiele kilometrów z rozciętą i nadwyrężoną łapą nie skarżąc się – miały zadanie do wykonania i nie mogły okazać słabości, bo pan potrzebował ich pomocy! To ludzie zrobili z nich ciapki, swoim rozpuszczeniem, użalaniem się i ulepszaniem rasy, a Owczarki w głębi duszy dalej są tymi samymi użytkami które muszą mieć cel, do którego będą dążyły za wszelką cenę.
Widzę to po moich psach, wiem ile radości sprawiają Donnerowi sporty. Jak potrafi sam pokazowo hopsać po rozstawionym torze agility, informując mnie, że ma ochotę pobiegać ze mną po przeszkodach, a jak ma już dość po prostu odbiega na bok bierze zabawkę i się kładzie odpocząć. Kiedy chce bawić się frisbee siedzi niepocieszony przy skrzyni w których je trzymam, tak długo aż je wyjmę. Widać w jaką euforię wpada na widok sledów – kiedy to wszystkie nauczone komendy posłuszeństwa przestają nagle istnieć i liczy się tylko jedna komenda – ciągnij!
Pies jest psem, owczarek jest psem użytkowym – musi pracować, musi mieć wyzwania i musi wiedzieć, że sprawia właścicielowi radość. A jeśli kiedyś okaże się, że zdrowie nie pozwala mu uprawiać sportów, przestaniemy, a raczej przerzucimy się na coś bardziej stonowanego jak np. trop. Ale na pewno nigdy nie będę żałowała, że ‘trenowałam’ z psem nawet jeśli niesie to za sobą pewne ryzyko.
Mamy tylko jedno życie i możemy przeżyć je drżąc o jutrzejszy dzień i dmuchając na zimne, lub prawdziwie je przeżyć – czerpiąc z niego ile się da. Póki możemy, póki mamy siłę – życie musi dostarczać nam radości i emocji, a przede wszystkim satysfakcji ze wspólnego zdobywania celów. Bo tak naprawdę szczęśliwy Owczarek to zmęczony, ale spełniony Owczarek, a pies jest spełniony wtedy, kiedy wie, że dzięki niemu właściciel jest szczęśliwy. Bo w końcu robiąc coś wspólnie, wspólnie się męcząc i przezwyciężając słabości, pies i właściciel zbliżają się do siebie, pogłębiają łączącą ich więź i wzajemne zaufanie i chyba o to tak naprawdę chodzi w tych całych psich sportach i to staram sie pokazać prowadząc swojego bloga. Mam nadzieję, że mimo wszystko udało mi się zachęcić cześć z Was do spróbowania tego czy innego sportu, bo wiem z doświadczenia, że ograniczenia tak naprawdę mamy w sobie. A pies nie wie jakiej jest rasy, czy nadaje się według książek, czy nie. Odpowiednio zachęcony i zmotywowany pokocha sport uprawiany ze swoim panem i będzie dawał z siebie wszystko. A kiedy już raz pokocha któryś ze sportów, nie da właścicielowi z niego zrezygnować.
W związku z tym jeśli, w jakiś sposób zmotywowałam Was do spróbowania jakiegoś sportu lub zabawy podzielcie się tym. Zgłosiłam się do akcji “Wyciągnij Właściciela z Fotela” trochę w ciemno – licząc na to, że mimo wszystko ten blog pokaże Wam, zwykłym, szarym właścicielom psa – takim samym jak ja – że sporty nie wymagają specjalistycznej wiedzy, sprzętu czy odpowiedniej rasy i nadają się dla każdego.
- Canicross – początki
- Sprzęt do biegania
- Bieganie z psem
- Nasz sprzęt do biegania
- Warsztaty z canicross
- Rafał Śmiałkowski opowiada o canicross
16 komentarzy
My potrzebujemy czegoś na wzmocnienie więzi…myślisz, że bieganie z psem będzie dobrym sposobem ?
Myślę, że wszystko co będziecie robili wspólnie, i co będzie sprawiało Wam radość, wzmocni Waszą więź. Niezaleznie czy będzie to bieganie, tropienie, czy czabawa. Musicie poprostu czerpać z tego przyjemność, z tego, że coś wspólnie robicie i musi być to zarówno frajda dla Ciebie jak i psa. 😉
Moim też by się bieganie przydało by zrzuciły zbędne kg bo chyba troszkę im się utyło a bardzo mnie to razi 😀
Tylko uważaj, jeśli są lekko grubiutkie, żeby mimowszystko stawy nie siadły, szczególnie jeśli są ‘zasiedziane’ – powoli i z umiarem zaczynajcie 😉
Stawy są codziennie zabezpieczane chondroityną i glukozaminą 🙂 Zaczynamy od długich spacerów 🙂
Moi to mają kondycje gorzej ze mną 😉 oni kłusują a ja już nie nadąrzam także albo rower albo aporty i zabawa w chowanego level medium bo na za dużej łące super piłę do rzucania gdzieś diabli wzięli 🙂
To trzeba zacząć pracowac nad kondycją! 😀 A jak nie to rower też jest super, a obciązenie dodatkowo męczy 😀
Podpowiedz, jak uczyłaś Donnera komendy “ciągnij” ? 🙂
Pozdrowienia! K&T
jackterror.blogspot.com
Uczyłam jej tylko na szelkach, żeby obrożę kojarzył z nie ciągnieciem i ładnym chodzeniem, za to na szelkach był chwalony kiedy ciągnie. Popychałam go i wysyłałam z komendą ‘na przód’ samej zostając z tyłu i stopniowo zwiększając siłę ciągnięcia najpier w na zwyjkłym spacerze, a potem doszła komenda. Tylko u Donnera było bardzo łatwo, bo on miał problem z nieciągnięciem, więc ciągnieicie samo z siebie wyniknęło po części. Ważne by nie uczyć tego psa na tym co codziennie chodzi na spacer, by potem się z tym nie męczyć na zwykłym porannym siusiu 😉
No to mam problem – Terror nie jest nauczony chodzenia w obroży, od małego mamy tylko szelki 😀
To tylko moja opinia, nie musisz wcale mieć oddzielnego sprzętu na spacery oddzielnego do ciągnięcia, kwestia nauczenia psa rozróżniać komendy. Dla mojego Donnera byłoby to problemem bo to głupiutki owczarek ;P A szkoda by wypracowane ładne chodzenie na smyczy, zmienić w ciągnęcie, jesli pies niezałapie
Zdecydowanie musimy nad tym popracować 🙂 Dzięki za rady!
Super to ujęłaś! Pies, nie tylko owczarek, nie cierpi nudy. Psu trzeba zapewnić odpowiednią ilość stymulacji psychicznej lub fizycznej, albo jednej i drugiej. Jeżeli ktoś nie ma na to czasu, to nie powinien kupować psa. Uprawianie sportu z psem to jedna z najlepszych rzeczy, głównie ze względu na wspomnianą przez Ciebie możliwość pogłębiania więzi z psem. Mam nadzieję, że niedługo będę śmigać z Boną – jej to przyniesie niesamowitą radość, a mnie lepszą kondycję 😀
Pochwalcie się jak zaczniecie śmigać 🙂 Powodzenia!
Trafiłam na tego bloga dzięki wydarzeniu Dog&Sport. Piękna historia :). My też biegamy, to świetna aktywność :). Będę zaglądać tu częściej.
Pozdrawiam!
Cieszę, się że się podobało. Wrzućcie kiedyś zdjęcia ze swojego biegania!