Strona główna Nasz punkt widzenia Dlaczego nie lubię i nie polecam smyczy automatycznej?

Dlaczego nie lubię i nie polecam smyczy automatycznej?

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Flexi trafiła w moje ręce niemal w momencie kiedy pojawił się u nas Donner i miała być lekiem na jego ucieczki i frywolne zaczepianie innych ludzi i psów, podczas spacerów w lesie aby pies miał namiastkę wolności, bez ryzyka pogoni za sarną, zgubienia się i komfortowego samopoczucia innych przechodniów. Bo zapewne nikt z nas nie lubi, kiedy duży, obcy pies chodzi sobie samopas, a na dodatek podchodzi czy to przywitać się z nami, czy w innym celu.

Bardzo szybko Flexi została, w moim przypadku, zamieniona na starą dobrą wysłużoną linkę po Budziki (10m) a z czasem została zamieniona na dwudziestometrową taśmę od Sali.pl . I choć Flexi ciągle leży w szafce z psimi rzeczami, choć nawet wyjmuję ją na spacer raz na kilka miesięcy, zawsze po jej używaniu wracam wściekła, że znowu chwyciłam się za „to coś”. Nie inaczej było podczas naszej wycieczki na Górki Szymona. Nie chciałam, żeby linka plątała się ludziom pod nogami, z drugiej strony chciałam pozwolić Donnerowi na trochę swobody i zmierzenie się samemu z otoczeniem. Szybko jednak musiałam przepiąć Flexi z szelek do obroży i skrócić ją do „luźnej smyczy”, ponieważ prowadzenie Donnera na Flexi na ścieżce spacerowej okazało się ponad moje siły i ogarnięcie Donnera, który czując wieczne napięcie smyczy uznał, że jest to moment, w którym trzeba ciągnąć i miotać się od lewa do prawa, czego normalnie nie pokazuje na zwykłej smyczy lub lince. Dlaczego? Bo jest luźna. Natomiast napięta smycz oraz szelki zawsze wiążą się z bieganiem lub wycieczką w góry, gdzie jego zadaniem jest ciągnąć. Ale podobne zachowanie wykazuje Ela, która nie była uczona jeszcze ciągnięcia, dziwnym trafem na Flexi Mała nie potrafi ładnie chodzić, choć ten pies nie ma problemów z ciągnięciem na smyczy chyba że próbuje dorównać kroku Donnerowi i prowadzę ich we dwójkę.

Zanim jednak przejdziecie do komentarzy pisząc jak bardzo lubicie Flexi, przeczytajcie do końca ten wpis. Ja napisałam – dlaczego, ja nie lubię i moje odczucia z jej użytkowania. Ale jeśli ktoś lubi – nic mi do tego, póki prowadzony przez niego pies na ukochanej smyczy automatyczniej nie wchodzi komuś w drogę rozwalając mu spacer, trening czy ciężko wypracowane zachowania lub nie kończy na masce auta…. Bo każdy powinien prowadzić psa na tym co uważa za stosowne, ale … z głową i szacunkiem do innych.

Ostatni spacer Donnera na Flexi. Nigdy więcej.

Dlaczego nie lubię Flexi i szczerze nie polecam jej nikomu?

– Nie nadaje się do pracy z psem:

Pomimo miliona mniej lub bardziej dziwnych dodatków mających ułatwić prowadzenie psa na smyczy, w dużej mierze Flexi zazwyczaj pozostaje napięta. Chodzenie na luźnej smyczy praktycznie nie istnieje – jeśli nie zablokuje się odpowiednio mechanizmu pozostawiając luźny koniec lub stosując jakąś „niezwijającą się” linkę. Ktoś powie – „napiecie jest znikome, niczym nie różnie sie od zwykłej smyczy”. Według mnie się różni. O ile zablokowana flexi z dużym luzem może faktycznie działac jak luźna smycz, o tyle pozwolenie się psu na niej wybiegać zawsze powoduje napięcie, bo pies musi ją rozwinąć. O ile 50kg on tego nie poczuje, o tyle dla 2kg yorka będzie już to odczuwalne. Ktoś powie – „ale to to samo co na lince”. Nie. Pies na 20m lince rusza nie czując oporu, linka napina się dopiero kiedy pies jest na niemal pełnej odległości, gdzie mamy czas go zawolać lub zatrzymać by się nie szarpnął. A na flexi? 5-8m ciągnięca i zanim zareagujemy przycisk stop lub koniec linki zatrzyma nam psa w pół skoku. (to się wybiegał) Jeśli więc pies ma problem z ciągnięciem Flexi będzie niczym dolana do ognia oliwa. Na pewno nie podjęłabym się nauki szczeniaka ładnego chodzenia na spacer na flexi. Przecież to go uczy, że nawet tem minimalny opór na smyczy/obroży/szelkach jest normalny i trzeba z nim walczyć, bo wtedy jest więcej wolności… Ponad to rozwijając się smycz – ZAWSZE jest napięta i pies musi ciągnąć, zwijając się smycz ZAWSZE ciągnie psa, chyba że pies biegnie do nas szybciej niż zwijająca się smycz. Co więcej, powinna być stosowana tylko z szelkami dla wygody i bezpieczeństwa psa, choć przyznam, że ja nie potrafię prowadzić Donnera na szelkach i Flexi, dobrze żeby miała amortyzarot choć dla mnie to połaczenie się nie styka, ale kiedy pies rozpędzi się przez te 5-8m i nagle smycz się skończy może doznać uszkodzenia kręgów. Znowu ktoś powie – „to samo co na zwykłej smyczy”. Nie. Zwykła smycz ma 1,5-2m więc pies nie rozwinie takiej prędkości… O ile na co dzień pies chodzi w szelkach i nie mam z nim problemu, o tyle jak biorę Flexi, szybko przepinam ją do obroży, bo nie mam żadnej kontroli nad psem. Co więcej opiekun psa na Flexi przestaje korzystać z komend, bo po co wołać psa do siebie lub kazać mu stanąć, skoro można wcisnąć STOP i pies dalej nie pójdzie – ktoś powie: „tak działa zwykła smycz” – tak 1,5m od nas, nie na odległość. Smycz automatyczna bardzo też utrudnia kontakty z innymi psami – ponownie bak luźnej smyczy, szczególnie kiedy jest stosowana do obroży.

– Złe skojarzenia i wieczne „trrrryt!

Idziemy na spacer, normalnie zawsze towarzyszy nam cisza, idąc na Flexi non-stop słyszymy:

Wziuuuuuu! – Flexi się rozwija
PSTRYK! – koniec długości Flexi
Wziuuuuuu! – Flexi się zwija
Trrrrryyytt! Psrtyyyk! – Zablokowano Flexi

Delikatniejszy psychicznie, bardziej emocjonalny i problematyczny piesek, może bardzo szybko skojarzyć Trrrrryyytt! Psrtyyyk! Z czymś niemiłym co za chwilę może go spotkać, a mianowicie niespodziewana blokada i szarpnięcie. Często bez wydania komendy ostrzegawczej w stylu „stój”, albo „wróć” tylko od razu z grubej rury zablokować psa, żeby aż go wywróciło. Dodatkowo dochodzi do tego szczekający na drugiej Flexi podobny piesek, na wprost którego nasz został zatrzymany, i smycz tego drugiego wydała dokładnie te same dzięki. Jak nie trudno skojarzyć, taki dźwięk bardzo szybko będzie oznaczał dużo nieprzyjemnych rzeczy: szarpnięcie, zablokowanie, oszczekiwanie przez innego psa, wiec dźwięk: Trrrrryyytt! Psrtyyyk! stanie się włącznikiem „demona” w naszym piesku.

– Coś się dzieje, zapomnij, że zapanujesz nad psem.

Nie ma możliwości szybkiego zatrzymania psa. Niby przycisk stop działa, ale nie raz widziałam jak w takiej sytuacji niewielkich rozmiarów piesek, po w ciśnięciu „stop” wyrwał smycz z ręki właścicielki i poleciał dalej, tłukąc się za sobą rączką od Flexi niemal jak na kreskówce dla dzieci. Sama niejednokrotnie ledwo utrzymałam Donnera w takiej sytuacji, raz kiedy nie zdążyłam wcisnąć STOP, a smycz się rozwinęła do końca, drugi raz po wciśnięciu stopu. A ja nie miewam problemu z utrzymaniem Donnera. Dlaczego tak się dzieje? Wszystko przez uchwyt. Kiedy dołożymy do masy psa, szybkość z jaką biegnie, niespodziewane napięcie tak długiej linki i bardzo niewygodną w trzymaniu, ciężką rączką – wypuszczenie Flexi z ręki nie jest wcale trudne, kiedy na dodatek nie trzymamy jej pewnie cała dłonią, tylko rozluźniamy chwyt, by wcisnąć STOP. Samo skoordynowanie naciskania STOPU w odpowiednim momencie i blokowaniu go, wraz z utrzymaniem uchwytu w ręce i powstrzymanie się od chęci złapania druga ręką za taśmę (która jest ostra), czy odruchowego „szarpnięcia” za smycz może być na początku obsługi Flexi trudne.

Hymmm… ktoś zaplątał się we Flexi…

Chcesz odwołać psa? Na zwykłej smyczy mówisz „stop” i szybciutko skracasz smycz, kiedy pies wraca do Ciebie, dając nagrodę. Ale masz czas wydać komendę, zatrzymać psa, bo dłużej niż 2,5m smyczy nie pobiegnie. Podobnie jest na lince. Pies ma ją zazwyczaj luźną, więc wydając komendę zatrzymania się, pies zanim napnie linkę na całej długości zdąży trzy razy pomyśleć mając namiastkę wolności. Na Flexi wciskasz STOP iii… pies zatrzymuje się w miejscu podwieszony na smyczy, która była cały czas napięta, a wciśniecie przycisku było szybsze niż komenda, która docelowo często nie pada. Jak pies wraca można odblokować smycz, ale psy bardzo szybko uczą się co znaczy dany pstryk, więc po odblokowaniu, by smycz się zwinęła, zdecydowana większość psów poleci dalej przed siebie. Natomiast jeśli nie odblokujesz Flexi, linka smutno opadnie na ziemię i martw się jak ją szybko zwinąć, trzymając w ręce to koromysło zwane rączką, kontrolując psa, by nie zmienił zdania i jednak wrócił i przy okazji by linka nie splątała się na tyle, żeby zwijając się nie zepsuła mechanizmu. Przy lince nie ma problemu, łapiesz ją na odpowiedniej długości i traktujesz jak zwykłą smycz, przy Flexi, teoretycznie robisz to samo, o ile sztywna taśma lub sznurek Cię nie skaleczy, ale trzymając w jednej ręce uchwyt, w drugiej sznurek nie ma już rąk na pochwałę dla psa, smaczek, zabawkę, pogłaskanie lub przytrzymanie za obrożę, a nie czarujmy się, mało który pies na słowo „noga”, dorówna w ułamku sekundy do nogi rezygnując ze wszystkiego i przejdzie z nami „trudny odcinek” na kontakcie wzrokowym. Znaczy są takie psy, ale wtedy nie potrzebują Flexi, a przynajmniej ich opiekunowie tego nie stosują, bo i po co, skoro ich pies jest grzeczny, posłuszny i śmiało może chodzić bez smyczy czy linki. Apropo śmiesznych historii i Flexi, zajrzyjcie do tego wpisu i poszukajcie akapit zaczynający się słowami: „Chcecie więcej historii?” –  o tym jak york na Flexi próbował zatrzymać samochód na drodze…

A jak wygląda rzeczywistość? Psy na Flexi biegają po całej szerokości chodnika od lewej do prawej. Nie da się z nimi minąć, nie da się ich wyprzedzić, nie da się iść za nimi, bo pies krąży wokół swojej pani w promieniu 5m przejawiając w zdecydowanej większości przypadków agresję smyczową, bo cały czas czy tego chce, czy nie pies ma napiętą smycz i się ciągnie, a opiekun i tak jest bezsilny więc udaje, że problemu nie widzi.

Moje ulubione historie z Flexi 😀

Jak to wygląda według mnie? Psa się nie opierniczy, bo niewolno, bo co ludzie pomyślą, nie ściągnie go do siebie, bo na Flexi się nie da poza tym to wszystko awersja i znęcanie się. Nie zejdzie też na bok, nie da smaczków, nie da zabawki, nie odwróci uwagi, bo to nagradzanie psa za złe zachowanie i pozytywny bełkot. A tak naprawdę w sumie nie da się nic zrobić i jak komuś przeszkadza, że pies zachowuje się jak oszołom to jego problem.

A często wystarczy tylko zmienić smycz i naprawdę da się psa ogarniać. Czy to awersyjnie, czy pozytywnie, ale żeby móc zrobić cokolwiek, jakkolwiek z psem, trzeba odzyskać minimum kontroli nad nim.

– Nieporęczna…

Tak, to największa wada Flexi. Rączka jest wielka, ciężka i nieporęczna. Nie da się schować rąk do kieszeni, nie da się zrobić zdjęcia, nie da się używać klikera i podawać smaczków. Mając w dłoni Flexi podczas spaceru masz jedną rękę mniej. W ogóle pomijam smycz automatyczną mocowaną do nadgarstka – mnie boli samo wyobrażenie sobie tego… Chcesz zrobić z psem „siad zostań” chociażby żeby zapozował do zdjęcia? No… to najpierw rozwiń smycz na odpowiednią długość, potem ją zablokuj i odejdź lub odłóż na ziemię, w innym wypadku odchodząc będziesz ciągnął psa na napiętej smyczy. Zostawanie level hard. Spoko – Donner zostanie, bo często ćwiczę z nim próbę przestawienia podczas „zostań”, ale jest to irytujące zarówno dla psa jak i opiekuna.

Pies się zaplątał i smycz zaczęła się krzywo zwijać? Uważaj, bo może być to jej koniec! Wcale nie tak trudno źle nawinąć taśmę lub tym bardziej sznurek, a jeszcze nie wiedziałam rozkręconej Flexi, która po samodzielnej naprawie dobrze by działała.

Idealna pozycja do witania się na Flexi.

Co do nieporęczności – jeśli dołożymy wszystkie bajery w stylu woreczków na psie odchody, latarek, amortyzatorów (amortyzator na flexi?! założenie ok, nawet je rozumiem, ale w praktyce to jest powyżej moich wyobrażeń, bo niesamowicie trudno jest prowadzić psa na zwykłej smyczy z amortyzatorem jeśli pies non stop nie idzie na luźnej smyczy) i kilku innych cudów, które możemy doczepić, nagle okaże się, że rozboli nas ręką już po kilku minutach spaceru.

Jeszcze przy samym Donnerze, byłam w stanie jakość ogarnąć Flexi, jednak przy dwóch psach i dwóch smyczach nie ma takiej opcji. O dwóch Flexi nawet nie myślę, bo wówczas nie pogardziłabym dodatkową parą rąk. Ale Flexi + zwykła smycz – też jest to niewykonalne. Oczywiście Flexi oferuje też „dwójnik” aby podpiąć do jednej smyczy dwa psy, ale tego moja psia świadomosć już nie ogarnęła i kazała mi się trzymać od tych nowości z daleka… dla bezpieczeństwa mojego, psiego i otoczenia.

Czy zatem Flexi ma jakieś zastosowanie?

 

Ważne, że pies czuje wolność.

Tak, u psów, które bezwzględnie się słuchają przynajmniej w kwestii komendy „stój” i „do mnie”, tylko po co wówczas Flexi, skoro taki pies bez problemu może chodzić luzem? U psów, które nie ciągnął na smyczy, które nie mają problemu z ciągnięciem, które umieją chodzić ładnie na luźnej smyczy i nie zdarza im się wyrwać do przodu, tylko ponowne pytanie – po co wtedy Flexi? Więc Flexi jest dla osób, które lubią nosić coś w ręce, nie marzną im dłonie i którzy nie robią na spacerze zdjęć, nie odbierają telefonów, czy nie grają w Pokemony. Dla osób, które nie ćwiczą na spacerze z psem (nie muszą podawać smaczków, bawić się zabawką, a pies najlepiej jak wlecze się krok za nimi nie wykazując żadnych emocji… Wówczas Flexi nie będzie taka zła. W innym wypadku ośmielę się stwierdzić, ze Flexi jest źródłem większości problemów spacerowych z psami. Wystarczy spojrzeć na pieski do towarzystwa chodzące na smyczy 90% z nich zachowuje się jak nienormalne. Ktoś powie kwestia wychowania, nie każdy wie jak pracować z psem, ludzie sobie nie radzą – to prawda. Ale te same pieski bez Fexi, biegając luzem  potrafią zachowywać się normalnie – społecznie, wystarczy zwykła luźna smycz, albo puszczenie go luzem – jednym słowem, wszystko się uspokaja, kiedy pies przestaje wisieć na Flexi, ostatecznie skoro nie radzą sobie z psem, nie wiedzą jak go okiełznać to dlaczego nie zastosują czegoś co zapewnia im przynajmniej poczucie „panowania” nad psem jak krótka smycz? Nawet kolczatka, której nie popieram, ale jeśli ma to zapewnić właścicielowi psa poczucie bezpieczeństwa, no to może nie ma wyjścia, skoro nie chce się z psem pracować, aby pozbyć się złych nawyków… Ale obecnie bardzo często pojawiają się coraz bardziej przerażające dla mnie głosy: Nie zapnę psa na smycz, bo nie chcę go ograniczać. Nie krzyknę, nie zablokuję go fizycznie, bo to awersja i nie chcę sprawiać mu cierpienia. Nie popracuję na zabawkę, czy smakołyk bo to rozpieszczanie psa i nagradzanie za złe zachowanie. Więc w ramach wyższego dobra pozwalamy mu na wszystko, żeby nie było mu smutno i udajemy, że nie widzimy co się dzieje. A pracować z psem nie ma po co, bo „on się i tak już nie wychowa”, a wymaganie czegokolwiek od psa to „męczenie go”, bo pies „woli się ciągnąć” niż iść noga, bo wygląda wtedy na nieszczęśliwego, a jak mówimy mu „siad” to jest smutny… Ja też wolałam chodzić po drzewach niż odrabiać lekcję i się uczyć, choć z perspektywy czasu wiem, że miałam czas i na naukę i na zabawę mimo że z punktu widzenia dziecka odbierałam to inaczej. To samo jest z naszymi psami – powinny mieć czas i na naukę i na zabawę, ale zabawa nie znaczy stracenie mózgu i ignorowanie wszelkich przyjętych zasad i norm, a to tym opiekunowie psów zapominają.

Czy zdarza mi się użyć Flexi i się nie zirytować?

Tak – rzadko bo rzadko, ale tak. Jak idę na spacer po mieście z psami o dziesiątej-jedenastej w nocy lub bardzo wcześnie rano. Kiedy miasto już śpi lub jeszcze śpi. Wtedy Elka biega sobie luzem po okolicznym nieużytku, a Donner bawi się z nią na Flexi. Ze względu na „zasranie” podblokowego skwerku nie decyduję się na używanie na nim linki, bo brzydziłabym się ją później zwinąć rękoma. Ale to jest jedyna sytuacja, kiedy mogę korzystać z tego „cudu” psiej techniki. Kiedy wiem, że żaden pies nie wypadnie na Donnera, nic go nie przestraszy, ani nie zdenerwuje powodując wyrwanie na oślep przed siebie, ostatecznie nawet jeśli pies odmówi powrotu do mnie, będę miała czas na spokojnie zwinąć Flexi bez paniki, że ktoś zaraz na nas napadnie „z chcącym się przywitać Pimpusiem”. Czyli Flexi tak – w miejskich warunkach jako namiastka kontrolowanej wolności, ale w bezpiecznym otoczeniu – zarówno bezpiecznym dla naszych psów, jak i dla innych, którzy nie koniecznie chcą mieć kontakt z naszym psem ekspansywnie zajmującym cały chodnik, oraz tylko i wyłącznie dla psów, które się słuchają i są odwoływalne. W każdym innym wypadku korzystanie z Flexi jest często nieświadomą głupotą i krzywdą jaką wyrządzamy naszym psom, bo niestety złe nawyki pozostają.

Zresztą miasto nie jest najlepszym i nigdy nie będzie dobrym miejscem na „wybieganie” się psa, niezależnie czy na smyczy, Flexi, lince, czy luzem, ale to już wątek na oddzielny wpis.

Ah, i żeby nie było, że uczepiłam się Flexi! Mówię o każdej smyczy automatycznej. Czy to Flexi, czy Ring Go, czy Kōsoku, a nawet Lishinu tym bardziej o marketówkach i smyczach automatycznych niewiadomoego pochodzenia, które ponad powyżej opisanymi wadami mają jeszcze jedną – nie są wytrzymałe, czego nie można odmówić oryginałom. A chyba kazdy ma dość wyobraźni by zrozumieć, co nam groi, kiedy smycz się zerwie, a szybko zwijajacy się mechanizm, z zawrotną prędkością wyceluje resztką karabińczyka w naszą twarz…

A Wy jakie macie doświadczenia ze smyczą automatyczną? Prowadzicie na niej swoje psy?
Jesteście zadowoleni? W jakich sytuacjach z niej korzystacie?

Cieszę się, że przeczytałaś/eś ten tekst i będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w formie komentarza. Zawsze chętnie poznam Twoją opinię na dany temat i z przyjemnością o tym podyskutuję. Będę też bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się tym tekstem ze swoimi znajomymi na Facebooku, czy Instagramie. Dzięki temu więcej osób tu dotrze i choć Zamerdani to miejsce na moje przemyślenia, myślę, że warto promować świadome, odpowiedzialne życie z psem, które staram się tu pokazać. Z góry dziękuję i bardzo, bardzo cieszę się, że tu zajrzałaś/eś.

Ogółem: 10 810, dzisiaj: 1

You may also like

53 komentarze

Małgorzata Chmielewska 26 lutego 2017 - 12:06

ja mam flexę dla huskiego (pies też pracuje w canicrossie i bikejoringu) na spacery fizjologiczne. Mam wtedy dużą swobodę- nie muszę wchodzić na trawnik aby pies sobie powąchał coś dalej niż na zwykłej smyczy. Mój pies pewnie nie odczuwa tego napięcia o którym piszesz- przychodzi na zawołanie i nie zdarzyło mi się nigdy nic stresującego. Bardzo sobie chwalę tę smycz jako taką na „siku wokół bloku’. Na treningi mamy sledy+ linkę z amortyzatorem. Na spacery normalne- smycz przepinaną i obrożę półzaciskową. Flexa nie jest złem wcielonym- trzeba tylko dobrze jej używać.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 26 lutego 2017 - 13:07

Oczywiście wszystko jest kwestią indywidualną. To sa oje odczucia i doświadczenia z Flexi. Nie wątpię, że są inteligentni opiekunowie psów i spokojne psy. No ale w dużej mierze na smyczy automatycznej widzimy opiekunów psów, którzy nie ogarniają świata i podstaw kultury na spacerze względem innych osób (idź się przywitać, idź się pobawić, poszczekaj – jesteś słodki) i psy z poważnymi problemami czy to lękowymi, czy agresją czy czymś innym. Stąd uważam, że Flexi jest złe, bo jest powszechne, a niewielki odsetek korzysta z głową. A stosowanie bez przemyslenia przedewszystkim utrudnia życie innym opiekunom psów…

opublikuj
Tayra 26 lutego 2017 - 13:06

O matko, jak ja nienawidzę automatycznych smyczy – mimo że mam psy, które potrafią się na nich poruszać. Przepinane smycze rządzą! 😉
Moja matka ma dla tego małego szczura Flexi z linii New Comfort. Nie ma dla mnie nic bardziej niewygodnego, niż spacer z psem na tej smyczy. Serio, Tayra nigdy nie wyrwała mi smyczy z ręki – a nie zliczę, ile razy się to już stało w przypadku 5kg psa i tego plastikowego cholerstwa ;). Do tego nie da się flexi szybko przełożyć z jednej ręki do drugiej, nie da się jej puścić po ziemi… A w przypadku rozmiarów przeznaczonych dla większych psów dochodzi jeszcze naprawdę spory ciężar. Jak kiedyś musiałam prowadzić dobermana i użyć do tego Flexi Giant, to myślałam, że pod koniec spaceru ręka mi odpadnie.
Nie wspominając o mało odpowiedzialnych ludziach, którzy używają tego typu smyczy. Ostatnio szłam na spacer z Tayrą, dochodziliśmy do skrzyżowania, gdy nagle zza rogu budynku wyszedł pies – właśnie na rozciągniętej flexi. Od razu zaczął rzucać się w naszą stronę z zębami. I tak, po pierwsze tamten pies był w stanie przebyć kilka dodatkowych metrów w naszą stronę, zanim jego właścicielka w ogóle zobaczyła, co się dzieje. Po drugie, gdy już się zorientowała, co się dzieje, to zaczęła próbować ściągnąć psa do siebie, cały czas podchodząc bliżej… Więc możesz sobie wyobrazić, jak „dobrze” jej to szło ;).
Jak dla mnie, jeżeli pies jest na tyle ogarnięty, by iść gdzieś na rozciągniętej flexi, to równie dobrze może też poruszać się luzem.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 26 lutego 2017 - 13:09

Amen. Mam taie samo zdanie i takie same doświadczenia. Jeśli ktoś lubi Flexi i korzysta z niej z głową – spoko, jego sprawa, póki nei stanowi zagrożenia dla mojego psa i dla siebie. Ale tak jak piszesz, po za jakimiś skrajnymi wyjątkami, oagrnięty pies, który radzi sobie na Flexi – w rzeczywistości równie dobrze może chodzic luzem. 😉

opublikuj
Ania 26 lutego 2017 - 13:34

A nam flexi służy. Naszego psa niebylismy w stanie oduczyć ciągnięcia. Rożnego rodzaju kursy, smakołyki, ciągły kontakt, nic nie działało. Zawsze na spacerze ze dwa metry przed nami, ciągnąć jak jakaś lokomotywa. Poddaliśmy się kilka lat temu i kupiliśmy flexi. Problem zniknął, pies idzie trzy kroki przed nami, na rozwiniętej ale nie wiszącej smyczy. Nie nazwałabym jej jednak napreżoną. Owszem, jest napięta, ale to nie to samo co przy zwykłej przepisanej. Żałuję, że nie zdecydowaliśmy się na nią wcześniej.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 26 lutego 2017 - 13:55

To świetnie, choć szczerze mówiac nie mogę w to uwierzyć. Ale skoro Wam służy to dobrze. 🙂 Pozdrawiam.

opublikuj
Biscuit Life 26 lutego 2017 - 16:27

Flexi dostaliśmy jakiś czas temu do zrecenzowania. Jest to fajny produkt dla ludzi, którzy umieją się tym posługiwać i potrafią zapanować nad psem nawet w ekstremalnych sytuacjach. Dlatego też nie jest to smycz dla nas. Mieliśmy Vario i kilka mało znacznych elementów mi ciążyło ale co do samej smyczy nie mam jakiegoś konkretnego zdania. Na razie jej nie potrzebujemy choć prawdę mówiąc spisywała się idealnie w lesie gdzie pies miał duuużo luzu. Od zawsze raczej byłam fanką smyczy klasycznych, przepinanych. Na nich (niech każdy mówi co chce) moim zdaniem jakikolwiek właściciel psa ma największą kontrolę nad zwierzęciem. Co do ran spowodowanych zaplątania się w smycz automatyczną… Takie same efekty mogą być przy zaplątaniu się w każdą inną smycz. Doświadczyłam tego na własnej skórze 😉 U mnie na blogu pojawił się podobny post, porównanie smyczy automatycznych a klasycznych. Zapraszam do siebie 🙂

opublikuj
Amelia z Zamerdani 26 lutego 2017 - 16:46

Mnie też ze dwa razy proponowali jej testy, konkursy i akcje z nią w roli głównej, ale odmówiłam, bo nie promuję tego do czego nie jestem przekonana lub jest mi to obojętne. Zwykła smycz rzadko kiedy zostawia takie rany, bo jest krótka i skończy się zanim przetnie lub prędzej oparzy/obetrze skórę dodatkowo w dużej mierze robiona jest z miekkich materiałów nie sztywnej taśmy. Wiec nie tnie tak jak taśma czy linka, choć owszem długa linka kontrolna jest w stanie to srobić. Też zdecydowanie wolę smycze przepinane 😉
Pozdrawiam! 🙂

opublikuj
Lenioszka 26 lutego 2017 - 17:41

Lidlowa podróba flexi (o dziwo, bardzo fajna jak na smycz tego typu) służyła nam do wysikania piesuki „na szybko”. Menda odprawia istne czary, zanim raczy się odlać, więc jak wybiegałam z nią na szybki sik, to automat po prostu się sprawdzał. W tej chwili leży w piwnicy, bo na awaryjny sik mamy ogródek 🙂 Ogólnie dziwi mnie tak olbrzymia popularność tych smyczy, a już całkiem dobija bardzo często połączenie flexi i kolczatka.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 26 lutego 2017 - 17:55

Właśnie też nie rozumiem ich fenomenu – drogie, niewygodne i trudne w obsłudze psa. Po za sytuacjami specyficznymi jak Twoja, jak np.: okres sylwestrowy, czy cieczka jeśli pies się słucha nie potrzebuje smyczy, jeśli nie – niezależnie od tego czy ma 1,5m czy 2,5 czy 5 – nie ma różnicy, a miasto jest słabym terenem do „wybiegania się” w znaczeniu – „niech ma namiastkę wolności” i ten argument zupełnie do mnie nie przemawia. Nooo o ile jest to jakiś skwer/park a pies jest posłuszny ok, ale po chodniku, wzdłuż ulicy? Nie. Mnie się to nie skleja, ale co kto lubi. 😉

opublikuj
Gosia i Rocca 26 lutego 2017 - 20:27

Nigdy nie miałam nawet flexi w ręku. Wystarczy mi popatrzeć na jej konstrukcję i właścicieli wyplątujących ją z krzaków, żeby sobie darować taki zakup! Fakt, kiedy miałam jakieś 10 lat i pierwszego psiaka, widok tych magicznych urządzeń w rękach innych budził moją głęboką zazdrość :D. Minęło jednak trochę czasu i taka smycz wydaje mi się mało komfortowa w użytkowaniu, a Twój wpis mnie o tym dodatkowo przekonał.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 26 lutego 2017 - 21:05

Są i jej zwolennicy. Jak ktoś ogarnia swojego psa, potrafi zachować się w towarzystwie innych ludzi i psiarzy i myśli kiedy cos robi, Flexi nie jest taka zła. Grunt by korzystać właściwie, a nie dawać namiastkę wolności, która w ogólnym rozrachunku wydzie gorzej niż jakby latał luzem…

opublikuj
Gosia i Rocca 26 lutego 2017 - 23:27

Rozumiem, że są inne opinie – ja mówię tylko o swoim zdaniu 🙂

opublikuj
Tomi li 27 lutego 2017 - 07:39

Nie wyobrażam sobie prowadzania bigla na zwykłym sznurku a co do niby ciagnacego psa automatu myślę ze tekst przesądzony przecież to praktycznie nie daje oporu a można jeszcze poluzowac ciąg

opublikuj
Amelia z Zamerdani 27 lutego 2017 - 08:40

Nie chodzi tyle o ciągnięcie co o napięcie, które przenosi się bezpośrednio na obrożę. Kwestia co kto lubi. Dla mnie jest to bardzo poważna wada smyczy, jeśli komuś to nie przeszkadza to jest jego sprawa 😉

opublikuj
Julia 27 lutego 2017 - 08:31

Mam flexi dla suki, która rzuca się na ludzi, aby mogła wejść na trwanik i się załawić, a nie nie musiała uwalić całych butów odchodami innych psów. (tak jakl nie mam jak dostać się do koopy nie sprzątam). Suka zatrzymuje się na komendę i wraca na zawołanie, więc nie ma nagłych zrywów i nic takiego.
Na długie spacery idziemy w miejsca odludne na normalnej smyczy (łatwiej korygować psa i można zwinąc i wsadzić do kieszeni).

opublikuj
Amelia z Zamerdani 27 lutego 2017 - 08:41

Mi wtedy wsytarca smycz przepinana – 2m i spokojnie pies może wejśc na trawnik. Ale wszystko jest kwestią indywidualną. Jesli ktoś lubi flexi, korzysta z niej z glową – to czemu nie. 😉

opublikuj
Julia 11 marca 2017 - 09:52

dokładnie 🙂 jak idziemy na szybką sikupę rano – flexi. Po południu idziemy na normalnej smyczy albo bez w kagańcu i pracujemy nad zachowaniem. Chyba, że wychodzi chłopak to tylko flexi choć ostatnio zaczyna z rudą pracować, a nawet odważył się ją spuścić ze smyczy!

opublikuj
Karnas 27 lutego 2017 - 10:04

Świetnym pomysłem jest też zostawianie pod sklepem psa na niezablokowanej flexi. Psa, który się boi i na widok innego psa zaczyna biec. Raz tak, spierniczając przed rozpędzonym psem, którego zdenerwował widok mojego psa (z wzajemnością), mało pod samochód nie wpadłam.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 27 lutego 2017 - 10:52

Ja widziałam lepsze 😀 York zagrodził dojazd do sklepu 😀 Bo poszedł zwiedzać parking na niezabezpieczonej flexi przywiązanej do słupa i rozciągna ją wzdłuż drogi 😀 Inną historią jest ta do której nawiązuje we wpisie, jak kolega jadąc autem „zaplątał” się we flexi, bo pies – o dziwo tez york był po jednej stronie ulicy, a jego opiekunka po drugiej. Także w pakiecie z Flexi powinni niektórym sprzedawać rozum… bo ja rozumiem, że ktos nie widzi nic złego w zachowaniu swojego psa, że go nie ogarnia, nie radzi sobie z nim. Ale nie rozumiem jak można nie pomyśleć że rozwijająca się smycz, może się rozwinąć jeśli się jej nie zablokuje…

opublikuj
Kasia Żyrafa 27 lutego 2017 - 10:20

Nie używam Flexi, jakoś nie ufam tej smyczy mając sporych rozmiarów psy. My spacerujemy na taśmie do szelek:)

opublikuj
Amelia z Zamerdani 27 lutego 2017 - 10:54

Ja dla Donnera kupiłam powyzej 50kg mimo, że według rozpiski wystarczyłaby spokojnie do 40kg. Ale powiem Ci, że tez jej nie ufam. Wolę najzwyklejszą smycz, którą jak widzę, że się rwie, albo mam podejrzenia co do karabinka wyrzucę – niż automat, któremu na prawdę nie ufam w swoich rękach, a jak widzę go w rękach innych osób + duzy pies to spierniczam daleko…

opublikuj
Tomi li 27 lutego 2017 - 11:00

Naprawde nie rozumiem jak moze byc wygodniej prowadzac na zwyklym sznurku jak dla mnie automat ma wiecej plusów Sama zwija sie linka która daje znikomy opór a zwierzak ma dajmy nato 5 metrów luzu Sznurek ciagnie sie po ziemi placze psiakowi łapy Dodac trzeba ze kazdy pies inaczej spaceruje i jak widzę kogos kto prowadzi psa a on grzecznie idzie przy nodze to ok sprawdza sie ale jak mój bigiel zalączy nocha to wszedzie go pełno i automat to zbawienie a na sznurku by sie tylko szarpal i męczył Odnosnie samej smyczy fleksi to dodam ze oprócz sznura ktory z czasem sie przeciera to sam mechanizm jest nie do zniszczenia Nie raz ladowala smycz z 4 piętra i nic jej nie dolega a ewentualna naprawa jest dziecinnie prosta

opublikuj
Amelia z Zamerdani 27 lutego 2017 - 11:08

To Twoje zdanie, mnie jest wygodniej na luźnej 20m lince, ale jak komuś flexi odpowiada to jego sprawa. Mnie nic do tego. Ja napisałam tylko ja jej nie lubię jesli ktoś mnie pyta co o nich myślę i czy warto kupić. Ale jak ktoś ją lubi to nich mu służy jak najlepiej.

opublikuj
Miśka z Na kanapie siedzi pies 27 lutego 2017 - 16:11

Nie lubię flexi za to, że jest nieporęczne, ciężkie, duże i nie umiem z psem na niej chodzić. I podobnie jak Ty zauważyłam, że psy wyprowadzane na automacie nie umieją się zachować w stosunku do otaczającej ich sytuacji. Swojej psiny nigdy na tym wynalazku nie wyprowadzałam, ale wyprowadzałam psa sąsiadów (7kg jamnik, który na całe szczęście nie szarpał i się nie rzucał na psy/ludzi/inne stworzenia). A gdy ktoś zostawia u mnie psa na tymczasie z flexi, od razu odkładam ten wynalazek na bok i z psem spaceruję na normalnej smyczy.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 27 lutego 2017 - 17:31

Własnie to jest bardzo dziwne, że wiele psów na flexi nie potrafi się ogarnąć. Ocywiście moze to kwestia braku wychowania i smycz nie ma tu nic do rzeczy, ale jakoś to się dziwnie łączy. Choć na pewno jest spora część grzecznych psów którym flexi dobrze służy – ja osobiście sie nie spotkałam.

opublikuj
Miśka z Na kanapie siedzi pies 27 lutego 2017 - 20:01

Również się nie spotkałam, najczęściej widuję psy na flexi, które są „rozpuszczone jak dziadowski bicz”. Widocznie taki urok mojej okolicy…

opublikuj
Amelia z Zamerdani 27 lutego 2017 - 20:21

U mnie jest to samo… czasem sie zastanawiam czy nie demonizuje okolic w ktorych mieszkam, no ale kurcze gdyby było inaczej to bym tan nie ubolewala nad tym co codziennie widze i z czym sie spotykam..

opublikuj
Agata Przetakowska 29 czerwca 2017 - 22:00

Na flexi nie chodzi się w szelkach 😐 one są do pracy, ciągnięcia, wycieczek 😐 flexi od spacerów i wystarczy obroża. Dzięki niej pies uczy się nie odchodzenia zbyt daleko. Wie, ze ma te kilka metrów. Jest tez wersja z amortyzatorem, dzięki któremu silny pies mocno nie ciągnie. Oczywiście do flexi pies musi dorosnąć, a człowiek nauczyć się obsługiwać 😉

opublikuj
Amelia z Zamerdani 30 czerwca 2017 - 06:30

Akurat muszę się z Tobą nie zgodzić, bo Pies nauczony nieciagniecia nie będzie ciągnął na szelkach, i są modele szelki które w żadnym wypadku do ciągnięcia się nie nadają a jedynie do spacerów. Także generalizowanie, że szelki są tylko do pracy, ciągnięcia czy wycieczek jest nie prawdą, bo wszystko zależy od modelu i tego jak nauczymy psa. Natomiast w przypadku psów które mają tendencję do niespodziewanego startu na pelnym biegu połączenie flexi+obroża wydaje mi się niezwykle ryzykowne, szczególnie jak mówimy o małych rasach które fikaja wtedy widowiskowe sałata w tył, a ja się zastanawiam kiedy zlamia lub poważnie uszkodza sobie kark. Oczywiście psa trzeba odpowiednio wychować ale pewne rzeczy w pewnych przypadkach nie powinny się łączyć. 😉

opublikuj
Swiat Widziany Uszami 10 sierpnia 2017 - 19:16

Dopiero teraz trafiłam na Twoją stronę ale lepiej późno niż wcale 😉 Zawsze mnie zastanawiało dlaczego flexi wywołują tyle emocji (oczywiście poza wspomnianymi akcjami typu zagrodzenie całego przejścia czy plątanie przechodniów, ale myślę, że to jednak kwestia kultury osobistej danego osobnika). Pierwszą piesę (spanielkę) wytargowałam z mamą jakieś 15 lat temu i wtedy, jak sama wiesz najlepiej, było inne podejście do zwierząt. Flexi+ szelki to był zestaw marzeń i tym sposobem stwór przeżył szczęśliwie całe życie. Jako jedna z nielicznych nosiłam ze sobą smaczki i próbowałam przez jakiś czas niezbyt udolnie z nią pracować. Nie ciągnęła, nie szalała, ja nie musiałam wiecznie wchodzić w kupy (ewentualnie slalomem po kupę) a miała przestrzeń do węszenia, szczególnie pod koniec jak była schorowaną babunią. Była raczej spokojna i delikatna, nie sprawiała problemów. Dawała się przywołać bez problemów, dużo latała luzem po parku a flex był żeby miała więcej luzu na trawniku na którym nie można było jej puścić. Teraz mam kolejną spanielkę i na początku na zwykłej smyczy nie dało się jej kompletnie ogarnąć- po prostu galopujący kłębek ekscytacji i strachu. Jest specyficzna bo prawie nie widzi i przez ostatnie 3 miesiące flex bardzo nam pomógł w opanowaniu emocji. Pewnie linka/taśma byłaby lepsza ale ogarnęłam ich istnienie dopiero niedawno. Od samego początku chodzi w szelkach, takich które jak najmniej uciskają. Teraz przechodzimy na zwykłą smycz żeby nauczyć się spokojniejszego chodzenia.
Podsumowując przydługą wypowiedź- każdy pies jest inny i każdy człowiek jest inny, niektórym pasuje, innym nie. Jedynie zestaw kolczatka + flexi jeży mi włosy. Osobiście, bardziej niż nieumiejętna obsługa flexi, irytują mnie psy agresywne latające luzem, koniecznie z właścicielem który ma głęboko gdzieś, że jego pies właśnie próbuje przegryźć ci tchawicę. Fajny wpis i zdrowe podejście do życia 😉 Pozdrawiamy.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 11 sierpnia 2017 - 06:25

Oczywistą oczywistością jest kultura, świadomość i szacunek do innych. 😉 jeśli tego nie ma to niezależnie od używanej smyczy może być problem. Ale niestety w zdecydowanej większości przypadków mamy połączenie flexi+brak kultury i świadomości…

opublikuj
Artur 31 maja 2018 - 06:52

Czytam ten artykuł i komentarze, i się zastanawiam, czy o tym samym rodzaju smyczy piszecie :). Mam akitę, która (i może o to w tym chodzi), nie jest brykająco-biegającym psem. Waży ok 40 kg, prowadzę ją na największym modelu flexi XXL 10m, i w życiu nie wymienię jej na linkę. Na lince oczywiście tylko szkolenie, i z tym się zgadzam zupełnie. Ale jak chcę mogę trzymać psa krótko, mogę go puścić.
Jak się idzie z psem to trzeba go obserwować, i wtedy sytuacja, że pies wyrwie smycz się nie zdarzy. We flexi przynajmniej mogę nacisnąć przycisk i psa wychamować, a w lince co nacisnę? Oczywiście mówię o takiej 10m. No i szuranie po ziemi, ciągłe zwijanie i rozwijanie dla psiaka. Masakra.
Zdecydowałem się napisać, bo jak ktoś to czyta, i nie ma doświadczenia, to po takich wpisach, na pewno nie kupi tej fajnej smyczy.
Ale muszę przyznać autorce, że bardzo dobrze, że artukule są wyboldowane istotne rzeczy. Bo to są aspekty obiektywne, które wpływają na odbiór użytkowania tej smyczy. I je należy przemyśleć, przez jej zakupem

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 31 maja 2018 - 12:47

Tak jak było wielokrotnie podkreślane, jeśli ktoś lubi i prowadzi psa świadomie to Flexi problemem nie jest i niech dobrze służy. Co by jednak nie mówić, ja nie polecę tej smyczy poza jakimiś skrajnymi przypadkami, bo mnie nie zachwyca, a wręcz, jej nie lubię. Ale to moje zdanie nie zmuszam by inni rytualnie ją spalili. 🙂

opublikuj
Agata 24 grudnia 2018 - 12:49

Powiem tak, smycze automatyczne i psy to faktycznie problem. Chyba, że mamy do czynienia z małymi psami, wtedy sprawa wygląda nieco lepiej. Za to Flexi świetnie się sprawdza na moich spacerach z kotką. Bo koty są powolne, często się zatrzymują, by powąchać trawę, kwiaty, podziwiają wszystko ;D. Kota wyprowadza się prawie jak na taki wypas ;). Na spokojnie. Wtedy Flexi sprawdza się świetnie! W dodatku egzemplarze neonowe (odblaskowe) zapewniają większe bezpieczeństwo wieczorami i w gorszą pogodę.

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 24 grudnia 2018 - 12:52

Zdecydowanie tu się zgodzę! Koty to zupełnie inny charakter a taka możliwość ich wyprowadzenia jest super. Chyba tylko trzeba je przyzwyczaić do rozciagajacej się smyczy ale wydaje mi się to dobre rozwiązanie. 🙂

opublikuj
Zmora 20 stycznia 2019 - 18:53

Nienawidzę Fexi i tym podobnych pseudo smyczy… Dawno temu moja babcia miała jamnika i używali takiej. Była mała i czerwona z linką i o ile Ramzes był ogarniętym jamniurem i nie ciągnął, ani nie miotał się jakoś bardzo na boki to i tak sama smycz stwarzała więcej zagrożenia niż by się mogło wydawać. Wystarczyło żeby np. ktoś nas mijał i pies musiał przejść za nami i linka zostawiała otarcia na nogach. Tragicznie łatwo można się w nią zaplątać i pociąć nie mówiąc już i ściągnięciu jej nie zauważając, że się może zatrzymać na nas albo psie..
Teraz taką smycz mają rodzice mojego chłopaka.. Suka ciągnie niemiłosiernie, nie słucha na spacerze bo jak chce gdzieś iść to ona musi tam iść i koniec i w dupie ma wołanie. Nie daj boże zobaczy kota.. A to Tylko taki mały kundelek w typie shih tzu…. Nie da się jej ściągnąć do siebie bo żeby to zrobić trzeba zablokowywać i odblokowywać non stop mechanizm, a ona napina do przodu. A do ręki nie chwycisz bo po palcach…
Teraz mam swoją sucz i nie wyobrażam sobie, żeby z nią spacerować na tym.. a jak widzę w okolicy ludzi z dużymi psami i flexi, od razu wolę zmienić trasę..
Flexi to smycz dla leniwych ignorantów w dużej mierze.. Którzy nie pracują z psem, chodzić po trawie też im ciężko.. najlepiej stanąć gdzieś na chodniku i niech pies się miota dookoła. Nie mówię oczywiście, że tacy są wszyscy jej użytkownicy, nie atakujcie mnie, ale osobiście z tą smyczą nie spotkałam żadnego psiarza, a samych „Januszy” dla których pies z czarnym podniebieniem jest zły, broń boże nie karm psa mięsem bo zje Cię w nocy, a Łowczarek niemiecki to ino do budy i na łańcuch, nigdy w mieszkaniu.

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 20 stycznia 2019 - 18:58

Okropne, że tak wiele osób ma złe doświadczenia z Flexi i opiekunami psów z niej korzystającymi. Jest możliwość mądrego jej używania, ale kurczę… To trzeba mieć minimum wiedzy i empatii dla innych ludzi, a tego drugiego brakuje. Zawsze nie tylko w środowisku psim, ale i osób starszych, i matek z dziećmi – wszędzie.

opublikuj
Zmora 20 stycznia 2019 - 19:02

Przede wszystkim wiedzy jak jej używać, kiedy faktycznie się nam sprawdza i z czym!.. Boże.. U mnie po osiedlu chodzi facet z przepięknym owczarkiem niemieckim .. na Flexi i kolczatce. No i oczywiście nie przetłumaczysz, że tego się nie łączy.

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 20 stycznia 2019 - 19:09

To są mistrzowie… U mnie na osiedlu to samo… Pies w stylu leonbergera i kolce + flexi… Fakt, że to starowinka i człapie za tym opiekunem ledwo co, ale jak kiedyś wyrwała do Elki, to babka co ja prowadziła powiewała za nią jak choragiewka 😀

opublikuj
Michał 31 stycznia 2019 - 12:19

„Flexi to smycz dla leniwych ignorantów w dużej mierze.. „, miałem nie włączać się w bezsensowną dyskusję, ale jakoś ubódł mnie osobiście ten komentarz. Mam Samoyeda (para w 4 łapach taka, że na rowerze ciągnie bez problemu kilometrami) na Flexi, z żoną chodzi na Flexi z kolczatką (tylko z żoną potrafi ciągnąć niemiłosiernie i bez opamiętania). Tyle wstępem. Dla mnie smycz automatyczna to rozwinięcie zwykłej smyczy, po zablokowaniu jej jedyną różnicą jest ciężar mechanizmu i uważam to za jej jedyną wadę. Jak jest możliwość i potrzeba Flexi ląduje w jednej ręce a drugą reguluję napięcie taśmy. Idę po mieście, mam jedną rękę zajętą, „obsługuję” psa wolną, dając mu jednocześnie tyle swobody ile na zwykłej smyczy by nie miał. Jak widzę psy smętnie idące na 2 metrowej smyczy podczas, gdy dla mojego 8 m to bywa za mało (natura północna, nie czuje specjalnie potrzeby się mnie blisko trzymać i regularnie zostaje z tyłu lub wybiega do przodu), to mi ich żal. Myślałem o lince, ale po zblokowaniu Flexi spełnia tę samą funkcję, dlatego na razie jej nie używam.

Kluczowy w takich artykułach jest dla mnie jest brak zrozumienia, że Flexi można zblokować, można jej używać dwoma rękoma i można nauczyć psa jej używać. I o ile nie mam nic przeciwko „ja nie używam, bo nie lubię/umiem” to irytuje mnie fakt objeżdżania ludzi jej używających.

opublikuj
bonifacy 8 kwietnia 2019 - 07:04

Z pewnym rozbawieniem i zdumieniem przeczytałem o Twoich przygodach z automatyczną smyczą. Jak tak proste urządzenie może komuś sprawić tyle kłopotu? Otarcia, przecięcia, zaplątania… A czy noża kuchennego nie boisz się używać? Chyba nie jesteś do końca świadoma tego, że sama zakwalifikowałaś się do opisywanej przez Ciebie grupy „leniwych ignorantów”

opublikuj
Justyna 22 listopada 2019 - 13:56

Dla mnie Flexi jest najlepszą smyczą jaką można było wynaleźć, druga świetna to krótka smycz treningowa ( na gumie), czemu je uwielbiam? Te smycze się nie wleką, nie muszę ich zwijać, podnosić ręki. Z opisanego powodu nie znoszę innych smyczy… o przepraszam, używam jeszcze 40 cm smyczy jeśli chce mieć możliwość zapiąć psa na bardzo krótko. Dla mnie smycz zwykła powyżej 1 m to koszmar. Wracając do flexi, moje psy mają 5, 8 i 10 km, smycze flexi mam 5m, 8m dla psa do 25 kg. Pieski ładnie się prowadzą na tej ,w każdej chwili mogę ją zastopować, wysunąć na dowolną długość. Moje psy generalnie rzadko potrzebują smyczy w ogóle, korzystam z niej głównie dla 4 miesięcznej suni dla bezpieczeństwa. Jestem zwolenniczką wychowania psa tak by wiedział jak poruszać się po mieście, przy ulicy i moje psy ( te dorosłe ) to wiedzą, przybiegają do mnie na pierwsze zawołanie. Uważam, że ta 1,2 godziny spaceru dziennego dla psa powinna zapewniać mu swobodę. Moje psy przychodzą ze spaceru brudne ale szczęśliwe. Najstarsza ma 9 lat , a nadal uwielbia się bawić, jest świetnym kompanem zabaw dla najmłodszej suczki, uważam że jest to zasługa między innymi wolności z której mogą bezpiecznie korzystać i psy są poprostu psami, a nie maskotkami do chodzenia przy nodze do 1,5 metra odległości. Linka oczywiście nie wyklucza wolności , szczególnie jak ma 20m. Mam raczej na myśli pieski, które nie znają wolności na spacerze oprócz krótkiej smyczy, a potencjalna ucieczka jest dla nich rzeczywiście niebezpieczna.

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 22 listopada 2019 - 17:21

Flexi nie jest złem w samym sobie, niestety z powodu powszechności i głupoty wielu osób, dokładnie jak z kolczatką w każdym zoologu, jest nadużywana i używana źle w efekcie czego taki przypadek jak Twoje psy jest 1:1000000, bo w większości psy na flexi i ich opiekunowie stanowią zagrożenie dla siebie i innych. I jeśli mam być szczera, to jeśli opiekun nie potrafi wychować i zapanować nad swoim psem to taki pies powinien chodzić na tej 1,5m smyczy, a nie stwarzać zagrożenie. Bo dla mnie (jak dla wielu opiekunów) mój pies jest najważniejszy i przedkładam jego dobro nad potrzebę „wybiegania się” nieobliczalnego psa na flexi prowadzonego przez równie nieodpowiedzialnego opiekuna. Ale fajnie że są tacy ludzie jak Ty co potrafią z tego korzystać i szanują przestrzeń innych. 🙂

opublikuj
Aśka 22 listopada 2019 - 19:02

Mam obecnie 2 psy i na flexi chodzi nam sie fajnie. W różnych miejscach gdzie mogą zażyć nieco wolności, ale spuścić ich nie za bardzo można np. górski szlak. Nie plączą się pod nogami, jak psiury za bardzo kombinują i przechodzą z prawej na lewą to przekładam z jednej ręki w drugą, koniec. Długie smycze musiałabym zwijać, rozwijać, rozplątywać ……Potencjalne niebezpieczeństwo na szlaku/w terenie zwykle nie pojawia sie nagle i te 5 m moge opanować. Inne nasze opcje to dwie krótkie smycze – na osiedle i w tereny cywilizowane oraz pies (posłuszniejszy) wolny jak ptak, a suka-uciekinierka i wielbicielka sarenek- przypieta na linie 10 m- to na łąki, gdzie indziej to dla mnie dramat. Wszystko dla ludzi (psów). Nie trzeba mieć tylko jednej smyczy 🙂

opublikuj
Justyna 22 listopada 2019 - 22:38

I tutaj dodam jedna kategorycznie wykluczającą smycz flexi smycz, mianowicie linki. O ile taśma może się zaplątać i trzeba ją kontrolować, żeby ktoś porządnie nie potknął się , co jest zdecydowanie wykonalne to linka nie powinna w ogóle zostać dopuszczona do obrotu. Jako dzieciak popatrzyłam się nią, wiele lat później prosiłam pana od buldożka, by zabrał swojego pieska, który zagradzał całe przejście alejki. Pan mnie nie posłuchał, psa trzymał dalej luzem, a smycz przesunęła się po mojej gołej łydce raniąc ją przy tym boleśnie i pozostawiając bliznę, która schodziła parę lat.

opublikuj
Azorkowy Zwierzyniec 31 sierpnia 2020 - 15:41

Ja po prostu NIENAWIDZĘ Flexi.
Kiedy mój psiak był szczeniakiem, nauczyłam go chodzić ładnie na zwykłej smyczy.
Potem gdzieś przeczytałam, że skoro pies umie chodzić na zwykłej smyczy, to można się przestawić na automatyczną.
I tak moje 5 kilo zaczęło ciągnąć. Nawet, gdy smycz rozwinęła się na maksa, ciągnęło dalej.
Zaczęłam więc ćwiczyć z nim na flexi nieciągnięcia. Blokowałam ją. Ale to było straszne, naprawdę, bo moje palce wyglądały, jak te co na zdjęciach.
Kupiłam wtedy grubą, porządną, zwykłą smycz (mimo, że mój psiak jest mały, ma siłę średniego psa i zwykłe cienkie smycze zazwyczaj pękały) i zaczęłam ćwiczyć nieciągnięcie.
Ćwiczę już tak od kilku miesięcy i małymi kroczkami robimy postępy. Jednak mój pies już potrafił ładnie chodzić, a ja stosując flexi, nauczyłam ją, że trzeba ciągnąć.

Jednak najbardziej nie lubię widoku psa w kolczatce i na flexi, bo wtedy, kiedy smycz się kończy, czuje on ból. I to mnie zastanawia, dlaczego opiekun takiego psa uczy go – ciągnij, ciągnij, rozwijaj smycz, a zarazem uczy go też – jak będziesz ciągnąć, to będzie bolało. I jak taki pies ma nie popaść w wyuczoną bezradność?

opublikuj
Lidia 8 marca 2021 - 00:38

Pozwolę sobie odkopać temat.
Każdy rodzaj smyczy wymaga umiejętnego stosowania. Nie można tu zatem generalizować, że jeden typ jest be, a inny super. Najbardziej rozwaliło mnie zdjęcie „witającego się psa na flexi” haha – czy to oznacza, że na innych smyczach psy się tak nie witają? Otóż najczęściej się to wręcz zdarza na zwykłej smyczy – przynajmniej z moich obserwacji. I nie jest to spowodowane rodzajem smyczy, a nieumiejętnym podejściem opiekuna do swojego czworonoga.
Ponadto zanim pies nauczy się chodzić na takiej smyczy – człowiek musi się nauczyć jej używać. Jeżeli człowiek nie umie jej używać (tylko ciągłe trrryt i pstryyyk), to nie ma czemu się dziwić, że i pies nie będzie na niej poprawnie chodził. Oczywiście już przechodząc do samych psów – nie jest to smycz dla każdego psa. Dlatego też na rynku mamy tyle dostępnych produktów. Jednakże pokazywanie palców, nóg itd pociętych przez smycz to jest czysta głupota osoby użytkującej taką smycz. Wiele osób idąc z psem na spacer, zamiast interesować się tym co robi zwierzak, zajmuje się swoimi sprawami (telefonem?). A psiak wtedy robi co chce biegając po całej szerokości chodnika. Na zwykłej smyczy również widziałam takie akcje – i było to nie mniej niebezpieczne. I potem zdziwienie, że smycz komuś podcięła nogi. To wina smyczy? Czy człowieka trzymającego tę smycz?
„Coś się dzieje, zapomnij że panujesz nad psem” – można włożyć między bajki. Jak wyżej napisałam – każdą smyczą należy umieć się posługiwać.
„Nieporęczna”? – kwestia przyzwyczajenia.
Ostatni obrazek z zaplątywaną smyczą:
*palce? – nie chcę używać tu nieładnych słów, jednakże człowiek inteligentny nie wplątuje palców pomiędzy ostrą linkę i to jeszcze w taki konkretnie sposób. Smycz jest przystosowana idealnie do tego, aby obsługiwać ją przy pomocy jednej ręki. (Ile to widziałam osób, które sobie obcięły palce przy pomocy siekiery, krajalnicy do chleba lub maszynki do mielenia mięsa… czy to wina tych rzeczy/urządzeń, że to się wydarzyło? czy głupota ludzka?)
*pies oplątał właściciela – jest to możliwe w przypadku każdej smyczy, a więc baaardzooo nietrafiony obrazek.
*pies ciągnie na smyczy – tylko na flexi ciągnie? Ciekawe…
*smycz pękła i strzeliła w oko – a tu się kłania fizyka… Karabińczyk jest ciężki, a smycz nie jest elastyczna, w związku z czym karabińczyk spada na ziemię i nic się nie dzieje. Inaczej w przypadku smyczy z amortyzatorem – tam jest ogromne ryzyko dostania rykoszetem od smyczy w przypadku jej pęknięcia. Automat po prostu się zwinie (przy czym mamy ciągle możliwość zablokowania go, jeżeli boimy się zbyt szybkiego zwijania – wtedy karabińczyk może uderzyć w dłoń w zależności od ciężkości tasiemki/linki i karabińczyka)
*smycz oplątała osobę trzecią – tu wracamy do punktu, o którym napisałam wyżej, czyli tego, że właściciele nie obserwują swoich pociech. Jeżeli właściciel interesuje się tym, co robi pies – nie ma opcji, aby doszło do takiej sytuacji! Natomiast jest to 100 razy bardziej prawdopodobne przy psie prowadzonym na długiej lince, szczególnie, kiedy pies odejdzie daleko od nas, nagle zawróci, właściciel nie zdąży zebrać nadmiaru smyczy i piesek w moment oplątuje osobę trzecią. Tu dochodzi znajomość własnego psiaka, odpowiedzialny właściciel powinien wiedzieć co interesuje jego psa, aby uniknąć takich sytuacji i zareagować zanim pies wykona pierwszy ruch. Dotyczy to ponownie wszystkich typów smyczy.
*pies przewrócił człowieka – i tu ponownie: a to na zwykłej smyczy nie przewróci? Jeżeli przewrócił, to znaczy, że pies jest niewychowany oraz zbyt silny dla danego człowieka. Kupując czy adoptując psa powinno się przede wszystkim zwrócić uwagę na to, czy aby na pewno dany pies nie jest zbyt silny, czy sobie z nim poradzimy (zarówno fizycznie, jak i psychicznie), co niestety często jest pomijane przy wyborze przyszłego pupilka. I stąd się biorą problemy (nie ze smyczy!)
Osobiście mam kilka różnych smyczy i używam ich w zależności od potrzeb. Żaden z moich psów nigdy nie wyrządził nikomu krzywdy smyczą automatyczną. Również same psy nie przejawiają wymienionych wyżej problemów psychicznych i zaburzeń własnej wartości.

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 9 marca 2021 - 16:40

Niestety w 90% przypadków flexi to standardowy dodatek do psów nad którymi opiekunowie nie panują i nie potrafią jej używać. Oczywiście jak wszystko – w mądrych rękach, używane z głową nie jest złe, ale niestety tak samo jak kolczatki przez łatwy dostęp i wizję „rozwiania Twoich problemów” w większości przypadków albo się nie sprawdzają, albo przynoszą więcej złego niż dobrego. Ja nie jestem zwolenniczką flexi i piszę o tym co obserwowałam osobiście i z czym spotkałam się na grupach, właśnie po to, by ktoś się trzy razy zastanowił zanim uzna, że będzie wiedział co z tym zrobić. 😉

opublikuj
lena 1 sierpnia 2021 - 16:16

Przez 1 miesiąc używałam flexi 5 m i jeśli dobrze pamiętam do 10 kg (mój pies ma 6).Nigdy nie miałam tak niewygodnej i nieporęcznej smyczki. W dodatku jest niebezpieczna ,było kilka artykułów ,że pies wybiegł na ulicę a ten stoper nie zadziałał i po psie.

opublikuj
Lidia 8 marca 2021 - 15:24

Widzę, że mój komentarz został usunięty, w którym wyrażam własne zdanie oraz obalam wyżej podane mity… Cóż, smutne. Poziom poniżej zera… Widocznie ktoś tu ma problem z przyjęciem konstruktywnej krytyki… Dobrze, przynajmniej mam kolejną stronę na liście, gdzie nie warto zaglądać.

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 9 marca 2021 - 16:46

Yyy… spokojnie. Nie siedzę 24h/dobę na komputerze by o 1 w nocy akceptować czyjś komentarz… Napisałaś swoją opinię i super, bardzo ją szanuję, bo nie każdy musi się ze mną zgadzać i dobrze, że są różne zdania i różne doświadczenia! Ale po co ta agresja? Naprawdę nie musisz czytać ani mojej, ani żadnej innej strony, naprawdę nie masz takiego obowiązku i nie jest mi z tego powodu przykro. Twój wybór. 🙂 Także spokojnie, bez nerwów, bo nic to nie zmieni. Czasem komentarze czekają kilka dni, bo jestem w delegacji i nie mam czasu nawet ich odczytać. 🙂

opublikuj
lena 1 sierpnia 2021 - 16:19

Zgadzam się w 100% ! Nawet w lesie wolę mieć 5/10 m linki niż to dziadostwo. Było również kilka artykułów ze flexi jest niebezpieczna.

opublikuj

Zostaw komentarz