Jest tak paskudnie, że nawet nie chce mi się nic napisać. Myślałam, że w tym tygodniu wyczeszę Donnera, rozstawię tor do agility i zacznę chodzić po pracy na dłuuugie spacery. Oczywiście wszystko jest na opak, bo ciągle leje. Więc dzisiaj krótki wpis, a raczej wierszyk, który napisałam kiedyś Budzikowi, z jednej strony wprost o śnie wilkołaka, z drugiej strony mówi o przewrotnej naturze człowieka.
Sen wilkołaka
Wchodzisz do lasu, który znasz dobrze
Idziesz ścieżką, jedną wśród wielu.
Poznajesz uczucie: senne, żarłoczne,
które przyzywa…
Srebrzysta tarcza, srebrna poświata,
Która zabija, niszczy co dobre.
Możesz uciekać i tak Cię dorwą:
Promienie – śmiertelne ognie.
Przeszyją Twoją marną osobę,
Niczym grom znak dany z Nieba
I zaczniesz dziczeć, warczeć, umierać.
Zmienisz się!
Przestaniesz myśleć, odczuwać słabości,
Zaczniesz pojmować świat inaczej
I najważniejsze będą modlitwy:
O świeżej krwi dostatek…
~Amelia Żurek (Amy Zhaotreise Riddle)