Należałoby powiedzieć ni jak. Z roku na rok, było to traktowane przez nas jako trochę dłuższy niż zwykle trening. W końcu co to jest te 20km dla psa, który chodzi co dzień na 7km spacery, raz w tygodniu robi koło 15km, do tego biega za mną podczepioną na pasie i ogólnie jest w super formie. Tak było zawsze, ale w tym roku od lipca Donner sportowo się strasznie zaniedbał (o sobie nawet nie wspomnę, bo moja forma przy jego to po prostu nie istnieje). Złożyło się na to kilka czynników jego operacja, nasz ślub, szczeniak w domu, raz zbyt wysokie temperatury, raz ulewy i nagle niemal codzienne treningi poszły w odstawkę, dodatkowo spacery dopasowaliśmy do możliwości Elzy, a z powodu nieograniczonego dostępu do szczeniakowego jedzenia Donner nie dość, że stracił kondycję, to jeszcze się lekko zapasł i piękna waga 36-37kg niebezpiecznie zbliżyła się do 40kg, a nie przeżyję kiedy mój pies zamieni się w jednego z tych wszystkich zapasionych, zarośniętych DON-niedźwiedzi, których właściciele się chwalą jakie są wielkie i ile ważą, bo w końcu 50kg (a nawet już prawie 60kg) to waga dla typowego onka… Wracając do naszej słabej formy to jeszcze w między czasie pojawił się jakiś niegroźny uraz łapy i tak to się wszystko potoczyło…
Ale trudno idziemy! I będziemy walczyć jak zawsze o podium!
Jak więc przygotowaliśmy się do tego startu? Kilka razy wybraliśmy się z Wiarusem i Karoliną na dłuższy niż zwykle spacer, w końcu chłopaki stanowią team, ja zadbałam odpowiednio wcześniej o suplementacje Donnera, a reszta jak będzie tak będzie. Zero profesjonalizmu…
Niby co to jest dogtrekking… raptem spacer. To prawda, trochę dłuższy spacer, z obciążeniem w postaci plecaka i mnie wlokącej się za psem, ale co to jest dogtrekking – spacer w grupie psów, niby nic, póki pies nie jest nauczony, że ma wyprzedzać, więc Donner widząc przed sobą psa, dostaje gratisowe punkty do szybkości i siły, bo musi być przed nim, nawet jakby miał na zawał paść. Co to jest dogtrekking – przyjemny spacerek… w październiku, przy temperaturze poniżej 10oC i opadach deszczu, a nawet deszczu ze śniegiem…
Psy karmimy najpóźniej 2h przed startem, żeby zdążyły po jedzeniu odpocząć i przetrawić. Minimalizuje to ryzyko skrętu żołądka i kup podczas biegu (ale i tak się zdarzają z emocji).
Start mamy zaplanowany na 11:00, więc będziemy pewnie na miejscu już koło 9:30-10:00, wyjedziemy około 8:00, więc psy zjedzą po 7. Jest to wystarczający czas, aby psy zjadły, przetrawiły i odpoczęły. Czas który zminimalizuje ryzyko skrętu żołądka. Na śniadanie dla psów zaplanowano: surowe mięso wołowe z białym serem, surowymi żółtkami zalane ciepłym rosołem z gotowanymi warzywami, okraszone suplementami na stawy i serce. Jeśli się uda zrobić rosół weźmiemy ze sobą, aby podać psom po dojechaniu na miejsce w celu odpowiedniego nawodnienia, przed startem, aby nie martwić się o napojenie psa w trakcie marszu (niby nic, ale… wystawione na trasie miski, z których piją rozne psy, o różnym stanie zdrowia i opieką opiekunow jesli chodzi o pasożyty…). Oczywiście nie ograniczamy psom dostępu do wody, ale wtedy mamy czyste sumienie i wiemy, że psy spokojnie wytrzymają połowę jak nie całość trasy – szczególnie w taką pogodę – dodatkowo łapczywe picie tuż po biegu i tuż przed biegiem zwiększa ryzyko skrętu żołądka czego chcemy uniknąć. Jeśli nie uda się nam wziąć rosołu lub zamiast śnieżo deszczowej podogy będzie ciepełko zaopatrzymy się w psie izotoniki.
Co zabieramy ze sobą na dogtrekking tym razem, wiedząc że będzie: ciężko, zimno i mokro?
szelki typu speed, bo najlepiej współgrają z plecakiem; pas maszera dla mojej wygody i bezpieczeństwa, linkę z amortyzatorem dla bezpieczeństwa mojego i psa – od Sali.pl
plecak dla psa od Hikingdog.pl – kolejny raz go przetestujemy. Rozwiązanie rewelacyjnie pozwalające na odciążenie mnie (okularów nie bierzemy, bo pogodynka nie przewiduję słońca, ale gdyby takowe było w planach, to jak najbardziej).
koce dla nas i dla psów – w taką pogodę na rozgrzanie niezbędne. Ktoś powie głupota, po co to psu – ma futro. Ale mokre, przesiąknięte deszczem futro nie zagrzeje psa.
ręczniki dla nas i dla psów – do wytarcia i osuszenia po ulewnym deszczu, jak również do wytarcia z błota i piasku.
kurtki dla psów – mokry, zmarznięty pies musi się ogrzać, a kiedy będzie potrzeba wyjścia z ciepłego nagrzanego auta, spod koca różnica temperatur może szybko przeziębić psa.
szczotki do sczesania ewentualnych rzepów i kleszczy – tłumaczyć chyba nie trzeba
komplet ubrań na zmianę (spodnie, koszulki, bluzy, skarpetki i buty) po ostatnim spacerze wiemy, że nawet kilka minut deszczu potrafi utopić człowieka i zabić kamerę. Zdecydowanie drugi komplet ciepłych ubrań po zakończeniu startu jest niezbędny.
zwykła smycz i kaganiec na czas przed i po starcie – dla bezpieczeństwa psa i innych. Nie raz spotkałyśmy się z sytuację, że schroniskowy psy potrafiły zaatakować a nawet ugryźć inne psy w czasie przed i po starcie, kiedy emocje są bardzo żywe zarówno u ludzi jak i psów. O ile Donner na zawodach zazwyczaj zachowuje się lepiej niż zwykle, a nawet powiedziałabym dobrze, o tyle kiedy znajduje się koło takiego psa, nerwy puszczają, szczególnie, kiedy wmówi sobie że broni Wiarusa.
kanapki dla nas i jedzenie dla psów – niby jedzenie zapewnia organizator, ale nie ma jak swoje kanapki w gratisie, a i psom się coś należy szczególnie, że przed startem śniadanie jedzą dużo wcześniej, tak wiec przewidujemy dla nich: chrupki na zaspokojenie głodu, kości z dużą ilością mięsa na rozładowanie emocji, uspokojenie i wyciszenie oraz mostek ze szpikiem.
wodę i herbatę dla nas oraz wodę dla psów – normalnie mogłybyśmy zaostrzyć herbatkę jakąś nalewką, ale jedna z nad musi prowadzić więc solidarnie pijemy herbatkę tylko z miodem i pigwą. Na trasę zazwyczaj wystarcza nam około 1,5 litra dla naszej dwójki i po 0,5 litra na psa by mniej więcej w połowie trasy je napoić, jeśli tego potrzebują. A w taką pogodę, więcej jest nam zbędne, bo upał i pragnienie raczej doskwierało nie będzie, a także zadbamy wcześniej o dobre nawodnienie psów przed startem. Za to w aucie, zawsze jest kilka zapasowych butelek wody, by psy mogły się na spokojnie napić do woli.
miski podróżne – składane, żeby można było napoić psa w trakcie zawodów, ale żeby nie zajmowały za dużo miejsca i nie były ciężkie.
kamerkę w WODOODPORNYM pokrowcu (drugiej deszcz mi nie zabije!)
książeczkę zdrowia psa z wpisaną wścieklizną
zabezpieczenie od kleszczy: Foresto, oraz w okresie jesienno-wiosennym dodatkowo krople
karma dla schroniskowców – zawsze na takiej imprezie jest zbiórka, więc się przyłączamy.
Jakie jest tego podsumowanie? Pod dogtrekking, który dla większości jest niczym więcej niż spacerem, też należy się przygotować adekwatnie do przewidywanych warunków pogodowych i możliwości psów i tego co chcemy na nim robić. Nie należy sugerować się opinią i zdaniem innych. Jeśli wiesz, że Twój pies będzie potrzebował ciepła – daj mu koc. Jeśli podejrzewasz, że Twój pies może mieć jakieś problemy z przejściem trasy – nie wahaj się z niej zejść. To nie Ty bierzesz udział w zawodach, to nie Twój pies jest zawodnikiem. Jesteście parą, drużyną, kiedy jedno nie daje rady obydwoje na tym tracicie. Ja się liczę z tym, że jeśli Donnerowi odnowi się uraz łapy zejdziemy ze szlaku lub dojdziemy na spokojnie (zabierając mu wcześniej plecak) mimo, że jest to owczarek – pies który wykona zadanie nawet za cenę życia, ale to ja muszę za niego myśleć i zadbać by przed, w trakcie i po zawodach czuł się dobrze i komfortowo. Bo nie sposób wygrać, ważne by startu nie opłacić chorobą psa lub urazem.
DO ZOBACZENIA JUTRO NA SZLAKU!
- II lubelski dogtrekking – Łapa na szlaku.
- III lubelski dogtrekking – Łapa na szlaku
- Andrzejkowy dogtrekking – Mazowiecka liga dogtrekkingu
2 komentarze
Świetny post! 🙂 Zawsze zastanawiałam się jak to jest z tymi przygotowaniami do dogtrekkingu. Cieszę się, że wreszcie ktoś to opisał. Może i my kiedyś wystartujemy… Bardzo bym chciała jednak na razie nabieramy kondycji. Pozdrawiamy W&P&S
http://kundelblog.blogspot.com/
Szczegółowo pisałam o tym na wiosnę w magazynie dog&sport. Tu napisałam konkretnie pod jutrzejszy start. 😉