Ela jest bardzo niepewna siebie, najlepiej czuje się między moimi nogami lub bark w bark z Donnerem. Na widok ludzi bardzo się cieszy i chętnie do nich idzie. Psów natomiast się boi. Kilka dni temu wyciągnęłam ja na miasto na socjalizację z zaprzyjaźnionym treserem psów. Chodziliśmy po mieście w towarzystwie młodego owczarka i mieszańca pekińczyka. Ela cały spacer starała się być „ponadto” ewidentnie obrażona towarzystwem szczeniaków, które całkiem ładnie się ze sobą bawiły. Elza nie zaszczyciła ich nawet spojrzenie, a każdą próbę podejścia kwitowała niegrzecznym fuknięciem, odchodząc urażona na drugą stronę moich nóg. Rozkręciła się dopiero na placu, kiedy puściliśmy je ze smyczy. Długo trwało, zanim przekonała się do innych szczeniaków i wyraziła zgodę by do niej podeszły, ale potem szaleństwa nie było końca. Ganianie się, podgryzanie, choć Elza, mała cwaniara, kiedy zaczynała przegrywać gonitwy robiła standardowy unik jak przy Donnerze. Fik na plecy i pokazujemy brzuszek, tylko po to, by kiedy psy wyhamują, żeby zobaczyć co się stało, zerwać się i pobiec dalej w szaleńcze zabawy.
Dziś dla odmiany na porannym spacerze poznawaliśmy Pana Jamnika. Spuściłam Elę ze smyczy, żeby czuła się komfortowo, a ja bym mogła spokojnie kontrolować Donnera.
Elza jasno dała do zrozumienia, że boi się młodego jamnika i nie chce mieć z nim nic do czynienia, stojąc za mną i za Donnerem i szczekając. O dziwo z pomocą przyszedł Donner. (UWAGA DONNER I OBCY PIES!) Podszedł ze mną do Pana Jamnika i się przywitał z nim. Do tej pory jestem w ciężkim szoku. Ale Donner to zrobił, przywitał się i tylko raz przydeptał go łapą… Ale nic się nie stało, nawet, wtedy kiedy młody jamnik strzelił go zębami w kaganiec, bo Donner był zbyt nachalny. Kiedy Donner poznał się z psem, Ela postanowiła również się przełamać. Powąchała obcego psa, nawet pomerdała ogonkiem i zaczęła zapraszać do zabawy, skacząc wokół nie go na swoich długich łapach jak na sprężynach podszczekując i powarkując. To padała na ziemie plackiem, to robiła ukłony, to podbiegała i odbiegała. Wspaniale! Ale niestety nie mieliśmy czasu na zabawę, a, mimo że Donner bardzo ładnie się przywitał, miałabym obawy by bawił się z tak małym pieskiem niebędącym Elzą. Bo jak wiem, Ela to mały czołg, której nie rusza, nawet kiedy przegalopuje po niej 40kg owczarek. Ale nie każdy pies jest taki „niezniszczalny”.
Jestem bardzo dumna z mojej podróbki owczarka i z samego owczarka, który niesamowicie mnie zaskoczył, ale jak zwykle wszystko dla dobra Elzy… jakby małej z nami nie było pewnie chciałby go zeżreć, ale papcio Donner przecież jest odpowiedzialnym ojcem i pokazuje przybranej córce jak należy się zachowywać (mimomimo że sam nie umie… nie ogarniam po raz kolejny). Martwi mnie tylko, że mała na widok psa już z daleka zaczyna go namierzać i szczekać do niego. To już Donner się lepiej zachowuje, bo próbuje go zagryźć tylko wtedy kiedy się mijają. [sarkazm]
A kiedy mówimy już o zagryzaniu… Elza ma już pierwszego znienawidzonego psa. Żeby było zabawniej jest to suka owczarka, w której Donner się podkochuje z wzajemnością, bowiem jak te psy widzą się przez siatkę wydają do siebie szereg bliżej nieokreślonych dźwięków przypominający ni to gruchanie, ni to warczenie połączone z powywaniem. I potrafią stać dobre kilak minut i tak gruchać do siebie wylizując się po nosach. Niestety… panna Elza jest zazdrosna o Donnera. Na początku kończyło się to tylko tym, że spuszczała łomot Donnerowi, kiedy tylko minęliśmy siatkę. Tak – mordowała go za to uwieszając mu się na szyi lub pysku i szarpiąc go warcząc, a kiedy je rozdzielałam mały łobuz rzucał się na Donner spowrotem, póki mu nie wygarnęła wszystkiego. Obecnie, kiedy tylko zbliżamy się do ogrodzenia Panny Owczarki, Ela już na nią poluje, czekając tylko, kiedy podejdzie, by ją obszczekać odganiając przy tym Donnera od siatki. Nie wiem, czy to zazdrość o Donnera, czy to zazdrość o to, że sama nie jest owczarkiem, ale Ela nie może ścierpieć tej bardzo przyjaznej suki. Cóż kobieta, kto to zrozumie. A my dalej idziemy się socjalizować, bo jeden popierniczony pies już w rodzinie wystarczy, więc Ela musi być, chociaż względnie przyjacielska. Ale najważniejsze, Ela ma cudowne odwołanie. Zawołana potrafi wyrwać się momentalnie nawet z najlepszej zabawy po to, by przybiec z półobrotem do mojej nogi i wlepić we mnie swoje słodkie ślepia oczekując oczywiście smacznej nagrody, bo jakże by inaczej, w końcu mamy dopiero trzy miesiące.
9 komentarzy
Mam wrażenie, że Elza coraz mniej terrierza, a coraz bardziej owczarkowa.
Dla mnie ideałem jest pies ignorujący w dużej mierze inne psy – ale może to efekt “wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”. Moja suka radośnie przywita się z każdym przedstawicielem swojego gatunku i praca nad stonowaniem jej emocji oraz ochłodzeniem stosunku do współbratymców to ciężka orka. Owszem, w stosunku do tego, co prezentowała półtora roku temu (piesek! piesek! piesek! kim jesteś obca kobieto, która karmisz mnie i poisz, puść mnie natychmiast oprawco cholerny, tam jest moja najnowsza miłość! …o, a tam druga!) jest super, ale są typy psów, które wywołują spięcie i blokadę mózgu. Do czasu Sheali nie wierzyłam, że psy mają preferencje rasowe, teraz już wierzę. Dla haszczaka, albo innego onka suka da się pokroić, kocha też wszystko, co jest małe i białe. Pracujemy, wkurzamy wszystkich posiadaczy psów za bramą, napędzamy sprzedaż parówek, ale powoli zaczyna nam majaczyć jakieś światełko w tunelu.
Z tymi upodobaniami rasowymi coś jest. Donner o wiele chętniej podchodzi do berneńczyków niż do owczarków i rottweilerów, a Budzik na widok rodezjana i dobermana zachowywał się jak rozbawiony szczeniak, za to białemu psu czy suce nie przepuścił.
Zdecydowanie takie upodobania istnieją 🙂
Tayra absolutnie nie znosi wilczaków – zaraz się napina i obserwuje takiego psa dopóki nie zniknie z horyzontu. Boksery zupełnie ignoruje, dobermany i wszelkie charty to najlepsi kumple do zabawy, a przy każdym rottweilerze czy cane corso zachowuje się jak szczeniaczek, taka jest zadowolona ;).
To chyba Zofia Mrzewińska przedstawiała kiedyś pogląd, że te upodobania rasowe w znacznej mierze biorą się z różnych stylów zabawy. I o by wyjaśniało, czemu wiele psów nie kocha owczarków, a jeszcze więcej wilczaków. 😛
Coś w tym jest, ale dochodzą do tego na pewno doświadczenia. Jak pies się dobrze bawi i przyjaźni z pszem o konkretnym wyglądzie lepiej reaguje na takie psy. Jak ma z jakimś złe doświadczenia zachowuje się ostrożniej w przpadku do podobnych psów.
Jedno ucho dumnie stoi:) No wiadomo, że jest zazdrosna, przeciez to JEJ Donner!
Stoją dwa, ale trzeba się skupiać. Jak się szaleje to się nad uszami nie panuje 😀
Ach ta “kobieca” zazdrość ;p Jak zwykle ciekawie u Was 🙂
U nas nigdy nie jest nudno. 😛 Nie z tymi psami.