Nie dawno pisałam, że agility to nie tylko hopsanie po przeszkodach, ale dziś wpis właśnie o hopsaniu. Ponieważ ostatnio doskonaliliśmy mój handling i podążanie psa za mną, a nie na oślep przed siebie. Mieliśmy ustawiony bardzo prosty tor składający się z kilku hopek ustawionych w literę “L” a na zakręcie znajdował się tunel. Łatwizna! Ale czy na pewno? Pokażę Wam kilka kombinacji toru, który pokonywaliśmy na tym prostym ustawieniu. I powiem Wam, że Donnera to wykończyło. Nie hopsanie, a myślenie. Bo jako to tak, że najpierw biegniemy hopki, tunel hopki, potem każą biec hopki i omijać tunel, potem znowu pokonywać tunel, ale od końca! W owczarkowej głowie na początku się to nie mieściło, a potem jak zwykle przebudził się geniusz! Oczywiście nie zapominajmy o tym, że jest też pierdołą i miało brakowało, a wypadłby z tunelu tyłem, bo gdzieś po drodze łapy mu się poplątały i wyturlał się z niego…
Poniżej kilka przykładowych kolejności i oczywiście zdjęcia! Tym razem w ALBUMIE na FB, bo coś wyjątkow nie chcą się dziś załadować na bloga.
2 komentarze
Dla innych może wydawać się, że to tylko kilka przeszkód, ale sposobów na ich pokonanie można wymyślać w nieskończoność 😀
To prawda, ale ten kto nie miał styczności z agility zawsze uzna, że to takie proste hopsanie w linii prostej. Sama też tak kiedyś myślałam i nie sądziłam, że można tak skomplikować ten prosty tor 😉