Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, więc postanowiłam wybrać dla Was produkt, który w moim małym, prywatnym rankingu zasługuje na miano najlepszego w 2020 roku. Najlepszego pod względem odkrycia, innowacyjności, praktyczności i wykorzystania. Czym różni się polecajka od recenzji? A tym, że w polecajce mam zamiar opisywać Wam moje odkrycia, które nie koniecznie wynikają ze współpracy, ale stały się moimi must-have i po prostu, chcę byście je poznali, bo zasługują na to, by wiedziało o nich jak najwięcej osób.
Na pewno takim odkryciem tego roku są produkty od Kaboo. Jest to szereg zabawek węchowych, które aktywizują psi móżdżek, zapewniają potrzebę aktywnego jedzenia i super sprawdzają się do zmęczenia psa w domu.
Jestem szczęśliwą posiadaczką trzech snifferków:
- kostki węchowej – dla Dosia
- kostki z kieszonkami – dla Eli
- pompona węchowego – dla Tuni.
Kostkę węchową wygrałam w konkursie i nie spodziewałam się po niej wiele. Maty węchowe stosowałam od kilku lat, ale nie były jakimś przełomowym odkryciem w moim życiu. Znaczy, fajne zajmowały psa, ale nie stanowiły dla niego większego wyzwania, zajmowały dużo miejsca, były trudne w utrzymaniu czystości i M. ich nie lubił. Doś potrafił rzucać matą, by szybciej wytrząść z niej smaczki, a Elza wyszarpywała frędzle razem ze smaczkami.
Czegóż mogłam spodziewać się po kostce?
Już podczas pierwszego „nadziewania” stwierdziłam, że może być to coś innego. Po pierwsze dlatego, że nie dało się na nią tylko wysypać chrupek przeczesać ręką i dać psu, tylko trzeba było skrupulatnie upchnąć chrupkę pomiędzy frędzle. Samo nadziewanie zajęło mi dobre kilkanaście minut, a kiedy podałam psu, ten nie wiedział co z tym zrobić (w końcu jest Dosiem, który sam z siebie rzadko używa nosa, dlatego też do zabaw węchowych często podchodzi dość siłowo… jak np. rzucanie zabawką). Zaczął biegać z kostką, jak z piłką, memłać ją i nagle ku jemu zdziwieniu znalazł chrupkę. Zabawnie było obserwować, jak nagryzał kostkę z różnych stron, ze zdziwieniem znajdując na ziemi chrupki. Po chwili teatralnego węszenia, w którym zasysał się wręcz zapachem chrupek z kostki, postanowił przejść do starej dobrej metody wytrząsania. O dziwo nie wiele wypadło (znaczy dobrze nadziałam) i pies porzucił te pomysły na rzecz pracy językiem. Chodził po domu, turlał kostkę, trzymał łapami, wyjadał, to znowu próbował rzucania, czy nagryzania. Po piętnastu minutach był tak zmęczony i zzajany, że zasnął z kostką jak z poduszką pod głową. Od tej pory kostka stała się jego ukochanym „pluszakiem” do tulania, który jeszcze czasem daje jedzenie.
Kostka zagadka
Zszokowana i zachwycona reakcją Dosia, postanowiłam zakupić Eli drugą zabawkę, bo kiedy jeden pies się bawił kostką, drugi był zawsze pokrzywdzony. Ela – mistrzyni łamigłówek i pracy nosem dostała wersję najtrudniejszą – kostkę z kieszonkami. Dziewczyna roztrzaskała ją w kilka minut wyciągając materiały, które chowały smaczki, zaglądając do naprawdę kilku różnych rodzajów kieszonek, pomagając sobie czasem łapami. Co zdumiewające, bardzo często Ela wyciągała chrupkę, pluła nią i szukała dalej. Tak jakby nie liczyło się zjedzenie chrupki, a jej znalezienie.
Pompon
Ostatni rodzaj zabawki (najłatwiejszy) dostała Tunia, która jak na młodego owczarka przystało, nie ma cierpliwości, lubi niszczyć i szybko się frustruje. W pompon wkładamy chrupki, które pies bardzo szybko wyjmie lub wytrząsie, dzięki czemu szybko jest nagrodzony, zanim zacznie się denerwować. Niedawno odkryłam, że chrupki można zawijać w pomponie w każdy z pasków, znacznie utrudniając psu znalezienie smaczka.
Czy jestem zadowolona ze snifferków?
Oh, wyjątkowo! Po pierwsze zajmują mało miejsca i mogą leżeć w koszu z zabawkami. Po drugie psy traktują je na co dzień jako pluszaki. Moim zdanie bardziej angażują psy niż maty dywaniki, moje psy mniej się przy kostkach frustrują i bardziej angażują na szukaniu samym w sobie, niż na niszczeniu, by za wszelką cenę wygryźć smaczek (w końcu pluszaki się szanuje!)
Są banalne w utrzymaniu czystości. Owszem dość szybko brudzą się od okruszków karmy i śliny, ale nie na tyle, by prać je codziennie. Jedynie co trzeba pamiętać, by po skończonej zabawie sprawdzić, czy nie zostały gdzieś chrupki, bo naśliniona kostka i rozmemłana chrupka mogłaby zacząć się psuć w zakamarku materiałów, można też suszyć je po zabawie na kaloryferze, a kiedy już wymagają uprania, ja po prostu wrzucam je do pralki i piorę (bez chemii, albo z naturalnymi środkami, jak są wyjątkowo zaślinione).
Wykonane są niezwykle starannie, są ładne, mają przyjemny w dotyku gruby i mięsisty polar. Są odporne na próby gryzienia i rwania. W odróżnieniu od kongów nadziewam je suchą karmą (M. nie znosi zapachu puszek), a psy jedząc z nich nie brudzą podłogi, legowiska itp. Występują w kilku rozmiarach, wariantach i wielu kolorach. Ze względu na nadziewanie ich suchą karmą, psy mogą chodzić sobie z nimi po całym domu i jeść je tam, gdzie lubią, a nie tylko w wybranych miejscach dodatkowo zabezpieczonych przed upaćkaniem.
Ostatecznie M. je uwielbia, bo zajmują psy na długo bez niepotrzebnej ich frustracji i często sam domaga się, abym napchała pieskom „pompony”, bo tak zwykł je nazywać. A ja dzięki tym produktom postanowiłam zrobić w przyszłości kolejne podejście do mat węchowych, ale nie w formie dywaników, bo M. pogodni mnie z domu, ale właśnie tych z kieszonkami i zagadkami „łami-nosków”, które będą łatwo się zwijały i prały, bo widzę ile frajdy to sprawia, w szczególności Eli, kiedy może coś otworzyć, wyciągnąć i znaleźć tam nagrodę.
Także niuchamy, szczególnie, teraz kiedy nasze aktywności są mocno ograniczone przez szybkie ściemnianie się na zewnątrz, a chcemy zapewnić psom trochę rozrywki i zabawy.
Dobra rada na koniec – stosując snifferki, czy inne zabawki na jedzenie, a nawet trenując z psem, pamiętajcie, by to co pies zjada w trakcie takiej zabawy, odliczyć od dziennej porcji jedzenia. Ja np. kostki węchowe podaję zamiast kolacji. Dublując posiłek szybko możemy niechcący utuczyć psa.
Snifferki to zdecydowanie nasze odkrycie 2020 roku, którym musiałam się z Wami podzielić i jeśli szukacie naprawdę fajnego psiego prezentu pod choinkę to warto je rozważyć pomimo ceny, która na pierwszy rzut oka może wydać się dość wysoka. Ale za jakość wykonania i dobrą zabawę psów – naprawdę warto. My nasze mamy od ponad pół roku, przeszły kilka prań i dalej maja się świetnie.
- https://kaboo.pl/
- https://www.facebook.com/kaboo.kasia
- https://www.instagram.com/kaboo_for_dogs/
4 komentarze
Akurat na świąteczny prezent dla mojego psiaka 😀 Mata węchowa sprawdza się doskonale!
Myślę, że Ci się spodobają. Ja zaczęłam od jednego – skończyłam na trzech różnych, bo każdy inny, więc inne wyzwania dla psiego noska i główki. 😀
Idealne dla psa na prezet! Bardzo lubię czytać Pani blog, pozdrawiam cieplutko.
Dziękuję, dziękuję! Snifferki są genialne dla wszystkich psów i świetnie potrafią wymęczyć psią główkę, kiedy mamy danego dnia mniej czasu na aktywności z psem. 🙂