Witam Cię w moim trzecim i na tę chwilę ostatnim, domowym poradniku nosework. Dziś dowiesz się o kolejnych etapach naszej (i mam nadzieję swojej) pracy z psiakiem. Zmienimy puszki na sam zapach tj. np. skórkę pomarańczy ukrytą lub naklejoną przy pomocy masy mocującej (lub jeśli ćwiczycie na olejkach – użyjcie samych patyczków). A co więcej? O tym poniżej:
I. Żegnamy puszki i pudełka
Kolejnym etapem mojej pracy z dziewczynami było zamienienie puszek / pudełek na sam zapach ukrywany po pomieszczeniach. O ile dla Eli nie stanowiło to większego problemu ani pomieszczenia, ani brak wyraźnej rzeczy, którą ma szukać, o tyle dla Twinsów było to mega trudne, a wynikało to (jak zapewne się domyślacie z lektury poprzedniego wpisu) z tego, że dziewczyny nie były uczone pracy samodzielnej i przeszukiwania pomieszczeń / obszarów. Nawet kiedy ćwiczyłam z nimi trufle, to ja szłam przodem i pokazywałam im przestrzenie, które mają sprawdzić. Kiedy więc z pokoju zniknął wyraźny ring z przedmiotów moje Twinsy zbaraniały. Oczywiście próbowałam je prowadzić po pokoju dyrektywnie (wskazując palcem kolejne miejsca przeszukań), ale… mała przestrzeń, dużo zakamarków i ja jeszcze bardziej ją ograniczająca swoim ciałem (nie jako zaganiając Twinsy w róg) powodowało, że odmawiały pracy. Więc wróciłyśmy do podstaw i przeszukiwania smaczków po pokojach.
Sporo je to podbudowało i pokoje, które raz-drugi tam przepracowały już potrafią całkiem ładnie przeszukać, ale nowe miejsca są dla nich ciągle stresujące.
A co z tym się wiąże, stresują je nowe przedmioty, meble – wszystko to, czego nie znają. A wierzcie mi krzesło u kogoś innego w domu – jest obce, bo to nie nasze krzesło. Także łatwo nie jest, ale pomalutku pracujemy i w takich miejscach. Także nosework jest super dla psów lękliwych, bo je ładnie otwiera, ale… nie jest to zmiana z tygodnia na tydzień. To wymaga wiele pracy od opiekuna, szacunku do psiego lęku, zrozumienia go i nie przekraczania granicy strachu. To jest trudne, bardzo trudne – dla opiekuna i psa – ale dobrze zrobione treningi bardzo otwierają pieski lękowe.
II. Ciasne przeszukania
I tu dochodzimy do kolejnego etapu przeszukań, czyli zawężania przestrzeni. Przeszukań kątów, rogów i przestrzeni za przedmiotem. Kolejna bardzo trudna rzecz dla Twinsów, bo Ela chwila moment je ogarnęła. Dla Twinsów przerażające są rogi, kąty, wąskie lub ograniczone przestrzenie – niestety, nie są w stanie stanąć do kogoś (nawet czasem do mnie) tyłem tym bardziej skupić się na puszcze, więc często odmawiają w ogóle przeszukania takiej przestrzeni.
Dlatego obecnie skupiam się w pracy z dziewczynami nad samodzielnością, wzmacnianiem pewności siebie i podejmowaniem pracy w tak trudnych miejscach, które dla psów lękowych są zagrożeniem samym w sobie – kąt, z którego nie ma ucieczki. Stopniowo zawężam miejsca przeszukań budując z krzeseł ograniczone przestrzenie i pseudo rogi. Chowam próbki pod stołem, czyli gdzieś gdzie trzeba włożyć głowę, czyli robię im takie przestrzenie (wbrew pozorom dość szerokie), ale które ograniczają możliwość monitorowania otoczenia i stopniowo je zawężam.
III. Próbki wysokie
Tymczasem Ela ćwiczy próbki nad nią – wymagające wspięcia się przednimi łapami lub wskoczenia gdzieś. Próbki wiszące, czyli takie, które się ruszają (na przykład na bombkach jak była choinka, lub na spinaczach zawieszonych na sznurku). Twinsikom też czasem robię prościutkie próbki wysokie i jeszcze o ile Molly ma odwagę gdzieś wspiąć się łapkami, o tyle Marcysia siada pod zapachem i uznaje, że to się liczy (choć wczoraj pierwszy raz wspięła się łapkami na drzewo, żeby oznaczyć zapach <3 ).
IV. Pojazdy
Dodatkowo zrobiłyśmy ostatnio pierwszy trening na samochodach. Na razie własnych, co chyba nie było dobrym pomysłem, bo dziewczyny czekały, tylko kiedy otworzę bagażnik, by wsiąść i jechać na wycieczkę. Pierwszy raz też oznaczały miejsce gdzie był zapach dzień wcześniej (na karoserii auta), co trochę dało mi do myślenia – czy na samochodzie utrzymuje się zapach inaczej, a może samochód jest za trudny i chciały odbębnić trening na pamięć.
Także na razie samochody robimy bardzo pomału i ostrożnie, a ja sobie analizuje wszystko, żeby kolejny trening był lepszy. Choć uważam, że najlepiej byłoby wysmarować auto mokrą karmą, żeby sobie zrobiły na nią „przeszukanie” no i kiedy by w ten sposób poznały samochód byłoby im łatwiej szukać zapachu… ale tego nie zrobię, bo bardziej niż nosework chcę mieć męża, a nie wiem, czy jest gotowy na takie poświęcenie.
V. Próbki wielokrotne
Robimy też próbki wielokrotne – czyli na jednym ringu (w pokoju) chowam dwie, a czasem trzy próbki i za jednym przeszukaniem psy mają znaleźć wszystkie trzy. Tutaj tylko należy pamiętać by zapachy (stożki zapachów) nie nachodziły na siebie, i że jeśli robimy takie ringi to z automatu robimy ich mniej i z trochę łatwiejszymi przeszukaniami, bo jednak wydłużamy czas pracy bez przerwy.
Tyle nowości.
Wróciłam też do dużo większej ilości przeszukań motywacyjnych, bo przygotowujemy się znowu do zawodów treningowych, więc naszym celem jest czysty start. Żeby tym razem Ela nie strzelała pudeł, a paskuda ostatnio wpadła na genialny pomysł odklejania próbek i plucia nimi, jak je znajdzie… także mamy kolejną rzecz do odpracowania, bo za to będziemy mieć punkty karne o ile nie dyskwalifikację.
W międzyczasie chciałam dokładać dziewczynom też zapachy zwodnicze, ale po konsultacji z Dominiką ze Znose_workowani uznałam, że to bez sensu, żeby przypadkiem nie nauczyły się ich oznaczać. Więc jedynie raz na jakiś czas (wzorem trufli) będę dokładała do ringu czystą masę mocującą lub odkładała z boku ringu szarpak z owcy czy sarny, lub gryzaka – tak, żeby Ela zapracowała ignorując je, a w nagrodę za oznaczenie miała taką super nagrodę.
Ah, jeszcze jednym utrudnieniem jest to, że czasem próbki zostawiam na 2-3h, a nawet na 24h, zanim psy mogą robić przeszukanie.
Staram się też, by raz na jakiś czas ktoś inny schował nam próbkę, czyli żebym ja też nie wiedziała gdzie ona jest, żeby nie pomagać psom.
Czy coś jeszcze? Ela ma dołożone jeszcze rozproszenia – próbowała przeszukań w Decathlonie czy sklepie zoologicznym (z bardzo ładnym efektem). Twinsy na razie były z nami w Centrum Spotkania Kultur, ale jednak muzyka z koncertów za ścianą, wędrujący ludzie plus nowe miejsce to było dla nich zdecydowanie za dużo, choć doceniam, że podejmowały pracę.
No to tyle. To jest na razie nasz poziom. W maju szykujemy się na testy zapachowe i prawdziwe zawody, a na razie ćwiczymy, jak umiemy i ile możemy przy Tośce do zawodów treningowych. Jednym słowem nie odpuszczamy!
Zachęcam do oglądania naszych treningów w wyróżnionych relacjach na Instagramie: