Od kilku dni mamy ponownie problem z sikaniem u Donnera. Najprawdopodobniej nawracające niedoleczone zapalenie pęcherza. W ostatnich miesiącach dwukrotnie miał robione USG i nie wyszło w nim nic niepokojącego, ale jak piesek zmarznie, albo za długo potrzyma, to problem powraca.
Czym objawia się problem?
- pies dyszy i zachowuje się nieswojo: kręci się, chce ciągle wychodzić za potrzebą i dużo pije
- kiedy próbuje się wysikać: nic nie leci, albo leci po kropelce, za to trwa to dobre kilkanaście minut
- wysikany pies, za chwilę potrzebuje ponownie wyjść na dwór by pokropelkować
- kiedy śpi, zdarza mu się popuścić
- spuchnięty, napięty brzuch
To są objawy, które pojawiają się u nas, Internety podają mocz zabarwiony krwią, ale nam się to nie zdarzyło.
Jak sobie z tym radzimy?
- furagina, preparaty na żurawinie, w pierwszych dniach, kiedy jest największy problem — dawka uderzeniowa i no-spa na rozluźnienie brzuszka.
Czemu nasze problemy są nawracające?
Problem polega na tym, że do Lublina mamy daleko, a Grójeccy weterynarze na tyle mnie zrazili swoją nieudolnością i nieumiejętnością podejścia dla psów, że zarzekłam się, że jeśli pies nie będzie umierający, więcej do nich nie pójdę. W związku z tym, w momencie, kiedy jest problem, konsultuję się telefonicznie tylko z lubelskimi weterynarzami. Najlepiej byłoby, aby w trakcie infekcji, zbadać mocz, podać silniejszy antybiotyk, ale w Grójcu jak na wsi – nie ma jak. A jak pojadę nawet w najbliższy weekend i tak już jest po problemie (tak robione było przed ostanie USG, że w panice wracałam do Lublina, a problem już zdążył minąć dzień, czy dwa temu). Także leczymy się, choć tym razem będzie długa kuracja. Pełna, siedmiodniowa nawet jak po trzech dniach objawy zniknął. I po tygodniu jeszcze jakiś czas pociągniemy na żurawinie i urosepcie.
Dlaczego doprowadzam psa do takiego stanu?
Można by temu zapobiegać, oczywiście, ale przecież nie będę traktowała Donnera jak yorka. Już wystarczy, że w zimie z tego powodu przy dużych mrozach chodzi w kurtce. Kiedy wracamy do Lublina lub Sarnowa, pies cieszy się wolnością ogrodu. Zostaje też w nim na noc, bo w mieszkaniu jest mu po prostu za gorąco. Ale pies jak to pies. Położy się na betonie lub na ziemi i przeziębienie gotowe. Inna kwestia, że powinnam mu w takim przypadku kupić grubsze nadworne łóżka i ustawiać je na paletach, ale chyba szybko by mnie pogonione w jednym i drugim domu za taki pomysł, bo Donner i tak położyłby się na ziemi. Drugim powodem przeziębienia jest zbyt długie trzymanie. 9h Donner musi wytrzymywać, nie ma wyjścia, uroki pracującego opiekuna psa. Ale pies w swojej głupotce sam często pakuje się w dłuższe trzymanie. Bardzo często nakręcony innymi psami, ludźmi zapachami suczek z cieczką, zamiast wysikać się jak pies, lata z nosem przy ziemi węszy i podsikuje drzewka, przed moim wyjściem do pracy w związku z tym wraca nie wysikany, bo czas spaceru minął, a on nie opróżnił należycie skumulowanych po nocy zbiorniczków. Innym przypadkiem jest wizyta u rodziców M. Wówczas, Donner w swojej lordowskiej manierze nie może wysikać się w ogrodzie, na skażonym przez Borysa terenie, bo to nie przystaje. Ja często przekonana, że się wysikał, nie dopatrzę, że trzeba jeszcze lordowską-psią-mość wyprowadzić i okazuje się, że jak spacer był przed podróżą o 15, potem 2 godziny w aucie, zamiast porządnego siku po podróży, tylko zaznaczenie terenu i dawaj! bawić się w ogrodzie lub pchać do domu. Człowiek zmęczony po pracy i podróży, wydawać by się mogło – pies w ogrodzie, raz na miesiąc może z niego skorzystać jako z toalety, ale nie… nie może O półapce domu z ogrodem przeczytasz: TUTAJ oraz TUTAJ. Rano 8-9 jak przystało na sobotnie wyspanie się do późna, psu w ogrodzie krzywda się nie dzieje, a pies tupie nóżkami pod bramką, bo w sumie to on wczoraj od 15 to nie sikał, i bardzo mu się chce, ale nie może w ogródku… Noż szlag może człowieka trafić. Bo pies sam sobie robi krzywdę, ale co poradzić, że coś mu się uroiło… Także walczymy, może tym razem nie zaleczy się, tylko wyleczy.
A dziś wymiana SMSów pomiędzy mną i M., kiedy na dzisiejszym spacerze, Donner w końcu nie kropelkował tylko się porządnie wysikał.
A: Jest sik!
M: Sik! Sik! Hurra!
8 komentarzy
Donner to ma jednak zdrowotnie strasznego pecha.
Czy ja wiem czy takiego pecha? Serce pewnie objawiłoby się w wieku koło 8 lat, oczy również. Wiele psów ma to samo, tylko poprostu kiedy pojawiają się objawy pies już jest stary więc zrzuca się to na starość, a przecież choroba rozwija się latami. Donner, jest bardzo zdrowy jak na owczarka (badanego owczarka, bo 99% opiekunów ON poza dysplazją nic im nie badają, więc nawet nie wiedzą czy są zdrowe czy chore) 😛 A przy Budziku to doprawdy okaz zdrowia 🙂 A tak na poważnie to po prostu ja go z byle bzdurą wożę do wet i badam profilaktycznie, bo jestem przewrażliwiona po Budziku. Większość osób, pewnie by olała znaczną część objawów lub ich nie zauważyła, a ja drążę, szukam, szukam i znajduję. Choć przypuszczam, że jeszcze więcej osób rzadko kiedy robi jakiekolwiek badania profilaktyczne, poza dysplazją, no bo po co, skoro pies jest zdrowy. Mogłabym również bagatelizować i pewnie jego jedynym problemem zdrowotnym wyszło by zapalenie pęcherza. No, ale na szczęście mam tą przewagę nad innymi opiekunami psów, że jestem świetnym teoretykiem weterynaryjnym, przez co nie bagatelizuję problemów i nie uznaję “zagoi się jak na psie” lub “pies się wyliże”. Dzięki czemu mam wyłapane choroby w zalążku i pod kontrolą. I raczej nie obudzę się pewnego dnia i nie stwierdzę, że pies z dnia na dzień dosłownie odchodzi, bo coś przeoczono. O nie! Więcej nic nie przeoczę, więc mam między innymi komplet zdjęć wnętrza Donnera, na oddzielny album 😛
Do ciężkiego szału doprowadza mnie, kiedy suka nie chce się wysikać, bo ziemia tak ładnie pachnie i trzeba kontemplować, a nie tracić czas na takie prozaiczne czynności. Te zwierzaki są czasem tak bezdennie głupie, że witki opadają 😛 Przez pewien czas miała bunt poranny i nie sikała, tylko wlokła się nóżka za nóżką, wąchała cudze siuśki i ogólnie zachowywała się jakby posiadanie pęcherza było czymś, co spotyka innych, a nie ją. Na szczęście po tygodniu ogarnęła, że siedzenie od 22 do 14:30 bez sikania jest słabe.
U nas na początku w bloku było to samo, teraz poza okresem cieczkowym jakoś w miarę sobie radzimy, ale to wszystko kwestia przyzywyczajenia się do nowych zasad 🙂
Nie myślałaś, żeby nauczyć psa załatwiania się na komendę?
To bardzo ułatwia życie. Pies po jakimś czasie sam kojarzy sytuacje i pierwsze co robi po wyjściu to sikupa.
Kiedyś myślałam, ale jakoś nigdy nie miałam ku temu potrzeby, bo był dom z ogródkiem. Teraz w sumie dopiero tym komentarzem, przypomniałaś mi o takiej możliwości 🙂 Dzięki
Również długi czas zmagałam się z niedoleczonym nigdy zapaleniem pęcherza. Za każdym razem gdy wybierałam się z psem na dłużej do siostry (która ma pół podwórza wybetonowane) pies w przeciągu kilku godzin zaczynał się męczyć. Zdarzały nam się siki z krwią. Pamiętam jak pierwszy raz to zauważyłam i poleciałam spanikowana do weta 24h myśląc że mi pies umiera 😉 Od czasu kastracji problem nie występuje. Może dlatego że podczas spaceru jest kilka porządnych sików a nie milion “krzaczków” do zaznaczenia ? Mam nadzieję że na długo mamy spokój z tą nieprzyjemną dolegliwością. Jak długo u was trwa “kropelkowanie”? U mnie zwykle 1-2 dni co było uciążliwe jeśli trzeba było iść do pracy.
U mnie też koło trzech dni, ale nie jest to problemem, bo M. może zabierać Donnera od pracy i pozwolić sobie na to by co godzinę go wysikać 🙂