Strona główna Nasz punkt widzenia Widmo psa pierwszego.

Widmo psa pierwszego.

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Ilekroć rozmawiam z zaprzyjaźnionymi psiarzami i przewija się wątek pierwszego psa, zawsze każdy mówi o nim w superlatywach, wspominając jako naj-mądrzejszego, naj-bardziej posłusznego, naj-wierniejszego, dokładając przedrostek naj- nawet przed rasą. Jak to jest z tym pierwszym naj-psem w rzeczywistości?

Przez ostatnie cztery lata niemal codziennie słyszałam od M. markotne narzekanie na Donnera. Że Budzik był grzeczniejszy, lepiej wychowany, nie był tak absorbujący. Potrafił nieciągnąć na smyczy… Po prostu był idealny. Kiedy Donner będzie taki?-pytał niemal codziennie M. Odkąd pojawiła się Elza, dzień w dzień słyszę o tym jakim Donner jest wspaniałym psem. Jaki jest mądry i spokojny. Nie ma głupich pomysłów i gdyby tylko nie miał odpałów byłby idealny. A Elka jest nieoagrnięta, nic nie umie i jest podłym terierem. Zabawne, jak Budzik, za którym M. nie przepadał i którego się bał przez długi czas, stał się niespodziewanie psim wzorem. Jak wiecznie nieidealny Donner, nagle w przeciągu kilkunastu dni stał się psem niemal idealnym, mimo, że nic się nie zmieniło.

Kiedy więc, pies zmienia się w naszych oczach i staje się naj-psem? Czy porafimy zaakceptować naszego obecnego psa, docenić i szanować go, czy ciągle żyjemy widmem psa pierwszego, starając się by obecny pies był lepszy lub przynajmniej taki sam, jak tamten?

wp_20161031_12_55_01_pro-2

Ja też przez pierwsze lata życia Donnera nie mogłam pogodzić się z tym, że nie jest Budzikiem. Ciężko było mi z nim pracować i żyć nawykła do tego, że mówię i pies robi, a o uciekaniu, pogoni za zwierzyną, czy ataku bez komendy nie było mowy. A tu? Młody Donner robił wszystko na opak, nie chcąc być „nowym Budzikiem”. I tak naprawdę dopiero kiedy uporałam sie z żałobą po Budziku i zobaczyłam świat i Donnera na nowo – w całym jego majestacie z wadami i zaletami i zrozumiałam, że jest Donnerem nie Budzikiem i mogłam zacząć z nim pracować, szanować go i rozumieć. Dlatego teraz kiedy ktoś wspomina Budzika, porównuje Elę do Donnera, lub do psów innych blogerów tylko się uśmiecham. Wiedząc, że psów nie powinno się porównywać. Nigdy też nie zazdroszczę i nie dążę do tego by być jak inni, by mieć psy jak inni, by robić to co inni. Nie. Moje psy to nie są inni, mimo że inni w Internecie wyglądają lepiej, mądrzej, profesjonalniej – a jak jest na żywo? Wiedzą tylko opiekunowie i często się do tego nie przyznają, bo padłoby to cieniem, na idealny filmik bezbłednego psa. Moje psy są moje i akceptuję je z ich wszystkimi cechami – dobrymi i złymi, bo nidy nie będą innymi psami i nie udaję, że są lepsze niż w rzeczywistości. Ale wróćmy do widma psa pierwszego, a nie widma psa innego (o tym kiedy indziej).

Bardzo często naj-pies zawdzięcza swoją świetność naszej małej wiedzy. Temu, że mamy pierwszego psa i żyjemy z nim trochę po omacku. Mało kto zastanawia się, czy żyje książkowo, mało kto też przy pierwszym psie ma już tak rozbudowaną wiedze teoretyczną i praktyczną, by oczekiwać konkretnych zachowań od niego i siebie i wyznaczać sobie jasne, bardzo sprecyzowane cele.  Kiedy pojawia się kolejny pies, nagle stawiamy przed sobą wyzwania, nie uczymy się każdego dnia naszego psa, tylko już coś wiemy, więc oczekujemy więcej, przestajemy działać sercem i instynktownie, tylko działamy książkowo, by było lepiej, a w rzeczywistości wychodzi gorzej, bo przestajemy traktować naszego psa indywidualnie, tylko próbujemy wpisać go w założenia naszej wiedzy i wychować lepiej niż naj-psa, który mimo że był naj- to chyba nie dobrze go wychowaliśmy, bo nie stosowaliśmy powszechnie przyjętych kryteriów i procedur, które poznaliśmy później. Ale mio, że nie mieliśmy wtedy tej wiedzy… książek… internetu jakimś cuden naj-pies był lepiej wychowany niż obecny mimo, że wyprówamy sobie żyły by obecny robił ideale „siad” na 10/10pkt.

Kolejnym powodem przez, który nasz pierwszy pies zyskuje naj- jest to, że zazwyczaj pamiętamy ostatnie lata życia naszego sędziwego naj-psa. To, że jest już bardzo mądry, naturalną mądrością dojrzałego psa, jest spokojny, przytulaśny i ogólnie mniej absorbujący niż szczeniak. Natomiast „nowy” kolejny pies jest młody, energiczny, jeszcze niewychowany, tak różny od sędziwego naj-psa i na dodatek pomimo upychania na siłę pomiędzy wersy podręczników, jakoś nie do końca chce się w nie wpasować.

15-v-05-3

Ostatecznie naj-pies jest zazwyczaj psem z okresu dzieciństwa lub wieku nastoletniego. Jest dla nas wspomnieniem darzonym sentymentem nie mniejszym niż pierwszy pluszak, czy ulubiona lalka. I choć w porównaniu do obecnych zabawek, nasze pierwsze najukochańsze zabawki wstyd gdziekolwiek pokazać, a jakość i wykonanie powinno poddać je natychmiastowej utylizacji przez sanepid, to i tak zawsze będą dla nas tymi najukochańszymi. Zakładam, że podobnie jest też z tymi naszymi pierwszymi psami. Sentyment lat młodzieńczych pozostaje, jak i to że kiedyś kochało się mocniej, niewinną dziecięca miłością.

Ale popatrzmy obiektywnie na tego pierwszego naj-psa i każdego kolejnego, na obecnym kończąc. Nie porównując ich do siebie, popatrzmy całościowo na życie tych psów, nie tylko na pewien wycinek z życia, który najlepiej wspominamy. Kiedy zaczniemy to analizować, przypomnimy sobie pewnie, że ten naj-pies też miewał lepsze i gorsze dni, też miał wady i niedoskonałości, ale zgodnie z zasadą „jak mówić o zmarłych to tylko dobrze lub w ogóle” zapominamy o tych złych rzeczach, przerysowując często w naszej pamięci wizerunek pierwszego naj-psa.

Przestańmy więc żyć z naszym obecnym psem w cieniu poprzedniego. Przestańmy wspominać (choć nie zapominajmy), bo nasze obecne psy też są wspaniałe, a za kilkanaście lat, zmagając się z kolejnym młodym psem zapewne i tego na ta chwilę obecnego niedoskonałego-psa będziemy wspominać jako idealnego stawiając go u boku legendarnych naj-psów i niczego mu nie zabraknie do tego chwalebnego tytułu, więc zacznijmy doceniać nasze obecne psy już teraz.

A jaki był Wasz pierwszy pies? Czy zbudowaliście mu w pamęci pomnik naj-psa, czy potraficie spojrzeć na niego obiektywnie dostrzegając nie tylko plusy, ale i minusy?

Więcej o Budziku przecztacie tutaj: „To już 3 lata jak Ciebie nie ma…” ~ Budzik – mój pierwszy owczarek

Ogółem: 1 151, dzisiaj: 1

You may also like

14 komentarzy

Kasia Żyrafa 31 października 2016 - 15:46

Wypraszam sobie podłego teriera!!!!:) Mój pierwszy pies, owczarek niemiecki notabene, był kawałem psiej cholery. Nikt wtedy zwykłych, domowych psów nie szkolił, więc rósł sobie przewodnik stada nie znoszący sprzeciwu, egzekwujący posłuszeństwo gryzieniem. Kiedy jakikolwiek domownik powracał reszta musiała stać na baczność i dać psu zawiadamiać, nieposłuszeństwo groziło okaleczeniem. Prawdę mówiąc wszyscy baliśmy się Bariego i tak zostało do jego śmierci. Po doświadczeniach z młodym owczarkiem adoptuję wyłącznie stare kundelki w typie teriera:)

opublikuj
Zamerdani.pl 31 października 2016 - 17:05

Ooo! Pierwsza osoba, która z sentymentem nie wspomina swojego pierwszego psa. 😀
Ela ma dwa oblicza kochanego prawie owczarka – kiedy jest grzeczna i tulaśna i podłego teriera kiedy robi szkody 😀

opublikuj
Tayra 31 października 2016 - 21:38

Kurczę, akurat patrząc na mojego pierwszego psa na tyle obiektywnie, na ile się da – to właśnie wtedy ona staje się tym „naj-psem” :D. Od szczeniaka bezproblemowa, zarówno w codziennym życiu, jak i w treningu sportowym. To był taki pies, jakiego widzi się w filmach – zwyczajnie mądry, sam z siebie :).
https://uploads.disquscdn.com/images/11f6bf347f9619696ce14fd2f3b171812deaf67dc941ad2b77ae254930d0cfb2.jpg
A patrząc nieobiektywnie tym „naj-psem” jest u mnie jednak Tayra, czyli zdecydowanie nie pierwszy pies . Mimo że ma sto różnych problemów, jest tak daleka od psiego ideału, jak to tylko możliwe i w ogóle – dla mnie jest najlepszym psem, z jakim miałam do czynienia, i do którego (stety czy niestety) pewnie będę porównywać wszystkie następne 🙂

opublikuj
Amelia z Zamerdani.pl 1 listopada 2016 - 11:38

Jaki piękny był Twoj pierwszy pies! 😉 w sumie to dobrze że Tayra jest „naj-psem” uważam ze to miano powinien mieć każdy pies który w danym momencie jest z nami. Bo przeszłość nie wróci, przyszłość szybciej nie nadejdzie, a pies który jest z nami obecnie musi być doceniony ;D

opublikuj
PSIOLUBNI 1 listopada 2016 - 00:08

Powiem tak. Moim naj – psem zawsze był Nik. Bo łatwiej z nim nawiązać kontakt, bo mam go od szczenięcia, bo kochany, tulaśny, mimo że wredny. Nero był zawsze tym gorszym, nieokiełznanym tajfunem.
Po tym, jak trafił do mnie naprawdę nieznośny, wredny i do granic możliwości nieusłuchany tymczasowicz – Odi, doceniłam tą dozę niezależności Nera i on teraz też jest naj. 😀

opublikuj
Amelia z Zamerdani.pl 1 listopada 2016 - 11:40

Czy cos w tym jest ze „gorszy” pies potrafi ozłocić nam niedoskonalego do tej pory psa 😉

opublikuj
Lenioszka 1 listopada 2016 - 19:43

Moje pierwsze psy „u rodziców” to zdecydowanie nie jest materiał na dobre wspomnienia. Brrr.

Natomiast obecna starsza suka jest zdecydowanie bardziej doceniana – nie leje po kątach, rozumie co się do niej mówi i ogólnie lepiej orientuje się w życiu, ALE ja naprawdę niespecjalnie przepadam za szczeniakami (są cudne u innych, u mnie mają za zadanie jak najszybciej przestać być szczeniakami :P), więc to było raczej oczywiste od początku – zobaczymy co powiem za kilkanaście miesięcy.

opublikuj
Zamerdani.pl 2 listopada 2016 - 07:06

Nie no, ja taki „moich pierwszych” psów nie moich nie rozpamiętuję 😀 Mówię o takich psach, z którymi żyłaś i które żyły z Tobą. 🙂 Nooo ja nie mogę się doczekać nowego szczeka u Ciebie! 🙂

opublikuj
Lenioszka 2 listopada 2016 - 11:25

Już jest, drugi tydzień nam razem leci! Obsrywa mi dywany z iście owczarkowym zaangażowaniem XD
Tamte psy żyły ze mną – po prostu byłam dzieckiem/nastoloatką i miałam nikłe pojęcie o wychowaniu psa (choć wyobrażałam sobie, że wiem wszystko), a moi rodzice w dobrej wierze sabotowali to, co mi się przypadkiem udało osiągnąć. Och Boże, te psy to był koszmar na czterech łapach.

opublikuj
Zamerdani.pl 2 listopada 2016 - 14:04

To coś mi umknęło O.o a wydaje mi się że codziennie przeglądam doglovina i blogi czakiego! Muszę się poprawić 😀

opublikuj
hundediary 2 listopada 2016 - 09:48

Wpadłam tutaj, poszukując blogów o owczarkach. Sama od lat pisałam własny blog o swoim psie, ale prawie dwa lata temu go straciłam przez guza śledziony, który rósł bagatelizowany przez pół roku, aż w końcu pękł i Amik udał się do psiego nieba miesiąc przed 8. urodzinami. Twoja notka otworzyła mi oczy na aspekty mojej żałoby, z których niby zdawałam sobie sprawę, ale nie chciałam ich przyjąć do wiadomości. Porównywanie wszystkich i wszystkiego chyba już leży w ludzkiej naturze i nie da się od tego uciec. Mój Amik był jak Twój Budzik: za życia do zabicia, po śmierci najwspanialszy 😉 pamiętam, jak walczył z kolegami z podwórka o przywództwo, aż musieliśmy go wykastrowac, ale uspokoił się tak naprawdę dopiero po roku od zabiegu. Był zafiksowany na punkcie aportowania i wszędzie nosił piłeczki, które rzucal nam pod nogi. Uwielbiałam z nim spacerować, bo wtedy rzeczywiście był idealny, wyciszal się i pilnował człowieka. Po jego śmierci rodzice kupili mi nowego psa, z nadzieją, że zapalam do niego dzikim uczuciem i będzie to mój drugi Amik. A tu niespodzianka, córka wyrodna nawet się zbytnio psem nie przejęła, a wręcz ją zaczął drażnić. Z Twojej notki juz wiem, że to 'zasługa’ różnicy wieku i doświadczeń obu psów. Szczeniak jest 'szalony’ i swoją energią wcale nie pomaga w przeżywaniu żałoby. Po śmierci Amika zaczęłam uczęszczać do szkoły na technika weterynarii, zmieniłam tez kierunek studiów, wiec atrakcji miałam co niemiara – i jeszcze ten nowy nieokrzesany pies. Gdyby był jeden, pół biedy. Ale wraz z nim jest kumpel, niejaki Puszek, który ma w głowie siano do kwadratu mimo że już skończył 3 lata. Parę rzeczy popatrzył od Amika, ale gdy wujek odszedł, a ja zapadłam we wspomnienia, młody zaczął się cofać w rozwoju i taki zacofany wziął się za nowego kolegę :p Hektor wygląda bardziej jak chodsky pies niż owczarek niemiecki, ale charakter ma fajny. Tylko musiałby nie mieć Puszka u boku, a ja muszę przestać rozpamiętywac przeszłość, żeby do niego dotrzeć. Trzymaj kciuki,żżeby mi się teraz udało 🙂 niedługo kończę jedna szkołę, już nie będzie wymówek, że nie mam czasu dla psa. Gwoli ścisłości, nie mieszkam z nim na codzień, jest u rodziców, do których jeżdżę na weekend. Amik tez tam mieszkał i mimo to był naj.
Pozdrawiam. Jeśli chcesz poznać moją sforę, zapraszam na mój blog: gerucynologique.blox.pl 🙂

opublikuj
Zamerdani.pl 2 listopada 2016 - 11:22

Dzięki za podzielenie sie swoimi spostrzeżeniami! Mi Budzika zabrała ta sama przypadłość tylko miał przerzuty na serce i tamten guz go zabił. Życzę Ci wytrwałości 😉 pozdrawiam!

opublikuj
Świat według teriera 14 listopada 2016 - 14:24

Piękny i mądry wpis…
Zapraszamy do nas
http://swiatwedlugteriera.blogspot.com/

opublikuj
Zamerdani.pl 15 listopada 2016 - 08:14

Dzięki. 🙂

opublikuj

Skomentuj Zamerdani.pl Anuluj odpowieź