Strona główna Blogowe konkursy i akcje Śmieciwłapy, czyli zabierz5zlasu po psiarsku

Śmieciwłapy, czyli zabierz5zlasu po psiarsku

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Nie bez powodu według Collins Dictionary słowem rok 2018 została fraza: „single-use”, czyli „jednorazowego użytku”. Zapewne każdy z nas słyszał o planach wycofania z produkcji plastikowych sztućców, patyczków do uszu i kilku innych przedmiotów codziennego użytku. Nie bez przyczyny od kilku lat płacimy za plastikowe torby, a w planach jest całkowita ich eliminacja. Nie kontrolowana nadprodukcja tych, często plastikowych, przedmiotów jednorazowego użytku, głupota w ich wykorzystywaniu, a raczej tego, co z nimi robimy po użyciu, problem z recyklingiem – i nagle wydawać by się mogło nieszkodliwy plastikowy widelec, czy reklamówka po bułkach staje się słownym celebrytą.

Wszyscy wiemy, że nasza planeta jest coraz bardziej zasyfiona. Nie wiem, czy młodsi czytelnicy brali udział w szkolnych akcjach „sprzątania świata”, kiedyś to właśnie w szkole organizowane były wyjścia w celu sprzątnięcia okolicy. Piszę – nie wiem, czy pamiętają, bo wiem od nauczycieli, że wiele szkół i przedszkoli nie przyłącza się już do akcji, bo nie wiadomo co dzieci znają: szkło, igłę inne niebezpieczne rzeczy i problem dla szkoły gotowy. Tak więc nie wiem, jak jest z tą edukacją ekologiczną najmłodszych, w praktyce, ale zrobić coś trzeba!

Na profilach WWF, ekologów i różnych organizacji coraz pojawiają się zdjęcia przede wszystkim mórz i oceanów dosłownie tonących w śmieciach. Powiecie, że to medialne, specjalnie skadrowane i wyfotoszopowane grafiki. Morze i ocean jest wielki, więc jak mogą być zasypane śmieciami? To nie trawnik pod blokiem. No słuchajcie… może. Będąc w rejsie po Morzu Południowo-Chińskim, kiedy płynęliśmy z Indonezji do Singapuru widzieliśmy to na własne oczy. Kilka godzin wcześniej jeszcze nurkowaliśmy na rafach, chodziliśmy po baśniowych plażach i nagle wpływając w okolice Singapuru znaleźliśmy się w morzu śmieci. Wyglądało to strasznie. Jakby kilka minut przed naszym pojawieniem się wybuchł Titanic i jego resztki starają się zatonąć… ale nie toną. Chwile wcześniej moczyłam nogi za burtą, wyjąc na cały głos szanty i szukajac ochłody w ciepłym morzu i nagle okazało się, że obrzydza mnie podejście do burty i to nie jest syndrom chorby morskiej… Plaże w okolicach też już nie były tak piękne, bo morze na brzeg wyrzucało wszystko, a wierzcie mi w ostatnim czasie nie było tam żadnej katastrofy, która by to wyjaśniła… Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że to, co pojawia się w mediach społecznościowych odnośnie zanieczyszczenia mórz i oceanów to nie jest ściema.

Wróciliśmy do Polski, a tam pojawiła się akcja Polskich Lasów Państwowych #zabierz5zlasu, znaczy pojawiła się wcześniej, nawet któryś z psych blogerów zaprosił mnie do udziału w niej, ale natłok wrześniowo – październikowych urlopów spowodował, że jakoś mi umknęło, by się ohashtagować. A przecież z M. zawsze zwracamy uwagę na, to co dzieje się w lasach, w których jesteśmy i irytujemy się, kiedy widzimy śmieci, bo skoro ktoś mógł dotaszczyć do lasu butelkę z piwem, to mógł już ją zabrać (nasz ostatni bulwers z wizyty w Jacie), bo przecież pusta butelka mniej waży… A przynajmniej można wyrzucić do kosza, bo zadziwiające jest to, że najwięcej śmieci jest na leśnych parkingach i przystankach na ścieżkach edukacyjnych, czyli tam, gdzie są kosze na śmieci i to puste… Innym razem strasznie się zirytowaliśmy, kiedy w naszym lesie robili drogi przeciwpożarowe i na podłoże dróg był wysypany największy syf, jaki mogli znaleźć – od styropianu, szmat, drutów i żelastwa po porcelanowy i szklany kruszec wymieszany z betonem i żwirem. Na szczęście wszystko zostało zasypane i utwardzone piachem, ale dwa tygodnie chodziliśmy po lesie jak po wysypisku śmieci, a wszystko sie działo kilkadziesiąt metrów od leśnictwa… Nigdy nie potrzebowaliśmy specjalnej akcji, by poczuć się w obowiązku zawalczenia o planetę. Ale kiedy padło hasło: „psi blogerzy, bierzemy sprawy w swoje ręce!” nie mogłam pozostać obojętna, bo im więcej osób zmieni nastawienie, tym większa szansa na ratunek dla Ziemi. Tak więc my, Ci sami psiarze, przed którymi zamyka się Parki Narodowe, Ci sami psiarze, którym ludzie plują po nogi, bo gdzieś widzieli jakąś psią kupę, Ci sami psiarze, których psy obarcza się winą za zło całego świata, choroby dzieci i inne plagi, własnymi rękami zbieramy śmieci z miejsc w których spacrujemy. Tak – bierzemy udział w akcji i promujemy ją pomiędzy nami – psiarzami. Bo to my, wbrew pozorom bardziej zwracamy uwagę na to, po czym i gdzie chodzimy, niż przeciętny Kowalski. W końcu to nasza planeta, nasza okolica, nasze lasy – miejsce spacerów naszych psów!

Zwykła butelka, a ile nas kosztowało przejście koło niej...
Teraz już Ela nie boi siępozostawionych w lesie butelek, ale mnie dalej irytują.

Możemy mówić, że nas to nie dotyczy. Możemy mówić, że nasza okolica jest czysta, że nie będziemy za kogoś sprzątać. O.K. Twój wybór. Ja wolę zabrać tę butelkę, zanim pęknie i pokaleczy psie łapy. Wolę zabrać drut, zanim ponownie wbije się w łapkę Eli. Wolę zabrać ten papierek, zanim któryś z psów (Donner) spróbuje co było/jest w środku, a potem skończy na kroplówkach i z tygodniowym bolibrzuszkiem. Śmieć=drobiazg, a może oszczędzić mnie lub innym wiele problemów. I nie muszą być to pokaźne zbiory. Z drugiej strony czasem wystarczy zgłoszenie do służb leśnych, kiedy śmieci nie dają się zabrać… Zapewne pamiętacie jak bardzo narzekałam na las koło Słomczyna, kiedy mieszkałam w Grójcu… tam zebranie pięciu śmieci byłoby problemem, bo zakładam, że już po kilku metrach wyjechałabym złożonym z tych śmieci samochodem i do całkiem kompletnym, a zabrałabym ze sobą jeszcze dwa niezłe telewizory i kibel. Na szczęście, to już nie jest nasza okolica spacerowa, a nasz las jest naprawdę wyjątkowo czysty, ale nie zwalnia nas to z udziału w akcji. Bo jak nie w lesie, to na łąkach – zabierzmy choć jeden papierek, choć jedną folię, a świat będzie piękniejszy!

Elcia do tej pory nie może ruszać jednym palcem, kiedy to pod blokiem nadziała się na drut, który ktoś wyrzucił…

Przyłącz się do akcji #zabierz5zlasu ; #śmieciwłapy i pokaż światu, do czego zdolni są psiarze!

O co chodzi?

Podczas spaceru w lesie zabierz ze sobą pięć śmieci. Zrób zdjęcie, wrzuć na facebooka, instagram, twittera albo w relacje na fb czy insta i dodaj hasztagi #zabierz5zlasu i #śmieciwłapy

Co to za pomysł?

#zabierz5zlasu to akcja Lasów Państwowych. Ale nie żadna odgórna, bo wyszła od samych leśników. Akcję, żeby podczas każdego spaceru po lesie zabrać pięć śmieci rozpoczął w lipcu leśnik z Nadleśnictwa Kolbudy. Zaraz potem ideę podchwycił leśnik z Daleszyc, który wymyślił hasztag #zabierz5zlasu – od tego momentu akcja zaczęła rozprzestrzeniać się wiralowo, tym bardziej, że wiele osób wrzucając zdjęcie zebranych śmieci nominuje do wyzwania swoich znajomych. Teraz do akcji wkraczamy my, psiarze! Dorzucamy psi hasztag – #śmieciwłapy i nie wracamy na pusto z leśnych spacerów! Chwalimy się zebranymi śmieciami, bo jeśli dzięki temu choć jedna osoba pokona swoje opory przed zbieraniem cudzych śmieci, to warto!

O czym warto wiedzieć?

Czasem znajdziesz w lesie dzikie wysypisko, albo śmieci duże i ciężkie, których nie jesteś w stanie zabrać. Zrób zdjęcie, postaraj się precyzyjnie określić lokalizację – za pomocą GPS, albo np. sprawdź jaki to kwartał lasu (w LP to takie betonowe słupki, na których są numery kwartałów), znajdź jakiś charakterystyczny punkt w pobliżu – i najważniejsze, poinformuj o leżących śmieciach właściciela terenu. Jeśli to Lasy Państwowe, lasy miejskie albo teren gminy czy miasta – pracownicy do tego wyznaczeni powinni uprzątnąć teren (a Ty możesz monitorować swoje zgłoszenie). Najtrudniej, jeśli to las prywatny – prywatni właściciele nie mają obowiązku sprzątać.

Liczby, które działają na wyobraźnię:

Sprzątanie lasów kosztuje majątek. W roku 2017 LP uprzątnęły z lasów 114 tys. m3 śmieci. Kosztowało to 18,2 mln zł. Nosimy kupowniki za sobą na spacery, przecież możemy jeden zawsze przeznaczyć na kilka śmieci. Dla nas to chwila, koszt kilkudziesięciu groszy – bo jednego / dwóch kupowników, a możemy zdziałać wiele, nawet specjalnie nie przygotowując się do akcji.

Bądź modny!

Przyłącz się do akcji, zrób zdjęcie oznacz je hashtagami #zabierz5zlasu i #śmieciwłapy i razem z nami i innymi psimi blogerami lansuj nowe trendy. I pamiętaj, że najmodniejsze słowo 2018 roku to „Single-use” – na zakupy zabierz wielorazową torbę, unikaj jednorazowych produktów, sam nie produkuj zbędnych śmieci, które rozkładają sie lata. Ah i nie zapominaj, że puste opakowanie po chipsach mniej waży i zajmuje mniej miejsca w plecaku, a i w kieszeń obcisłych dżinsów dasz radę je upchnąć. Więc nie zostawiaj śmieci – zabierz je i wyrzuć do najbliższego śmietnika, nawet jeśli nie są Twoje. Bądź trendy!

Donner bardzo nie lubi śmieciarzy!

Jak się przygotować?

  • Weź psa na spacer do lasu, koniecznie na smyczy bo to las!
  • Nie odpinaj od smyczy biodegradpwalnych kupowników – przydadzą się do zbierania śmieci
  • Ciesz się pięknem przyrody i czasem spędzonym ze swoim psem
  • Jak zobaczysz śmieć, zbierz go do kupownika – tak jak kupę.
  • Zrób zdjęcie swojemu psiakowi i udostępnij na FB/Insta/Twiterze z hashtagami #zabierz5zlasu i #śmieciwłapy
  • Bądź z siebie dumny, że zrobiłeś coś dla Ziemi!

 

Ogółem: 450, dzisiaj: 1

You may also like

6 komentarzy

Aleksandra 12 listopada 2018 - 08:38

Hej czytają ten tekst zastanawiam się nad jedną rzeczą. Chcą eliminować przedmioty „single-use” czym można zastąpić plastikowe woreczki na psie odchody? Jakiś pomysł?

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 12 listopada 2018 - 08:59

Ja na przykład kupuję woreczki biodegradowalne. W Czechach jak byłam to przy śmietnikach na psie kupy były papierowe torby z tekturową „szufelką” w środku.

opublikuj
Zosia 12 listopada 2018 - 16:12

My też dołączamy się do akcji. I zapraszamy każdego.
dinga-om.blogspot.com

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 12 listopada 2018 - 16:24

Super!!!

opublikuj
Nikola 12 listopada 2018 - 18:54

Może bym się dołaczyła jakbym się nie bała iść do lasu :/ miałam z moją suką akcję, że naatakowały nas dziki, które są bardzo dużym problemem (mieszkam na pograniczu lasu i miasta, mam pol km do lasu) i po ostatniej akcji, kiedy suka miała dziurę w brzuchu i była szyta podziekuje, ale będę robiła to w mieście, w parku czy coś takiego!

opublikuj
Amelia Bartoń - zamerdani.pl 12 listopada 2018 - 19:07

Nie dziwię się… my kilka razy spotkaliśmy dziki, ale z daleka je widzieliśmy… Na szczęście u nas więcej danieli niż dzików. Ale łąka, park, skwerek miejski też się liczą! Ważne by zadbać o swoje miejsca spacerowe!

opublikuj

Skomentuj Nikola Anuluj odpowieź