Strona główna Sporty kynologiczneIPO (Posłuszeństwo, trop, obrona) Trening z posłuszeństwa i obrony – podsumowanie

Trening z posłuszeństwa i obrony – podsumowanie

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

11887972_1047546361985069_5580600209211669108_n

Trening z posłuszeństwa, tropu i obrony zaliczony! Bardzo wartościowe przeżycie. Dużo nowej wiedzy i praktycznych uwag, które musimy zacząć stosować. Ale zanim przejdę do podsumowania treningu najpierw powiem Wam o czymś co wywarło na mnie największe wrażenie, a mianowicie była to ilość psów typu bull i mastif w jednym miejscu. Oczu po prostu oderwać nie można było od tych pociesznych bestii, na widok których czułam się mocno niepewnie mimo, że zazwyczaj nie boję się psów, ale molosy robią wrażenie. Moim olbrzymim zaskoczeniem były też pit bulle, które rasowe widziałam chyba pierwszy raz w życiu. Były to maleństwa niewiele większe (i cięższe) od Kłopota i trudno mi było uwierzyć, że te pocieszne maluchy mogą być przez kogokolwiek uznawane za morderców.

11892047_1047545318651840_7772557689014341477_n

                Ale wracają do treningów, zaczęliśmy je od tropu. Donner nigdy nie był uczony tropu w prawidłowy sposób. Miał układane jakieś tam proste ścieżki, miał znaczenie przedmiotu, ale jak zwykle nikt nie pokazał nam podstaw, więc przeskoczyliśmy dobre kilka lekcji i nic dziwnego, że Donner sobie nie radził, zresztą ja też nie przykładałam do tego należytej uwagi. Był to raczej dodatek do szkoleń nie podstawowe ćwiczenie. I też nie bardzo był kładziony na to nacisk, więc tyle co zrobiłam z Donnerem tropu to zrobiłam na zasadach, które pamiętałam z Budzikiem, a było to dawno, więc nie wiele pamiętałam z początków. Więc zaczęliśmy od zera. Najpierw deptanie kwadratów, by Donner nauczył się wytrzymałości umysłowej. By był wstanie kilka minut szukać non stop, bez rozpraszania się, podnoszenia głowy i nudzenia.

SONY DSC

                Jest to stosunkowo proste ćwiczenie. Depczemy nieduży kwadrat około 1,5m X 1,5m, na zasadzie kroczek po kroczku, żeby dobrze wydeptać trawę. I zadeptujemy go całego, czyli nie tylko obwód, ale i wnętrze. Potem rozrzucamy niewielkie kawałki jedzenia (niewielkie by nie było ich widać i w kolorze, który nie będzie dobrze widoczny) w odstępach około 20cm. Następnie sadzamy psa przed kwadratem, skupiamy uwagę tak, by nie wyrwał jak głupi do przodu (co Donner ma w zwyczaju, bo on jest bardzo chętny do wszystkiego przez co za szybki) i powoli każemy mu węszyć, powolutku w kwadracie kroczek po kroczku, dorzucając jedzenie jak pies wybierze wszystko, kiedy podnosi głowę lub się rozprasza, ponawiamy komendę i wskazujemy mu podłoże do wąchania i tak kilka minut i w momencie kiedy pies chce jeszcze szukać, kończymy pracę i sprowadzamy go, zgodnie z zasadą, że kończymy w najlepszym momencie pracy, a nie w momencie kiedy pies już nie ma siły.

SONY DSC

                Potem zrobiłyśmy jeszcze kilka prostych, króciutkich ścieżek ze znaczeniem przedmiotu. Znowu w końcu zobaczyliśmy to w praktyce na własnej skórze, a nie w teorii. Po wydeptaniu krótkiej około 2m ścieżki, trochę szerszej niż normalna, rozrzucamy na niej gęsto jedzenie, a na końcu kładziemy przedmiot. Kiedy pies do niego dojdzie kładziemy go nad przedmiotem, tak by miał go między łapami. I skarmiamy go duża ilością smakołyków nad nim. Donner co nieco już to kumał, ale potrafił robić to tylko na rękawiczkę, na której zawsze ćwiczyliśmy w szkole. Przy nowym przedmiocie zupełnie nie wiedział czego się od niego oczekuje.

SONY DSC

                Następnymi ćwiczeniami było posłuszeństwo. Tutaj polegliśmy na całej linii. Nie żeby Donner posłuszny nie był, ale ma wiele niedociągnięć. Po pierwsze ma problemy z koncentracją. Wszystko go rozprasza, jak jest w oddali pies nie spuszcza go z oczu (fobii przed niespodziewanym zaatakowaniem go przez innego psa chyba się już nigdy nie pozbędę), ktoś kłapnie drzwiami od samochodu od razu musi spojrzeć co to, ktoś przechodzi już Donner go kontroluje. Niestety jest mocno niepewny  i pilnuje otoczenia. Wprawdzie nie biegnie od razu zagryźć, ale wszystko go rozkojarza. Jest to oczywiście wina tego, że nie trenowaliśmy w miejscach gdzie coś się dzieje. Zawsze wybierałam zaciszne miejsca z dala od rozpraszaczy, w związku z czym Donner zachowuje się tak, a nie inaczej. Jaki z tego morał? Będziemy ćwiczyć przy ścieżce rowerowej. Przećwiczyliśmy jeszcze kilka prościutkich komend. Zacznijmy od wyprzedzania. Nie jest to jakiś problem na spacerze, bo jest mi to obojętne, że pies idzie noga wyprzedzając mnie trochę, ale fajnie było dowiedzieć się jak ćwiczyć z psem by było to po sporotwemu. Po drugie Donner rzadko kiedy siada czy kładzie się na łapach (robi tak tylko wtedy kiedy się fiksuje w czymś) w innych przypadkach, kładzie tyłek zawsze na boku lub siada sobie na pośladku. Ale kiedy zaczniemy ćwiczyć to przy jakiejś barierze np. ścianie czy siatce, okazuje się, że pies nagle potrafi siadać prosto, tylko trzeba go tego nauczyć. Kolejnymi ćwiczeniami które muszę poprawić to jest: siad, stój i waruj w marszu. Ponieważ Donner robi to strasznie powoli. Tępo jego siadania z marszu jest takie, że ja potrafię odejść dobre dwa metry i kiedy się obrócę to widzę jeszcze jak kuper leniwie mu opada. Także to też będziemy poprawiali. Chociaż tak naprawdę posłuszeństwo sportowe jest nam do niczego nie potrzebne, fajnie jest móc to poznać w praktyce, a nie tylko z książek i zawsze to nowa możliwość treningów, a jak wiecie czepiamy się wszystkiego. Więc kiedy skończy nam się agility, czy przejdzie chęć na frisbee, zaczniemy intensywne trenować trop i posłuszeństwo, bo i warunki będą sprzyjały raczej takim dyscyplinom niż tym co do tej pory robiliśmy.

SONY DSC

                Na sam koniec postawiłam Wam to co lubimy najbardziej. Obronę! Zależało mi na dwóch rzeczach: ataku na komendę (czy też nieatakowaniu bez komendy) oraz puszczaniu na komendę. Szło nam całkiem nieźle. Donner bardzo dobrze psychicznie dał sobie radę, a wydaje mi sie, że nawet został mocniej obciążony niż zwykle, bo jeszcze mu się nie zdarzyło żeby warczał kiedy walczył z pozorantem. A naprawdę parę razy widziałam u niego prawdziwe (tu pasuje przekleństwo no, ale powiedzmy, że…) zdenerwowanie. Był szybki, nie miał problemu z chwytem, dobrze sobie wyliczał wszystko, bardzo ładnie atakował i trzymał. Wyczekiwał w pozycji siad i waruj, póki nie dostał komendy i już po pierwszym puść puszczał pozoranta, a jak na złość na komendę daj od razu wypluwał rękaw. Żeby tak zabawki oddawał! Czyli komendę zna i rozumie! Nie wiedziałam jak po rocznej przerwie pies sobie poradzi, ale poradził sobie świetnie! Myślę, że z powodzeniem następnym razem możemy wprowadzić mu namioty i rewir.

SONY DSC

                No a na zakończenie: mój sprzęt domowej roboty sprawdził się i wytrzymał test bojowy, a były to linka tropowa (jeszcze po Budziku), linka do obrony i krótki sznureczek do kolców. Najbardziej obawiałam się, czy linka do obrony utrzyma 40kg bydlaka, ale sprawdziła się świetnie, a już myślałam, że będę miała kolejny wydatek, a tak w sumie za darmo, bo kawałek linki i karabińczyk wygrzebałam w rupieciarni na strychu, zrobiłam sobie całkiem ładny komplecik. W następnym wpisie króciutko powiem Wam jak zrobić to samemu, bo to żadna filozofia.

SONY DSC

 ALBUM ZE ZDJĘCIAMI

Ogółem: 2 127, dzisiaj: 1

You may also like

8 komentarzy

owczarkowa4526 19 sierpnia 2015 - 17:36

Oh! Widzę, że nie marnujecie ani chwili z psiego życia ;-). Tyle psich sportów. Dzięki Wam ja i moje ONki zaczęliśmy aktywniej spędzać czas, ponieważ wcześniej nie wiedziałam jak się za to zabrać, bo jak wiadomo wszystko kosztuje, a Pani pokazała jak za niewielki koszt zrobić tor do agility i pas do biegania ( czy jak to się tam nazywało ;-)).
I staram się z moimi psiakami codziennie ćwiczyć. Chociaż z bieganiem jest gorzej bo nie mogę wziąć ich wszystkich razem, bo każdy ma inny temperament i każdy biegnie w swoim tempie(więc ja muszę przebiec trasę 3 razy dlatego ten sport jest u nas rzadziej), a gdy ćwiczę agility to z jednym trenuję a dwa muszą w tym czasie zaczekać w kojcu i tak je zmieniam ;-). Chciałabym się kiedyś zająć psim sportem tak bardzo profesjonalnie, ale jak na razie nie mogę sobie pozwolić na różne seminaria, wiec korzystam z Pani porad i wiedzy, którą nam Pani tutaj przekazuje ;-).

opublikuj
Moje Życie z Owczarkiem 19 sierpnia 2015 - 18:02

Dziękuję, staram siępisać z punktu widzenia amatora i laika dla innych normalnych ludzi 😉 Tez nie jestem żadnym sportowcem ani specjalistą. Poprostu trochę wiedzy, trochę pomysłów i się bawimy 🙂 Jak mam możliwość dokształcam sięna zajęciach lub seminariach, ale to nie jest na poważnie i profesjonalnie. Bo w końcu to tylko ON – nie ma szans z borderami, malinami, czy zwykłymi kyndelkami. Ale nie sztuka wygrywać z rasą z predyspozycjami – sukcesem jest dobrze bawić się w sporty z psami które się „nie nadają”.

opublikuj
owczarkowa4526 19 sierpnia 2015 - 20:06

Ale przecież Donner to nie jest taki zwykły ON. Może faktycznie agility to sport, w której nasze owczarki nie przścigną bordera, ale są dyscypliny, w których ONki czują się jak ryba w wodzie. Na przykład jak wiadomo w policji najwięcej jest owczarków, bo to przede wszystkim psy pracujące, a nie te wystawowe pieski z tylnymi łapami jak łapki królika ;-).

opublikuj
Moje Życie z Owczarkiem 20 sierpnia 2015 - 05:21

Problem z Owczarkami jest taki, że to psy wszechstronne. One nadaja się do wszystkiego tak na prawę, a w rzeczywistości przez swoją wrzechstronność przegrywają z rasami ukierunkowanymi na coś. Owszem w Policji się sprawdzają, ale przy węszeniu coraz częściej zastępowane są labradorami czy beaglami, bo się zbyt łatwo rozpraszają, jako psy policyjne do akcji czy w wojsku (na zachodzie) coraz częściej zastępowane są belgami, bo belki są lżejsze, odporniejsze przez co dużo szybsze i silniejsze. Niestety wiele lat rasowienia bardzo osłabiło rasę robiąc z owczarków trochę mutanty po 40-50kg które nie są już tak szybkie i swinne jak kedyś, przez co i choroby się łątwiej czepiają.A przecież jeszcze kilkanaście może 20 lat temu onek jak ważył powyżej 33-35kg to był bydla. A teaz tyle ważą suki i ludzie się zastanawiają czy nie za mało. Także niestety mimo, że są wszechstronne i psychicznie dają radę, fizycznie odpadają. Choć oczywiście są wyjątki jak w każdej rasie bo widziałam maltańczyka i paniela co obronę trenował, a ostatnio pitbule i psa z typu masti (zapomniałam rasę) które mistrzowsko tropią – kwestia indywidualnego podejścia.

Ale na własne domowe potrzeby bawić się z każdym psem można we wszystko! Tylko z głową i umiarem, a zawody trzeba zostawić tym co to lubią i mają do tego predyspozycje.

opublikuj
Milena 24 sierpnia 2015 - 05:47

Mój Tajson uwielbia obronę i lata jak szczur 🙂

opublikuj
Moje Życie z Owczarkiem 24 sierpnia 2015 - 18:24

Donner również uwielbia te zajęcia bo może się wyżyć. Następnym razem mam nadzieję, że rozpoczniemy rewir 😉

opublikuj
Paulina 29 września 2016 - 21:14

A co poradziłbys na to, że podczas ataku na pozoranta (ze smyczą i bez smyczy) pies bardziej skupia się na atakowaniu innych psów? Podczas np siedzenia i czekania na swoją kolej jest okej, siedzi grzecznie ale jak tylko któryś zacznie szczekać to ona zaczyna szczekać na niego mimo że inny pies ją ignoruje i szczeka na pozoranta. Tak samo jest podczas ataku, bardziej skupia się na innych psach niż na rękawie. Gdy stoimy w grupie to nie ma problemu z agresją co do tych psów, tylko w przypadku ataku przez nią czy innego psa pozoranta.

opublikuj
Zamerdani.pl 30 września 2016 - 05:01

Nie wiem, to trzeba zapytać pozoranta czy tam osoby prowadzącej szkolenie. Pewnie jest to nadmiar emocji i frustracja, że ona już chce i nie wie właściwie co, ale już. Ekscytacja po prostu. Może trzeba stawać dalej od grupy, lub dołączać później, by nie spalała się na szczekaniu w grupie? Powiem szczerze nie wiem, bo przestałam dawno temu interesować się obroną i nie zagłębiałam się w różne problemy psów podczas takich zajęć.

opublikuj

Skomentuj owczarkowa4526 Anuluj odpowieź