Strona główna Nasz punkt widzenia Trener, behawiorysta, zoopsyholog?

Trener, behawiorysta, zoopsyholog?

Kiedy? Z czym? Do kogo?

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Trening posłuszeństwa według znaków Rally-O w Zamerdanej Psiej Szkole

Trener psów – jest to jeden z oficjalnych psich zawodów figurujący pod oficjalną nazwą treser psów (przeczytaj pełen opis na stronie gov). Najprościej tłumacząc – jest to psi nauczyciel. Jego zadaniem jest szkolenie psa i jego opiekuna. Przekazuje wiedzę teoretyczną i kształtuje umiejętności praktyczne w pracy z psem lub uczy zachowań samego psa. Dobiera odpowiednie metody szkoleniowe, układa treningi, przygotowuje psa i opiekuna do codziennego życia, uczy psich sportów, uczy prawidłowych zachowań i oducza nieprawidłowych. Pomaga zrozumieć opiekunowi swojego psa i zbudować odpowiednią więź i relację poprzez wspólne aktywności i treningi. Jeśli problem w zachowaniu psa wynika np. jakichś traum, złych doświadczeń, jest na bazie lęku lub agresji (wrodzonej lub nabytej) jednym słowem jest natury behawioralnej, której samo szkolenie nie jest w stanie przepracować, a mogło by jedynie zagłuszyć problem blokując chociażby pokazywanie przez psa emocji lub naturalnej dla niego reakcji – wówczas należy skorzystać z pomocy zoopsychologa lub behawiorysty, który dojdzie do przyczyny problemu, aby móc pracować nad nią, a nie samym efektem problemu – czyli niewłaściwym zachowaniem.

Trening canicross w Zamerdanej Psiej Szkole

Behawiorysta / Zoopsycholog – z jednej strony są to stosunkowo różne zawody z drugiej dość podobne, ponieważ nim zoopsycholog został oficjalnym psim zawodem (przeczytaj więcej na stronie gov), wielu z nich określało się mianem behawiorysty. Obydwa zawody można porównać do psich psychologów lub terapeutów.

Behawiorysta – jak sama nazwa wskazuje – pracuje w oparciu o terapię behawioralną, czyli opiera się w pracy o warunkowanie klasyczne i instrumentalne.

Zoopsycholog zajmuje się w głównej mierze relacją pies-człowiek, oraz naprawą ich więź, poprzez modyfikację niewłaściwych zachowań psa, zrozumienie przez opiekuna jego potrzeb i zrozumienie i zmianę emocji towarzyszących we wspólnym życiu.

Zoopsyholog ma dużo szersze pole działania niż behawiorysta, aczkolwiek granica między tymi zawodami dawno się zatarła i dziś większość behawiorystów świadczy usługi z zakresu zoopsychologii, a zawód zoopsychologa jest mało popularny, wyparty przez behawiorystów. Głównym ich zadaniem jest zebranie wywiadu z opiekunem psa i ustalenie, dlaczego pies zachowuje się w taki, a nie w inny sposób, w pierwszej kolejności wykluczając problemy zdrowotne, a żeby to zrobić najpierw powinni odesłać psiaka do lekarza weterynarii, by upewnić się, że chociażby dolegliwości bólowe nie wpływają na zmianę zachowania. Po wyeliminowaniu (lub wyleczeniu) problemów zdrowotnych, poprzez wywiad, obserwację psa i opiekuna, ostatecznie po ustaleniu przyczyny i źródła problemu – behawiorysta czy zoopsycholog opracuje terapię oraz szczegółowy plan treningów dla opiekuna i psa, który powinien poprowadzić doświadczony trener mający wiedzę praktyczną w szkoleniu psów i przede wszystkim pracy z opiekunami. Jednak powinien wówczas działać według wytycznych behawiorysty takich np. jak dobrać odpowiednią grupę, aby psa reaktywnego nie wrzucić między rządne pracy bordery; miejsce pracy, by psa lękowego nie wysłać na zajęcia odbywające się w centrum miasta lub czego unikać: jak chociażby w przypadku psa silnie broniącego zasobów np. zabawki nie pogłębiać problemu w treningu pracą na zabawkę, póki problem nie będzie rozwiązany – by poza kształtowaniem prawidłowych zachowań nie pogłębiać problemów psa, a wręcz przeciwnie pomóc mu uporać się z ich przyczyną.

Teraz gdy już wiemy czym te zawody się różnią, musimy sobie powiedzieć jedną rzecz prosto w oczy: jak ktoś jest od wszystkiego to zazwyczaj jest do niczego. Jest naprawdę niewiele osób, które są dobrymi trenerami i behawiorystami równocześnie, bo oczywiście są takie osoby, ale nie ma ich aż tak wiele jak mogłoby Wam się wydawać. Niestety bardzo wielu trenerów bawi się w behawiorystów bez odpowiedniego przygotowania, a jeszcze więcej behawiorystów bez doświadczenia w treningu z psami (w ogóle pracy z psami), z różnymi rasami, problemami i pracy z samym opiekunem bierze się za szkolenie psów, nie mając nawet pojęcia o teorii uczenia psów. I tak jak lekarz weterynarii nie bierze się za szkolenie psów, tak nie każdy trener psów powinien brać się za terapie behawioralne, a tym bardziej behawiorysta za treningi z psami – jeśli nie ma ku temu kompetencji i  to w niczym nikomu nie ujmuje, że nie robi wszystkiego. Wręcz przeciwnie – lepiej być dobrym w czymś konkretnym niż byle jakim we wszystkim.

Otwarty, koleżeński trening nosework w Zamerdanej Psiej Szkole

Ja latami wzbraniałam się przed szkoleniem psów, uważając, że ciągle wiem zbyt mało by móc pomagać innym. Tak – bo nasze zawody to nie praca z uroczymi pieskami, tylko w większości przypadków praca z opiekunem, który mimo, że do nas się zgłosił to niezbyt chętnie stosuje się do zaleceń; oraz psom, które już jakieś problemy mają, bo tak naprawdę tylko nieliczne przypadki papisiów z psiego przedszkola to białe karty, które możemy pomóc opiekunom psów pięknie zapisać. A to na nas: trenerach, behawiorystach, zoopsychologach ciąży olbrzymia odpowiedzialność. Przynajmniej ja to tak czuję, bo na własnej skórze dowiedziałam się jak źle przeprowadzone szkolenie, dobrane metody i treningi mogą nasilić, a nawet stworzyć problem. Problem, z którym ostatecznie potem zostaje opiekun. Nie trener czy behawiorysta, bo on co najwyżej dostanie mało gwiazdek w opiniach, a co zarobił to jego i nie będzie się przejmował tym, że swoimi złymi radami narobił Wam problemów, nawet pewnie za parę lat nie będzie pamiętał, ze byliście na szkoleniu… Natomiast to ten opiekun będzie potem przez kolejne lata walczył o normalne życie z ukochanym psem, wydawał tysiące złotych na terapie i szkolenia, będzie miał psa, który będzie go frustrował, może będzie niebezpieczny i albo po latach użerania w końcu uda im się wyjść na prostą, albo się podda i w najlepszym wypadku go odda. Bo ktoś kiedyś ich zawiódł i zamiast odesłać do kogoś o lepszych kwalifikacjach dla tego przypadku, postanowił zarobić parę stówek więcej.

Jeszcze wiele lat temu ze smutkiem czytałam komentarze na psich grupach, gdzie na behawiorystów wylewano wiadra pomyj, trochę na ich własne życzenie, gdy za terapie i szkolenie brały się osoby w trakcie studiów czy tuż po jakichś śmiesznych kursach bez praktyki i doświadczenia. No a nie oszukujmy się terapia behawioralna jest dużo bardziej odpowiedzialna niż nauczenie psa chodzenia przy nodze. Zarzucano im, że terapie nie przynoszą efektu, że ciągnął się latami, że jest to wyłudzanie pieniędzy, a pies jak czegoś nie umiał tak dalej nie umie. Niestety z perspektywy czasu widzę, że wiele z tych głosów było po części prawdą. Nie wynikającą oczywiście ze złej woli behawiorysty tylko z tego, że w pewnym momencie szkolenie psa powinien przejąć trener jeśli behawiorysta, który prowadził dodatkowo szkolenie nie był w stanie pomóc. Wydaje mi się, że odesłanie opiekuna psa do kogoś kto lepiej jest w stanie pomóc danemu przypadkowi świadczy o klasie, wiedzy i kompetencjach trenera (czy behawiorysty) niż kurczowe trzymanie się klienta za wszelką cenę.  W końcu jesteśmy po to by pomagać!

Spacer socjalizacyjny w Zamerdanej Psiej Szkole

Pamiętajmy o tym i róbmy to, do czego mamy kwalifikację, wiedzę i umiejętności. Ja mówię moim klientom otwarcie, że jestem trenerem psów i jeśli uznam, że pies wymaga terapii polecę behawiorystę, bo problem może być poza moimi kompetencjami. I nie jest mi z tego powodu smutno czy wstyd, nie umniejsza to mojej wiedzy i nie czyni mnie gorszą niż inni. Tak jak lekarz rodzinny w przypadku problemów z sercem odsyła do kardiologa, tak ja jako trener widząc problem, którego szkolenie nie rozwiąże odsyłam psa do behawiorysty. Tak samo behawiorysta nie powinien przesadzać z lekami bez uprzedniej konsultacji psa z weterynarzem, a weterynarz nie powinien udzielać rad jak należy wychowywać psa, żeby był grzeczniejszy na badaniu. Te trzy zawody muszą ściśle ze sobą współpracować, ale nie wchodzić sobie w kompetencje.

Pamiętajcie o tym drodzy opiekunowie psów. Wybierajcie pomoc świadomie, nie bójcie się zmieniać trenerów jeśli coś w treningu, w metodach szkoleniowych czy osobie trenera Wam nie odpowiada. A przede wszystkim weryfikujcie kwalifikacje osób, którym chcecie powierzyć swojego psa i Waszą relację. Niestety w dzisiejszych czasach niemal każdy tytuł można kupić na kilkugodzinnym webinarze. A bez odpowiedniej praktyki, poszerzania swojej wiedzy i kompetencji zdobywanych na dodatkowych kursach, seminariach i warsztatach, bez przepracowania problemów x psów, czy to swoich, czy schroniskowych, czy klientów – nikt tuż po studiach czy jednym weekednowym kursie nie będzie w stanie Wam pomóc – niezależnie od tego ile ma milionów lajków na TikToku i czego Wam w relacji nie naopowiada.

Ogółem: 48, dzisiaj: 2

You may also like

Zostaw komentarz