Nikt się nie spodziewał, ale i nas w końcu musiało dopaść Liebster Blog Award! Co to takiego? Łańcuszek (tak jak w podstawówce jupi!) tylko troszkę ciekawszy, bo zadajesz konkretne pytania, pod konkretne blogi, przynajmniej tak mi się wydaje… Chyba, że ciągle na topie będzie pytanie „w kim z klasy się podkochujesz?” Oj! I już jest jedno pytanie, hehe. A na poważnie, dzięki Co Pies Na To za nominację, mam nadzieję, że nie rozczarują Was moje odpowiedzi.
O czym był najlepszy post na Twoim blogu w 2015 roku?
Pierwsze pytanie i już podchwytliwe! Zastanawiam się pomiędzy najlepszym wpisem według mnie, najczęściej czytanym, lub najbardziej wartościowym pod względem przesłania. Ale chyba zdecyduje się na „Kolczatkom mówimy NIE” ze względu na to, że mam do niego stosunek mocno sentymentalny, bo wiele zmienił w moim psim życiu i mimo, że może nie jest najlepszym, to jest najważniejszym.
Najprzyjemniejsze wydarzenie w 2015 roku?
Zdecydowanie, rzucenie pracy by realizować marzenia, czyli kurs trenerski Canid.
Jeśli doba miałaby 48h, na pewno zająłbym/zajęłabym się…?
Odliczając 24 standardowe godziny, poświęciłabym więcej czasu na gotowanie, jedzenie, pracę z psem, czytanie książek, rozwój osobisty, a jakby jeszcze zostało kilka godzin to bym poszła spać.
Co jest dla Ciebie najtrudniejsze w prowadzeniu bloga?
Zdjęcia. Może to absurdalne, bo blog to treść, ale niestety w dobie obrazków, to właśnie one przyciągają, a małe czarne plamki zlepione w wyrazy i skomplikowane zdania, powodują u niejednej osoby oczopląs i problemy za zrozumieniem sensu. Więc dobre zdjęcie jest podstawą, by część zrozumiała o czym są te małe dziwne znaczki zlepione w wężyki, ale niestety nie zawsze mam czas i warunki by zrobić takie zdjęcie pod konkretny wpis, które by mnie zadowalały (pomijam, że nie ma drugiej mnie, która mogła by występować na moich zdjęciach).
Czy myślałeś/myślałaś kiedyś o napisaniu książki?
Ohoho! I to ile razy! Już w gimnazjum, czyli o zgrozo! prawie 15 lat temu, zaczęłam z przyjaciółką pisać parodię Harrego Pottera, potem było mnóstwo opowiadań, wymyślonych zaczętych-nieskończonych historii, później był PBFy dające się „wypisać”, ale ostatecznie realny pomysł książki dawno został zarzucony, choć może ktoś kiedyś doceni mojego bloga i odezwie się do mnie: „Hej Amelka, a gdyby tak zebrać Twoje wpisy i wydać książkę?” – trzeba dopisać kolejne życzenie dla złotej rybki.
Jak rozpoczynasz swój dzień?
Jako zombie, zwlekające się nieprzytomnie z łóżka, które nie pamięta jak się ubrało i jak przeszło ostatnie 400m, które wybija się z transu dopiero jak poczuje silniejsze szarpnięcie smyczy na porannym spacerze, a potem w panice biegnie do domu, bo to już późno, a jeszcze pies nie jadł, M. nie ma zrobionej herbatki i kanapek do pracy, a ja… ja to nie ważne zjem suchą bułkę po drodze.
Wymarzone miejsce na długi urlop?
Bali? Chorwacja? Albo góry w Irlandii. Tylko trochę ciężko było by tak wywieźć psa, co nie zmienia faktu, ze marzą mi się ciepłe kraje, albo porządne górskie wycieczki, w naprawę obcym lub lub dzikim kraju. I najlepiej w sezonie gdzie nie będzie ludzi.
Życie na wsi czy w mieście?
Zdecydowanie na wsi. Większość życia spędziłam na obrzeżach miasta, los zmusił mnie teraz do przeprowadzenia się do mia… no dobra niech będzie miasteczka jakim jest Grójec i oddałabym wszystko za wieś, obrzeża, lub dzicz – z dala od ludzi i dom chociaż z malutkim ogródkiem.
Blog, który jest dla Ciebie inspiracją? Dlaczego?
Szczerze powiedziawszy trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Zakładając swojego bloga, wiedziałam o istnieniu czterech psich blogów (Podróże z Psem, Pies w Warszawie, Aktywni z Psami i Urlop na Etacie) czytałam je z racji zawartych na ich stronach informacji, ale żaden mnie nie inspirował. Znaczy nie chodzi mi o to, że były złe, żebyście mnie źle nie zrozumieli, ale żaden z nich nie były powodem dla którego założyłam blog z myślą „ja też chcę być tacy jak oni!”, no dobra… kto by nie chciał podróżować jak Urlopowicze i przywozić takie zdjęcia… ale to raczej marzenia i troszkę zazdrość niż inspiracja, bo w moim przypadku byłoby to mało wykonalne… Więc w sumie, nie inspiruję się żadnym blogiem, czytam teraz dużo więcej (Boże… jeszcze rok temu nie wiedziała, że jest tyle blogów o psach!), bo niektórzy naprawdę fajnie piszą, ale jestem daleka od naśladowania ich, dążenia do tego co inni, czy stawiania sobie kogoś za wzór. Mam swoją wizję, robię coś dla siebie, co sprawia mi przyjemność, a że od siebie bardzo dużo wymagam, zazwyczaj widzę to co mi się nie podoba u innych, niż to co chciałabym żeby było u mnie. Choć nie… Inspirują mnie zdjęcia (Prawie)OwczarkoweLove, a raczej rozpaczam, że nie ma mi kto robić takich pięknych zdjęć… i tak, w sumie ich zdjęcia inspirują mnie do tego, że ja też bym takie chciała mieć na blogu… kiedyś… Więc się staram… czasem.
Skąd wziął się pomysł na nazwę Twojego bloga?
A to jest dość zabawna historia, bo blog jak część wie, powstał na ‘odczep się’ i nazywał się ‘Pies-Donner’, w domyśle, kijowa nazwa, kijowy blog, dacie mi spokój. Ale nie dano mi spokoju… (na szczęście!) Musiałam przenieść się na płatny hosting, żeby była końcówka PeeL i musiałam wymyślić jakąś mądrą nazwę. A nazwa dokładnie pamiętam kiedy powstała: Byliśmy z M. w Norymbergii na BioFachu i jadąc któregoś ranka na targi, zaspana, nieprzytomna, w obcym nieprzyjaznym kraju, podsypiając na tylnym siedzeniu i myśląc o tym co biedy Donner robi sam w Polsce, wpadłam na genialną nazwę zamerdani. Po powrocie do Polski sprawdziłam dostępność nazwy, więc zadowolona z siebie ją wykupiłam, przeniosłam blog, a potem okazało się, że jakiś blog pod taką nazwą już jest. Ups… wtopa. No, ale trudno domena była wolna, a ja nie wpadłam na to by poszukać w Internecie, czy taka nazwa już gdzieś nie figuruje. No ale jak to się mówi: ”płacisz masz”, choć z tą nazwą jest mi trochę głupio do tej pory, bo gdybym wiedziała, że już się taka gdzieś pojawiła, myślałabym nad inną. A co do Moje Życie z Owczarkiem – to chyba nie muszę tłumaczyć – blog jest właśnie o tym – nic dodać nic ująć, M. kiedyś na moje pytanie „o czym miałabym na takim blogu pisać” odpowiedział: „O twoim życiu z tym Gamoniem”, więc jest o moim życiu z owczarkiem, który faktycznie jest czasem Gamoniem.
Na psa jakiej rasy nigdy byś się nie zdecydował/zdecydowała? Dlaczego?
Yorka – nigdy, przenigdy, za nic w świecie. Wiem, że ich wizerunek ukształtowali nieodpowiedzialni właściciele, wiem, że jest mnóstwo fajnych, wychowanych Yorków, ale jakoś krzyżówka charakteru teriera z wyglądem psa do towarzystwa jest dla mnie pomyłką i nie chciałoby mi się tego rozwrzeszczanego pieska czesać, kąpać, ubierać i robić z nim innych cudów niewidów, a jakoś wydaje mi się, że lata bycia psem do towarzystwa, spowodowały w dużej mierze zatracenie instynktu teriera, wiec nawet nie wiedziałabym co mam z takim psem robić. Bo pracować jak z terierem bardzo mi się nie widzi, z drugiej strony jak bym chciała psa do towarzystwa czy torebki i trzymania na kolanach wzięłabym sobie Kłopota, albo innego kota. No dobra z psów to Rosyjskiego Toya, ale Yorki budzą we mnie jakąś podświadomą odrazę, nie ukrywam z powodu niemiłych interakcji z ich właścicielami, a raczej właścicielkami, które prezentowały poziom intelektualny mniejszy niż ich psy, za to zawsze miały wielkie roszczenia wobec świata.
A teraz czas na moje pytania, co nie jest wcale takie proste, bo chyba muszę najpierw wybrać blogi i ich twórców, których sekrety chciałabym poznać, a potem dopiero wypytać ich o szczegóły. Więc tak:
Czarna Diablica, Dogside.pl, Pieskie Życie, (prawie)OwczarkoweLove, Sonia i Kermit, Springerowo
– chcę poznać Wasze tajemnice!
- Co skłoniło Cię do rozpoczęcia prowadzenia bloga? (Ten przełomowy moment w życiu, kiedy to wszystko się zaczęło.)
- Co jest powodem, dla którego wciąż prowadzisz swój blog? Co daje Ci przysłowiowego „kopa” by dodawać kolejne posty?
- W jakiej pro-zwierzecej akcji (nie musi być istniejąca) chciałbyś wziąć udział? Czego miała by dotyczyć?
- Wiadome, psiarze najchętniej zabierali by swoje psy wszędzie, czy jest na świecie miejsce, gdzie nie zabrałbyś/łabyś psa?
- Jaka jest Twoja definicja szczęścia? (ale pojechałam patosem)
- Na co byś się nigdy nie odważył/a?
- Najważniejsze postanowienie na rok 2016?
- Co musi charakteryzować blog byś chciał/a go czytać?
- Gdybyś miał/a zagrać w randkę w ciemno i znaleźć wirtualnego partnera dla swojego psa/suni (powiedzmy z psów medialnych, czyli z innych blogów/stron/portali) kto by nim został i dlaczego?
- Czy istnieje odpowiednik bajkowy Twojego psa/psów – pod względem wyglądu, cech, charakteru lub przygód?
Ja też odpowiem, żeby nie było, że tylko Wy musicie odpowiadać na moje głupie pytania, które bądź co bądź, sprawiły mi dużo radości.
- M. i jego trucie: spróbuj, spróbuj, spróbuj.
- Jest formą pamiętnika, albo może raczej dziennika, który pokazuje mi zmiany, sukcesy i porażki, a życie dostarcza mi momentów wartych zapamiętania, czyli zapisania na blogu.
- Akcja dotyczyłaby poszerzania świadomości ludzi, że pies z filmu to nie zabawka, a każda rasa ma swoje potrzeby i predyspozycje, które należy uwzględnić i piesek danej rasy mimo, że w filmie ratował świat wcale nie musi być w niczym podobnym do psiej gwiazdy.
- Do samolotu – nie podoba mi się wizja przewożenia go samego w luku bagażowym.
- Herbata, kocyk, dobra książka i brak problemów doczesnych głowie.
- Wyjście w góry w zimie.
- Kurs Instruktora Szkolenia Psów, oraz odwrażliwić Donnera na psy.
- Przyjazny dla oczu czytelnika, brak emotikon lub ich niewielka ilość poprawny stylistycznie i językowo tekst bez napiny “jestem specjalistą, wiem wszystko i radzę innym”. Szczery, prawdziwy taki pisany z sercem, czasem żartobliwy, ale bez zbędnego pseudo-profesjonalizmu i poprawności pod publikę.
- Oczywiście Koka z Koka i ja. Piękna, mądra, spokojna – typowa psia dama idealna dla mojego hultaja.
- Charlie B. Barkin z “Wszystkie psy idą do nieba“. Zdecydowanie, te same miny, rasa, a charakter… uhuhu – Dobrze, że Donner ma mnie bo na pewno by popadł w jakiś nałóg.
4 komentarze
Bardzo przyjemnie czytało mi się Twoje odpowiedzi ;). Ach pamiętam ostatni rok z LBA, to było na każdym blogu, u mnie nawet kilka razy i po kilka serii pytań na post :D.
Co do kursu trenerskiego, ja ciągle mam myśli ,,rzucę studia i będę mogła zrobić go za darmo jako bezrobotna” ale to mało rozsądne w moim przypadku chociaż jest to wielkim marzeniem. Gdyby nie fakt, że moje studia to pierwszy taki rocznik, zrobiłabym sobie roczną przerwę po liceum.
Zdecydowanie LBA ostatnio przycichło tym bardziej zdziwiła mnie nasza nominacja, ale czemu mielibyśmy nie wziąć udziału 😉 Ja rzuciłam pracę dla kursu trenerskiego, czym więc jest dziekanka na studiach? Hehe 🙂
Amelia bardzo dziękuję za nominację! Mam teraz trochę rzeczy do ogarnięcia, ale mam nadzieję że uda mi się dołączyć do zabawy 🙂 Irlandia z psem to też nasze marzenie, oby się udało. No i zawsze będę podziwiać rzucenie pracy dla spełniania marzeń. Nie wiem, czy zdecydowałabym się na taki krok, ale zawsze kibicuję tym którzy mają w sobie tyle odwagi. No i po raz kolejny wielkie dzięki za miłe słowa na temat moich zdjęć! 🙂
To nie zawsze odwaga, czasem to po prostu brak innej opcji kiedy w pracy jest coś co Ci nie odpowiada. Ale trzeba było poszukać innej, żeby zarobić na kolejny kurs i może kiedyś będę mogła robić to co kocham 🙂 Czekam z niecierpliwością na Wasze odpowiedzi, oczywiście w wolnej chwili 🙂