Prosta psia zabawa, w którą można się bawić zarówno w domu jak i na dworze, z każdym psem niezależnie od tego czy był szkolony w zakresie tropu czy nie. Istnieją jej dwie wersje – pierwsza szukanie właściciela; druga szukanie zabawki. Jest to rewelacyjny wstęp do nauki tropienia, ale przede wszystkim do zajęcia psa kiedy chcemy mieć trochę spokoju, a co kilka minut piłka albo inna zabawka ląduje na naszych kolanach.
Budzik uwielbiał zabawę w chowanego w wersji ‚szukaj pańci’. Szukanie zabawek go nie interesowało, bo nawet jak je znajdzie to co niby ma z nimi zrobić? Za to szukanie mnie w lesie, było ulubioną zabawą. Jak się w nią grało? Jedna osoba zostawała z psem, dla większej zabawy, zasłaniała mu rękami oczy (choć wcale nie było to konieczne, ale rytuały zabawowe muszą być) druga osoba natomiast uciekała w las w poszukiwaniu schronienia. Po upływie określonego czasu, u nas było to 5 minut, pies dostawał komendę „szukaj”. Budzik w pełnym biegu, z nosem przy ziemi gnał przed siebie w poszukiwaniu zagubionej osoby. Nigdy jej nie przeoczył, rzadko kiedy schodził z tropu, a kiedy odnalazł człowieka radości nie było końca.
Są psy które same z siebie będą podążały za przewodnikiem i nie potrzebują układania tropu z kiełbasek, żeby odnaleźć swojego właściciela. Jednak kiedy chcemy się bawić w trop trochę na poważnej, układanie go i nauka chodzenia po śladzie będzie wymagała takich zabiegów. Szczególnie kiedy na śladzie celem psa nie będzie właściciel, a mało interesujący przedmiot. Jeśli natomiast pies nie łapie o co chodzi w zabawie w chowanego, można zostawiać mu po drodze ślad, pod warunkiem, że nasz pies nie jest uczony niezbierania jedzenia napotkanego na drodze. Oczywiście, zaczynamy od chowania się w odległości kilku metrów, za najbliższym drzewem lub krzakiem, dopiero z czasem powiększamy obszar poszukiwań. Ta zabawa również sprawdzi się w domu: zostawiamy psa w jednym pokoju z komendą ‚zostań‚ kiedy się ukryjemy wołamy ‚do mnie‚ i czekamy. Pamiętajmy by mieć zawsze w kieszeni jakiś smaczek, albo zabawkę – coś co będzie nagrodą dla naszego niestrudzonego poszukiwacza.
Donner natomiast jest zafiksowany na punkcie zabawek. Kiedy próbowaliśmy bawić się z nim w chowanego, na dworze, w szukanie człowieka, Donner zupełnie nie odnajdował się w tej roli. Biegł, bo ktoś z, a raczej za nim biegł, a jak przypadkiem trafił na szukaną osobę, nie zawsze nawet zaszczycił ją powitaniem ignorując zarówno ją, jak i nagrodę. W domu, szukanie człowieka całkiem mu się podobało, dlatego że nie był rozpraszany przez inne zapachy i odgłosy i mógł skupić się szukaniu mnie (dodatkowo nie ma kuszących patyków). Jednak najlepiej zawsze bawi się szukając zabawek. Im bardziej wymyślna kryjówka tym lepiej.
Naukę tej zabawy zaczynamy w prosty sposób w obrębie jednego pokoju. U mnie pies dostawał komendę ‚zostań‚, a ja chodziłam wokół pokoju wodząc zabawką po meblach, udając że wkładam ją pod poduszki lub chowam za meblami. W między czasie zostawiałam ją niepostrzeżenie w jakiejś kryjówce – na początku w łatwym do znalezienia miejscu – pod poduszką, po czym jeszcze chwile kręciłam się po salonie udając, że dalej ją chowam. Kiedy uznałam, że pies nie kojarzy gdzie zostawiłam zabawkę podchodziłam do niego i wydawałam komendę ‚szukaj’. Nie należy chować zabawki i od razu kazać psu szukać, bo pobiegnie bezpośrednio do miejsca przy którym widział ostatni raz zabawkę, czyli tam gdzie ją zostawiliśmy i nici z zabawy. Teraz należy zostawić psa – niech główkuje. Znając życie pies szybko się podda i przyleci do Was po pomoc. Dajcie mu jeszcze jedną szansę. Zachęćcie go do szukania ponowną komendą. Jeśli sam szuka dopingujcie go, ale nie pomagajcie – jeśli pies dalej przychodzi do Was po pomoc, możecie pójść z nim na obchód pokoju, pokazując mu ręką miejsca które powinien przeszukać, nie prowadzimy od razu do zabawki, niech obejdzie z nami pokój, na koniec niby przypadkiem dochodzimy do schowanej zabawki, którą pies sam wytropi. Nie dawajmy mu zabawki – niech sam ją znajdzie. Wówczas chwalimy psa bardzo mocno i pozwalamy się nacieszyć znalezioną zabawką. Obiecuję Wam, że po 3-5 takich zabawach pies będzie wykończony, może nie fizycznie, ale psychicznie i szybko odechce mu się zamęczać Was znoszeniem zabawek. Kiedy pies opanuje tą zabawę w jednym pokoju, możemy zacząć chować zabawkę po całym domu, a później w ogrodzie. Za każdym razem postępujemy tak samo, nie pozwalajmy psu się poddać. Nawet jeśli przychodzi zrezygnowany, żeby mu pomóc – pomóżmy, ale nie znajdujmy za niego.
Dodatkowo w domu, zaryzykujcie zabawę po ciemku. Kiedy wyłączycie psu zmysł wzroku, dopiero wtedy będziecie mieli pewność, że do tej zabawy faktycznie używa nosa, a nie chodzi na oślep po znanych mu kryjówkach.
Donner jest tego typu psem – który częściej posługuje się wzrokiem niż węchem. Potrafi wejść do kryjówki i przejść kilka razy po zabawce – tylko dlatego, że jest przykryta kawałkiem materiału, natomiast nigdy nie przeoczy czegoś co będzie w zasięgu jego wzroku – przykładem może być kawałek konara, który z daleka będzie przypominał zwierze. Donner na pewno zafiksuje się na tym punkcie i dopiero kiedy podejdzie na odległość tyknięcia nosem, zorientuje się, że to tylko drzewo. Budzik był jego zupełnym przeciwieństwem – ze względu na postępującą wadę wzroku szybko oduczył się na nim polegać i skupił sie na węchu.
I tu ośmielę się stwierdzić, że słabo widzący pies w pewnych sytuacjach radzi sobie zdecydowanie lepiej niż pies widzący. Widzący pies polega na wzroku, nie patrzy pod łapy, nie myśli; pies niedowidzący jest bardziej czujny i uważny. Potrafi przejść po wąziutkiej desce stawiając ostrożnie łapy niczym kot, gdzie jego widzący kolega, będzie starał się przeskoczyć dziurę, lub spanikuje patrząc w dół z wysokości. Oczywiście wszystko da się wypracować. Są psy które świetnie wiedzą do czego służy nos, są psy które nie do końca to wiedzą, ale właśnie takimi zabawami można nauczyć je korzystać z nosa.
Zatem noski do ziemi i szukamy!
8 komentarzy
Szkoda, że nie mam z kim chodzić na takie chowane spacery 🙁 Nie ma mi kto przytrzymać psa :p
Dziękujemy Argutkowi i Meduzie za wsp lne taplanie w Świdrze i camkzey na powt rkę no, może poza wygrzebywaniem się z piachu Argo na żywo robi mega-większe wrażenie, piękny pies podkradnę zdjęcia
A z jakiej miejscowości jesteś?
Lublin i okolice.
O widzisz ja w tym momencie jestem pod Puławami ale często bywam w Lublinie. Więc jeśli twój pies nie ma problemu z obcymi to chętnie się z wami przejdę 🙂
Ma problem z innymi psami i mężczyznami, kobiety lubi. Tym bardziej zapraszam 🙂 kaganiec na nos i niech się chłopak socjalizuje. 🙂
To w weekendy jestem do dyspozycji pisz na maila
Niestety w ten weekend jestem w Warszawie.