Siedzę we wtorek wieczorem przed komputerem rozmawiając z kilkoma osobami na messenger. Zmęczona po ciężkim poniedziałku, w oczekiwaniu na jeszcze cięższy czwartek nadrabiam zaległości obrabiając zdjęcia i poprawiając napisane wcześniej teksty. Psy po spacerze śpią jak zabite, napchane po uszy urodzinowym jedzeniem Elki. Nic nie wskazywało na to, że pod wpływem impulsu i namową Oli z Chersi i Kiba za chwilę zapiszę Elę na weekendowe Dog Games w konkurencji SpeedWay.
Tak mniej więcej wyglądało moje przygotowanie do zawodów i decyzja o wzięciu udziału. Zapisałam się właściwie z powodu perspektywy sobotnich nudów, bo M. musiał być w pracy. Pomimo zachęceń wielu osób zawsze omijałam takie zawody szerokim łukiem, bo są dość modne – te piękne zdjęcia, które zawsze oglądam po zawodach potrafią zdemotywować. Wszyscy mają takie ładne pieski, profesjonalnie rzucają dyskami, a ja taki amator, ze swoim terierem co może tam robić? Chyba tylko starać się nie zabić nikogo rzuconym dyskiem.
Mając przed oczami taką wizję, zapisałam się tylko na wyścigi, choć im bliżej zawodów, tym bardziej zastanawiałam się nad frisbee (przeczytaj relację z seminarium z frisbee), jednak stan moich dekli nie nadawał się do publicznego rzucania.
Tak więc trochę przypadkiem, trochę pod wpływem impulsu, a na pewno nie z pełną świadomością i przekonaniem, w sobotę pojechałam na zawody, zupełnie nie znając zasad, tego jak to wygląda i jak powinno się startować. Na szczęście była ze mną Ola, która mi na bieżąco wszystko tłumaczyła i ogarniała, mój nieogar.
Sama impreza jest niesamowita. Fajna organizacja, bardzo pozytywni ludzie, zupełnie nie było czym się martwić. Szczególnie, że wbrew moim obawom nie było samych borderów i ozików i nie każdy pies i opiekun byli „mistrzami”. Nawet w pewnym momencie przemknęło mi przez głowę, czy by się nie dopisać na jakieś frisbee, bo Elcia jest całkiem niezła, ale ciągle miałam na uwadze podziurkowane dekle. Ale podjęłam decyzję na jesieni wystartujemy w czymś firsbowym.
Póki co czekał nas SpeedWay. Dla tych, co nie wiedzą, na czym to polega już spieszę z wyjaśnieniem:
Jest to konkurencja sprawdzająca prędkość psa osiąganą na odcinku 10 metrów. Czy jest to 20 km/h czy też prawie 60 km/h, każdy zdrowy pies może wziąć w niej udział. Na podstawie osiągniętych prędkości psy są grupowane w tzw. “dywizje”. Dywizje skupiają psy z podobnymi prędkościami tak, aby mogły ze sobą konkurować o zwycięstwo w tej samej grupie prędkościowej.
Przekładając z opisu na realne starty. Zostawiasz psa przed bramkami pomiarowymi, albo ktoś go trzyma. Sam przebiegasz przez bramki przywołują go do siebie (może być przywołanie na zabawkę czy smaczek) i w momencie kiedy pies przebiega przez bramki dokonywany jest pomiar prędkości. Uwaga – ta dyscyplina jest dla wszystkich psów, brały też w niej udział małe szczeniorki, wiec można zrobić (z głową) młodemu psu super socjalizację.
Najpierw były klasyfikacje Open, w których przywoływałam Elę na Pullera, co wydawało mi się najlepszym motywatorem. Ela w pierwszym biegu 36,36km/h pobiegła, a w drugim 38,10km/h, co zaklasyfikowało ja do dywizji A2 SW38 – SW40.
Całkiem fajny wynik, obstawiałam, że Elcia może biegać z prędkością około 35km/h więc byłam z niej bardzo dumna. Kiedy skończyły się Openy zaczęły się inne dyscypliny tym razem frisbowe. W międzyczasie spadł deszcz z gradem i pojawił się bardzo silny wiatr. Kiedy rozpoczęły się dywizje – przegapiłam swoją kolej. Znaczy, nie usłyszałam jak mnie wyczytują. Niestety głośniki skierowane na boiska startów, dwa nakładające się komentarze z równoległych rozgrywek i ten masakryczny wiatr (o mojej postępującej głuchocie nie wspomnę). W efekcie czego ani ja, ani Ola, która startowała mi Elę, nie słyszałyśmy jak mnie wyczytują, a ja niedoświadczona nie wzięłam pod uwagę tego, żeby na bieżąco śledzić starty i wyniki online – pewnie wtedy wiedziałabym, że startuje moja dywizja. Nic to, organizatorzy pozwolili Eli pobiec w ostatniej dywizji (tym razem przywoływałam na frisbee) gdzie młoda, jak ładnie mówi to Kasia z MaybyChart – wybiegała sobie 41,43km/h i 43,58km/h. Co dało jej pierwsze miejsce w swojej dywizji, ale ze względu na to, że nie pobiegła w swojej turze i pierwsze miejsce przyznano już komu innemu organizatorzy mieli zagwostkę co zrobić. Zupełnie nie obraziłabym się jakby mnie nie sklasyfikowali – moja wina, jestem pierdołą i nie ogarnęłam systemu. Ale bardzo pozytywnie nie zaskoczyli, bo wzięli pod uwagę nasz debiut i nieogarnięcie przyznając dwa pierwsze miejsca, tak żeby Ci, co pobiegli w swojej dywizji nie byli poszkodowani i Ela dostała zasłużoną nagrodę, bo pobiegła super. To było mega miłe i już następnym razem wiem, że niezależnie od wszystkiego muszę na bieżąco śledzić rozgrywki online. Już drugim razem będę bardziej ogarnięta.
Tak więc debiut zakończyłyśmy wielkim, niespodziewanym, sukcesem. Tym bardziej nakręciłam się na jesienne zawody. Nawet przez chwilę zastanawiałam się, czy nie wziąć na jesieni Donnera, ale kurczę…, póki wyznaczony do biegu tor nie będzie niemal w pełni ogrodzony, nie będę czuła się komfortowo w obawie, czy jakiś psiak mu nie wpadnie na trasę biegu.
Jestem mega dumna z mojej dziewczynki. Teraz muszę tylko zaplanować jej inne treningi, żeby już troszkę bardziej świadomie wystartować następnym razem i kupić nowe frisbee, żeby się nie wstydzić.
Zawody polecam każdemu niezależnie od tego czy trenuje, czy tak jak my – po prostu bawi się w różne rzeczy z psem. Warto się sprawdzić, poczuć emocje i klimat takich zawodów. Jest to też niesamowita szansa by dać psu nowe, bardzo cenne doświadczenia psu, by umiał się ogarnąć na takiej powiedzmy „masowej” imprezie, wśród innych ludzi i psów i żeby zachowywał spokój kiedy inni startują lub trenują.
6 komentarzy
Jeszcze raz gratuluję! 😀 Nie ma co się przejmować, ja pewnie też bym nie ogarnęła, że teraz moja kolej do startów, zwłaszcza w takich warunkach. 😉 Trzymam kciuki za jesienną edycję! 😀
Dziękuję, dziękuję! Ja się nie przejmuję, trochę wstyd być nieogarem, ale już się przyzwyczaiłam 😀
Wow! Gratuluję! 😀 Elza naprawdę dała czadu!
Przyznam, że nigdy nie byłam na Dog Games, ale swoim postem bardzo zaintrygowałaś mnie tą imprezą.
Pozdrawiam!
Polecam kiedyś się wybrać jako obserwator lub zawodnik. Super impreza!
Jak myślisz mój pies 38cm w kłębie może wystartować w tym speedway? Tylko on musi żeby osiągnąć największą prędkość musi biec za rowerem, czyli on siedzi ja uciekam rowerem,wydaje komęde Chodź i leci… . Tak wogóle można?
Nie było podziału że jakiś pies ze względu na wielkość czy wiek nie może biec. Jak pisałam biegły też szczeniaczki i psy starsze. 🙂 Co do roweru to szczerze wątpię że organizatorzy by się zgodzili na coś takiego.