Strona główna Nasz punkt widzenia Kundel bury – fajny pies!

Kundel bury – fajny pies!

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Nigdy nie zakładałam, że będę miała kundelka, ba! Nigdy realnie nie myślałam o psie innym niż owczarek niemiecki. Oczywiście były zachwyty różnymi rasami, do tej pory są psy, które wizualnie bardziej podobają mi się niż owczary, ale zawsze po analizie cech rasy i moich oczekiwaniach wynik jest ten sam – owczarek niemiecki.

Kiedy w naszym domu pojawiła się Ela, łudziliśmy się, że będzie owczarkiem, choć weterynarz nie pozostawiał nam złudzeń, że z budowy to bliżej jej do teriera. Z czasem jak Elka dorastała i zaczęła rosnąć jej broda, a futro przypominało drucianą szczotkę, zastanawialiśmy się, czemu los pokarał nas tak brzydkim psem. Kiedy moje rozpaczliwe próby „uczłowieczenia” jej i obcięcia brody przyniosły opłakany efekt, wspólnie uznaliśmy, że pozostaje nam zaakceptować tą brodatą sukinię taką jaka jest. Na szczęście najbrzydszy szczenięcy i podrostkowy okres miną, a my cieszymy się brodatym psem, który nie jest wcale tak brzydki jak się zapowiadał.

Ela jest bardzo przeciętnym kundlem, może nie z tych najbrzydszych, ale na pewno nie jest psem, za którym ludzie obejrzą się na ulicy i uśmiechną na jej widok. Jest przeciętnym, brodatym psem, o przeciętnym umaszczeniu, bez niczego niezwykłego. Ani nie jest to budowa charta, ani niespotykane kolory, piękne niczym u papilona uszy, czy fikuśnie zakręcony ogon. Nie wyróżnia się niczym.

Wiele osób kocha kundelki, świadomie wybiera je na tle rasowców czy to z miłości do mixów, czy też w sprzeciwie dla hodowli. I wszystko fajnie, ale do czasu, kiedy ktoś akceptuje swój wybór. Bo coraz częściej ludzie szczycą się tym, że mają kundla, skandują hasła adopcyjne, a potem, mam wrażenie, zazdroszczą opiekunom rasowych psów, że mają trochę łatwiej w pewnych sferach, bo ich pies jest „modny”.

Ja jestem świadoma tego, jak mój pies wygląda i wiem, że Ela nigdy nie będzie tak zwracała na siebie uwagi jak, Donner i tego nie oczekuję. Zabawne jest za to obserwowanie konkursów, w których po ogłoszeniu wyników pojawiają się zrozpaczone głosy, że znowu ktoś nie wygrał, bo ma kundelka. Doprawdy? Myślę, że rasa nie ma tu nic do rzeczy, ale nie ukrywajmy pies rasowy lub w typie rasy zawsze wygląda lepiej. Oczywiście mamy wiele pięknych kundelków, które świetnie wyeksponowane na zdjęciu, które będzie dobrze skadrowane i odpowiednio podrasowane spodobają się o wiele bardziej niż białoczarny pastuszek. Ale nie ukrywajmy, mając obok siebie piękne eksteriery i przeciętne psy w typie typowego wioskowego Chapsa każdy z nas stwierdzi, że tamte są ładniejsze. I nie ma w tym nic złego. Nie dyskryminujemy kundli. Po prostu jesteśmy nauczeni jak powinien wyglądać idealny pies w tym, czy w innym typie i to nam się podoba. Oczywiście jeszcze możemy rozpatrywać co komu się podoba bardziej, czy to będą molosy i boksery, pastuchy, czy małe urocze pieski do towarzystwa. Jedno jest pewne, psy rasowe są pewnego rodzaju towarem ekskluzywnym, który chce się mieć, którego się pożąda. Bo raczej nikt z nas nie marzy o przeciętnym lekko za długim, krzywołapym i burym kundlu.

Czy taki kundel jest czymś złym, czymś gorszym? W żadnym wypadku! Nie różni się wewnątrz niczym od championa psiej wystawy. Kocha i cierpi tak samo. Ale tak samo, jak musimy zaakceptować pewne ograniczenia fizyczne naszych psów czy predyspozycji w pracy, tak samo musimy zaakceptować to, że inne wzorce podobają się ogółowi. I nie trzeba wcale daleko szukać, by zdać sobie sprawę, że tak jest na każdym kroku. Dlaczego podobają nam się konkretne cechy urody u innych osób, a innym zupełnie przeciwne? Dlaczego wybieramy tą, a nie inną bluzkę. Na to, co nam się podoba składa się wiele czynników, jednym z nich jest na pewno moda, bo któż nie chce być modny, ale inną kwestią jest to, że większości podoba się szeroko pojęte „piękno” – zdefiniowane, wyuczone, ale jednak „piękno”. Więc pewne określone grupy psów będą uprzywilejowane, bo się dobrze sprzedają, bo ludzie chcą je oglądać. I nic tego nie zmieni i nie ma w tym absolutnie nic złego! Zarówno pod względem psów, jak i jakości zdjęć. Bo każdemu kto coś daje zależy na informacji zwrotnej w postacie dobrego zdjęcia i ładnego modela – „piękna”. Bo to nakręci kolejnych nabywców. Zdjęcia robione więc Nokią 3310 nie mogą być pozytywnie oceniane, nawet jeśli będzie na nich champion świata eksterierów. Z drugiej strony, nawet dość pospolite zdjęcie pięknego psa, o szczęśliwym wyrazie pyska, będzie lepiej odebrane, niż wyciągnięty z kojca, brudny kundelek, wyglądający jakby za karę „pozował”, mimo, że uwieczniony aparatem za kilka tysięcy, bo nikt nie lubi smutnych zdjęć, jeśli nie mają oddać niedoli i smutnego losu nieszczęśnika, by chwycić nas za serce.

Także, zanim powiemy, że znowu wszędzie są „te same rasowce” i nikt nie zwraca uwagi na kundelki, spróbujmy najpierw pokazać piękno naszego przeciętnego psa. Bo nie sposób zrobić dobre zdjęcie pięknemu zwierzęciu, ale oddanie piękna w psie przeciętnym lub nawet brzydkim do dopiero wyczyn! Inna kwestia – popatrzmy krytycznie na nasze zdjęcia. Wbrew pozorom na zdjęciu od razu widać, czy pies czuł się dobrze podczas sesji, czy był zestresowany lub smutny. Wiele osób o tym zapomina, a chyba obustronna radość ze wspólnego spędzania czasu powinna być sednem robienia zdjęć… Ale najważniejsze jest to, że tak naprawdę nikomu nie musi podobać się nasz pies, bo to nasz pies – nie innych i nie mamy go dla szpanu i fajnych fotek – prawda? A może się mylę i próżne połechtanie naszej dumy w jakimś konkursie fotograficznym za pół kilo karmy, jest ważniejsze niż, może niezbyt urodziwa czterołapa przyjaźń oddająca Ci codziennie serce.

Cieszę się, że przeczytałaś/eś ten tekst i będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w formie komentarza. Zawsze chętnie poznam Twoją opinię na dany temat i z przyjemnością o tym podyskutuję. Będę też bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się tym tekstem ze swoimi znajomymi na Facebooku, czy Instagramie. Dzięki temu więcej osób tu dotrze i choć Zamerdani to miejsce na moje przemyślenia, myślę, że warto promować świadome, odpowiedzialne życie z psem, które staram się tu pokazać. Z góry dziękuję i bardzo, bardzo cieszę się, że tu zajrzałaś/eś.

Ogółem: 3 799, dzisiaj: 1

You may also like

24 komentarze

moni.l 21 listopada 2017 - 19:01

Niestety to, co najbardziej różni psy rasowe od kundli to nastawienie ludzi. Mam typowego średniego kundelka czarnego jak smoła, który ma piękny pysk, klapnięte wyżłowato uszy, budowę teriera i szybkość wiatru. Nie jest agresywny ani brzydki, ale też nie podskakuje radośnie do każdego człowieka, ma dystans. Jednak na jego widok ludzie zazwyczaj podnoszą swoje yorki na ręce, uciekają z maltańczykami i od razu zapinają sznaucerki. Nie bez powodu wymieniam te akurat rasy. Nie chodzi o to, że nikt się nie zachwyca, to akurat mnie nie obchodzi, ale po prostu czuję to takie ludzkie, ech, kundel, to nie dla mojego papisia towarzysz. To samo dzieci, od razu się boją, bo czarny, bo nie słodki yorczek, to ugryzie. Oczywiście nie wszyscy tak reagują, ale mam wrażenie, że kundle mają o tyle gorzej, że ludzie je swoim zachowaniem trochę jakby prowokują, od razu wpadając w złe nastawienie, które pies przecież wyczuwa. Chociaż pewnie właściciele psów ras „agresywnych” mają pod tym względem jeszcze gorzej 🙂

opublikuj
Amelia z Zamerdani 22 listopada 2017 - 06:51

Myślę, że zależy na kogo się trafi. Ja akurat nie ubolewałabym nad tym, że ludzie i dzieci ignorują mojego psa – niech męczą yorki, na co mi to. 😉 Ale prawda jest taka, że wiele mitów ciągle funkcjonuje – czarny pies – pies morderca. Kaganiec – pies morderca. Duży pies – pies morderca. I tak dalej i tak dalej. w zależności kto co ostatnio czytał w gazecie. Ale niestety z kundelkami też jest tak, że to one najczęściej wybiegają z posesji, gonią rowerzystów, ect. ect. bo są „wiejskimi burkami”, których się nie pilnuje, a mało kto pozwoli sobie na niedopilnowanie psa wartego kilka tysięcy. Ludzie więc nauczyli się postrzegać kundelki jako te, które stanowią zagrożenie.

opublikuj
Krystyna Nowak 22 listopada 2017 - 09:20

I ja z tych, którzy zawsze mieli ONki, tyle, że u nas, to były sunie.Najpierw ONka z hodowli z ZKwP, oczywiście były i szkolenia i wystawy, potem w typie rasy, z różnych adopcji. Obecna, ze schroniska. Zawsze oboje z mężem uważaliśmy, że jak pies, to tylko ON i dla tych psów mamy najgorętsze uczucia. Każdy jest piękny i do zakochania. Przez pewien czas, prowadziłam dt dla bezdomnych psów. W pewnym momencie na mojej drodze, stanęła mała Lerka, o której mąż mówi, że to krzyżówka psa ze szczurem, a ja, że jamnika z ratlerkiem. Jest mała, ale pakowna, długa, na krótkich, krzywych łapach, ze stojącymi szpiczastymi uszami, ruda i jazgotliwa. I….. jest naszym kochanym psem, który został z nami i z naszą ONką na zawsze. Myślę, że na każdego wielbiciela psiej rasy, czeka za rogiem jakiś przeznaczony mu kundelek.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 22 listopada 2017 - 11:01

Jak we wszystkim tak naprawdę liczy się więź (przyjaźń, miłość, jakkolwiek to nie nazwiemy). 😉 Dlatego decydując się na takiego a nie innego psa, nie powinniśmy zazdrościć innym. Znaczy nie w takim sensie, że mamy do nich pretensje, że wybrali, czy tez mieli możliwości kupić „innego” psa. 😉

opublikuj
moni.l 22 listopada 2017 - 09:29

Oczywiście, że zależy na kogo się trafi i nie trafia się znowu aż tak często. To, o czym piszę, to takie podsumowanie obserwacji na przełomie roku. I nie chodzi mi o to, że mi przeszkadza, że ludzie ignorują mojego psa, to mnie raczej cieszy. Ale czasem na widok mojego kundliszonka ludzie zachowują się irracjonalnie np. biorąc psy na ręce. Po prostu bardziej się boją takiego psa niż np. podobnej wielkości spaniela, a taki lęk psy czują. Tak, jak piszesz, kundle są kojarzone z wybieganiem z posesji, gryzieniem po kostkach itp. Najwięcej pogryzień jest spowodowanych przez kundle. Tyle tylko, że mieszańców po prostu jest najwięcej, więc takie statystyki są pozbawione sensu bez odniesień procentowych do ilości psów. A to o czym napisałam, że ludzie inaczej podchodzą do kundli nie jest bez związku z ich zachowaniem. Jeśli ktoś na przechodzącego obok psa zacznie wymachiwać laską, to pies zacznie na niego szczekać. Więc potwierdza mit, że „agresywny kundel”. I raczej nikt nie wymachuje kijem na ONka czy labradora (ze strachu) albo na maltańczyka (bo słodki).

opublikuj
Amelia z Zamerdani 22 listopada 2017 - 10:54

Czy ja wiem… na Donnera mi ostatnio dzieciak z pięściami wyleciał krzycząc „do budy”, na co Donn się wydarł, bo we dwoje mało zawało nie dostaliśmy nie spodziewając się ataku, a matka zareagowała tekstem – „on (w sensie syn) jest z innego kraju, tam psy są bardziej leniwe”. Także nie generalizowałabym, z tym uciemiężeniem kundelków. Może w Twojej okolicy kundle mają faktycznie gorzej. Ja od lat jeśli spotykam się z niechęcią to na równej płaszczyźnie do wszystkich psów. Może fakt „urocze – mają” ciut łatwiej, ale nie aż tak znacząco.

opublikuj
moni.l 22 listopada 2017 - 11:41

Ależ ja nie generalizuję z uciemiężeniem kundelków 🙂 Nie mówię też, że kundle mają gorzej w „mojej okolicy” ani że ja jestem przez to pokrzywdzona jako właścicielka mieszańca. Tego konkretnego psa chciałam i tego mam. Nie powiedziałbym też, że „urocze mają lepiej”, to całe ciumkanie pewnie im bokiem wychodzi. To co chcę przekazać, napiszę jeszcze raz: stosunek niektórych ludzi (w tym właścicieli innych psów) do psów rasowych jest inny niż do kundelków. Stereotypy rządzą. I nie zmienimy tego, choćbyśmy nie wiem jak kochali nasze kundle i nie wiem ile pięknych komentarzy o więzi, miłości i tęczy napisali. Przy czym wniosek ten jest wysnuty na podstawie obserwacji różnych psów i ludzi.

pasterskie 22 listopada 2017 - 07:21

Szczerze? Ja też jak widzę kundelka to się automatycznie spinam, bo u mnie w okolicy większość kundelków biega samopas, a część jest wręcz agresywna. I pewnie ktoś w tej okolicy ma ogarniętego mieszańca, ale strzeżonego… Wiadomo. Właścicielom małych ras też się bym tak strasznie nie dziwiła, ich psy są delikatniejsze fizycznie mimo wszystko. Moje papiko ma kumpla w tej chwili dwa razy mniejszego od siebie i bawią się ładnie, ale nowo spotkana na ulicy osoba nie musi tego wiedzieć.

Poza tym – serio, rasowość nie ma aż tak wielkiego znaczenia jak się wydaje w codziennym życiu. Większość ludzi kojarzy może dwadzieścia ras, wszystko inne jest pod nie podciągane albo to kundle. Ja mam egzemplarz rzadkiej rasy, ściągnięty dużym nakładem sił i środków, rozwijający się obiecująco, ale dla przeciętnego Kowalskiego wygląda jak pospolity mix ONa. A ponieważ nie mam wielkiej misji uświadamiania świata, to w powszechnym mniemaniu tym właśnie jest. I dobrze, mój pies nie służy rozrywce połowy okolicy. 😛

A „czarny więc gryzie” też łączy ludzi ponad rodowodami. XD

opublikuj
moni.l 22 listopada 2017 - 09:47

Ale nie spięłabyś się widząc biegającego samopas yorka albo ONka? A york może ugryźć jak każdy inny pies. Tyle tylko, że ludzie nie mają odruchu go kopnąć, a kundla już tak. No i taki widok jest rzadszy.Ja jednak się dziwię tym właścicielom małych psów, którzy uciekają się do brania na ręce w sytuacji, gdy inny pies jest na horyzoncie. Znam wiele małych psów, które są świetnie zsocjalizowane i bawią się bez problemu z moim 12 kilogramowym mordercą, a nawet z seterem się bawią albo z posokowcem. Nie szczekają też nerwowo na każdego psa po drugiej stronie ulicy. Naprawdę da się. Moim zdaniem wielu ludzi kupując małego ślicznego psa, kupuje go by był małym ślicznym psem. Chciałam powiedzieć delikatnie, że nie znają się na psach i nie rozumieją ich potrzeb. A branie psa na ręce zawsze będzie prowokować inne psy do skoku i chęci złapania takiej zabaweczki. Rasowe również. Jest to usprawiedliwione tylko w razie ataku innego psa, przy czym należy mieć świadomość, że ten pies i tak zaatakuje, z tym że może obronimy naszego.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 22 listopada 2017 - 10:47

Ja się zawsze spinam na widok wolno biegających psów, kiedy jestem na spacerze z Donnem… i przede wszystkim właśnie na widok yorka czy innego psa do towarzystwa, a już tym bardziej ONka 😉

opublikuj
pasterskie 22 listopada 2017 - 13:06

Nie, bo nigdy w życiu nie byłam w niebezpiecznej sytuacji w związku z psem innym niż wolno latający kundelek. Ot, kwestia okolicy i doświadczeń życiowych.

Ja też znam małe, świetnie zsocjalizowane psy, bawiące się z dużo większymi od siebie. Dwa znałam – jeden stratowany w zabawie przez kolegę, jeden złapany zębami nad spornym patykiem. Dla malucha w rozmiarze toy nawet capnięcie zębami przy mijance może się źle skończyć. Ja wiem, że zrozumienie dla innych to towar deficytowy, ale wydaje mi się, że dobrze szanować cudze obawy, niekoniecznie bezpodstawne.

opublikuj
Karolina Chomicz 22 listopada 2017 - 10:09

A ja bym chciała żeby mi tak z drogi schodzili, a jak biorą małe psy na ręce to jestem wdzięczna w duchu. Patrz na to z 2 strony: nikt nie głaszcze Ci znienacka psa, nie stresuje niepotrzebnie, dzieci się nie zbiegają. A on ma spokojny spacer z ukochaną pańcią – najlepiej na świecie.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 22 listopada 2017 - 11:07

Karolina – ja uważam tak samo! Cieszyłabym się, gdyby psy które są jazgotliwe lub nad którymi opiekun nie panuje lub „nie chce panować” cudownie znikały z moje drogi, zanim nieogarnięcie ich opiekunów, zepsuje mi miesiące pracy. 😉

opublikuj
Małgorzata Krawczyk 22 listopada 2017 - 11:05

Od dziecka marzyłam o psie. Tak jak i mój tata marzył o dużym psie – Bernardyn, Nowofunland.. tylko gdzie taki duży pies do mieszkania 44m2? Na marzeniach musiało się skończyć 😉 W rodzinie wszyscy mieli kundelki, a jeżeli już jakieś rasowce występowały to owczarki – stąd też moja odwieczna miłość do tej rasy 🙂 Na różne sposoby próbowałam namówić rodziców, a w szczególności mamę na psa. Zawsze słyszałam tę samą odpowiedź: „na obrazku”. Kiedy w stadninie do której jeździłam pojawił się szczeniaczek po niewielkiej suni.. od razu się w nim zakochałam. O dziwo! tacie też się spodobał 🙂 Już byłam podekscytowana, że może tym razem się uda.. jednak w drodzę powrotnej tata odparł „mama i tak się nie zgodzi” i nadzieja jak szybko przyszła, tak szybko poszła. Zagrałam inaczej.. następnego dnia pojechałam z bratem do stadniny i przywieźliśmy pieska do domu. Oczywiście nic mamie nie mówiąc. Pierwszą dobę piesek spędził z Nami w mieszkaniu, a mama nic o tym nie wiedziała. Dopiero następnego dnia tata pokazał mamie pieska. Efekt? Miłość od pierwszego wejrzenia. Stwierdziła jedno „jak ma z nami zostać, to trzeba mu dać jakoś na imię”. I tak zamieszkał z Nami Toudi – mały trikolorowy kundelek z krótkimi i krzywymi łapkami 🙂 Najlepszy towarzysz pod słońcem. Nigdy nie czułam się gorsza z tego powodu, że mam kundelka.. wręcz przeciwnie! 🙂 Do teraz znajomi się mnie pytają co u Toudiego 😀 Obecnie ma już 11 lat, bardziej szczerbaty uśmiech, ale radość ta sama na mój widok za każdym razem gdy odwiedzam rodziców. Fascynacja do owczarków jednak została, trafił mi się również mąż wychowany z owczarkami, więc jeżeli miał do Nas dołączyć pies to tylko owczarek – i tak jest z Nami Dexter 🙂

https://uploads.disquscdn.com/images/b2d5fc80279cd7ee4b51dad416b271bb79484e7fceec5b0ed9f3153a82123d77.jpg https://uploads.disquscdn.com/images/5e28d9274d2c8c2036250e006d5251857eca0d565cb74fd96ca52f1e7d80130c.jpg https://uploads.disquscdn.com/images/5daf5f9265c3dc8a5fd0c79e23fd30e57ab4699fceb24abd78abf884bb52ec7f.jpg

opublikuj
Amelia z Zamerdani 22 listopada 2017 - 11:10

Dzięki za ten komentarz. 🙂 Najważniejsza jest przyjaźń i radość z życia z psem. My też jako ludzie nie jesteśmy fizycznie (ani mentalnie) idealni, a druga osoba i tak nas kocha. 🙂 Myślę, że podobnie jest z psami, tylko wiele osób w jakimś tam wewnętrznym żalu z powodu niedocenienia zapomina o podstawowej rzeczy – dlaczego ma psa. 😉

opublikuj
Maja 22 listopada 2017 - 11:40

Piękny ten Twój kundelek 🙂
Co stosujecie na kleszcze? Kropelki fiprex sprawdzą się? Czy jesienią/zimą warto zabezpieczać psa przed kleszczami?

opublikuj
Amelia z Zamerdani 23 listopada 2017 - 13:04

Od lat Foresto, w okresie największego wysypu wzmacniane kroplami. Ja zabezpieczam cały rok, z tym że jak jest mroźno, a Foresto straci ważność tylko kroplami.

opublikuj
Agata 22 listopada 2017 - 13:21

Bosz wiem nawet o jaki konkurs chodzi, też dla zabawy brałam w nim udział z moją DONką 😉 nie wygrałyśmy nie miałyśmy tyle lajków co inni hehe. Ale faktycznie ludzie mają straszny problem z tym, że ich piesek nie wygrał, ba nawet nie przeszedł eliminacji do galerii konkursowej. Zawsze jest to winą organizatorów albo właśnie piesków rasowych. Nikomu do głowy nie przyjedzie, że może zwyczajnie ich zdjęcie było słabe, że pies może miał minę typu „srający kot na pustyni” (wybaczcie wyrażenie), jakość była kiepska, albo zwyczajnie nie wyróżniało się na tle innych zdjęć. Nie ma znaczenia jaka rasa czy mix ras wszystkie psiaki są tylko psiakami, ale i tu jak wśród ludzi nie każdy każdemu musi się podobać.
Co do schodzenia z drogi, mam to samo jak widzę psa luzem i beztroskiego właściciela, któremu przez pałę nie przejdzie żeby zapiąć swojego psa na smycz tym bardziej jak widzi, że ja z moim się zatrzymuje albo zawracam, żeby zatoczyć łuk i nie spowodować kolizji psiej. O dziwo te samotnie biegające, często nie chcą nawiązać kontaktu, albo całkiem nieźle czytają mowę ciała i blokowanie żeby nie podchodzić, choć nie wszystkie, ale na moje szczęście częściej jest tak niż odwrotnie – bardziej niepokojące od pojedynczych sztuk są mini wataszki!

opublikuj
Amelia z Zamerdani 23 listopada 2017 - 13:05

Akurat nie mówiłam o żadnym konkretnym 😀 A tym bardziej na lajki czy tam głosy, bo w takich nie biorę udziału i omijam je szerokim łukiem. 😉 Ta sytuacja jest pod 99%konkursów, wyborów testerów, akcji promocyjnych ect. ect. 😉

opublikuj
midia 22 listopada 2017 - 14:10

A wiesz, akurat z tym „Ale nie ukrywajmy, mając obok siebie piękne eksteriery i przeciętne psy w typie typowego wioskowego Chapsa każdy z nas stwierdzi, że tamte są ładniejsze.” absolutnie się nie zgodzę 😉 Oczywiście, to kwestia mojego gustu, ale z rasowcami mam ten problem, że… żadna rasa mi się nie podoba z wyglądu 😛 Jak szukałam trzeciego psa to nawet jak kminiłam nad daną rasą ze względu na predyspozycje i charakter to jęczałam w duchu na wygląd 😉 No i na rasowca się nie zdecydowałam. Tak trafił do mnie trzeci pies – suczka-kundelka, która z wyglądu jest urocza, choć pewnie dla niektórych pospolita, a mi się spodobała bardzo. Była na DT, ale została ze względu na fajowy charakter, choć wybór był podyktowany zdjęciem, a więc wyglądem…

I mi, całkowicie szczerze, o wiele bardziej podoba się Elza niż Donner 🙂 Pewnie dlatego, że Elza jest podobna do Hery. Poza tym nie jestem fanką ONków. Ale też dlatego, że (według mnie) Elza ma bogatszą mimikę pyska, jest z wyglądu zwyczajnie ciekawsza, bo nie jest pospolita. Chyba właśnie za tę niepospolitość cenię kundelki najbardziej. Oczywiście nie narzucam nikomu swojego zdania, rozumiem, że ludzie robią „WOW” na widok rasowca. Choć śmieję się trochę w duchu, bo teraz każdy się za borderem obraca, a jeszcze nie tak dawno właściciele BC słyszeli, że mają „całkiem fajne kundelki” – po prostu nikt nie wiedział, że to rasa, więc się nie zachwycali 😛

Ale ciekawa sprawa – Hera też jako szczeniak/podrostek była o wiele mniej urodziwa, z wiekiem się stawała coraz ładniejsza 😉

opublikuj
Amelia z Zamerdani 23 listopada 2017 - 13:11

Dokładnie wszystko kwestia gustu. 😉 Ale myślę, że jednak „ogół” lubi to co modne i popularne (oraz z metką. tfu! metryką). 🙂 Ale masz racje, że to co niesztampowe, jest często o wiele bardziej interesujące. O ile nie jest w jakiś sposób karykaturalne by uderzać w nasze poczucie piękna, bo jednak widziałam w życiu kilka psów tak brzydkich, że… no po prostu okropnych. A to co mówisz o tych rasach to nie tylko BC nie dawno było kundlem 😛 Kelpiaki, Kooli, ba nawet długowłose owczarki jeszcze 10-15lat temu były niepożądaną mutacją, a teraz – moda i cud wśród psów. 😉

opublikuj
Vukejki #5 – VUKO BORDER COLLIE 3 grudnia 2017 - 16:07

[…] U Zamerdanych pojawił się ostatnio ciekawy post. Porusza kwestie, które zdecydowanie skłaniają do dyskusji i do zastanowienia się nad tym, czy […]

opublikuj
Aska 10 maja 2019 - 14:07

Mnie również pociągają zdecydowanie bardziej kundelki- nawet niedawno usiłowałam (tylko teoretycznie) ustalić, jaka rasa odpowiada mi najbardziej- jak już charakter dobry to wygląd nie ten, albo- co częstsze- pies jest za duży, a ja jestem drobną kobietką i 45 kg zwierza nie jest dla mnie 🙂 Wyszedł pińczer średni podpalany- bo mały, łatwiejszy do okiełznania a’la doberman. Ile psów o podobnym wyglądzie jest w schronie do oddania za darmo? Multum! Ile kosztuje rasowy szczeniak? Od 2000 w górę. Obecnie mam kundla ze schronu o cudownym (to jedyne słowo, które oddaje mojemu psu sprawiedliwość) charakterze. Czy jest ładny? Dla mnie- owszem, bo to taki ON w wersji xs, no trochę ma zwichrowane proporcje i zakręcony ogonek, ale to tylko dodaje mu uroku 🙂 Ludziom jakoś niezbyt się podoba, nawet nie wzbudził zbyt wielu pytań w rodzinie- ot, kundel. On ma rewelacyjne podejście do obcych psów, nie jest ani duży, ani groźny, ani nawet czarny 😛 a pańcie ratują te swoje papisie jak przed bestią – nawet jeśli papiś w tym samym z grubsza rozmiarze (bardzo modne u nas teraz buldogi francuskie, oczywiście w typie, bo kto by dał więcej niż kilka stów za psa?). Efekty są widoczne- małe papisie jazgoczą na wszystko co ma 4 łapy, te gorzej zsocjalizowane również na wszystko co ma 2 nogi… Psy sąsiadów przypadkiem spotkały sie z moim niegodnym kundlem i okazało, sie że fajni kumple- no, ale musiały same się zapoznać, bez pańci. Najlepsi przyjaciele mojego psa to również kundle- bo lepiej poznały świat i inne psy, nie reagują nerwowo i jazgotliwie. Najgorsi kumple to normalne, duze ONki trzymane dla „obrony posesji” niewychodzące nigdy poza ogrodzenie- aż żal….

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 10 maja 2019 - 18:52

Wszystkie psy są super, problemem zawsze jest opiekun, który nie docenia tego co ma, ocenia innych i nie radzi sobie z własnym psem .

opublikuj

Zostaw komentarz