Dziś mieliśmy przyjemnośc spędzić ten upalny dzień nad rzeką w Końskowoli. Cudowne miejsce. Cisza, spokój, przesympatyczne towarzystwo. W końcu miał się kto zajmować Donnerem, a ja mogłam cykać foty. I tak w 4h zrobiło się ponad 700 zdjęć psów! A było kogo fotografować. Poza Donnerkiem byli z nami Xena i Herkules. Cieszę się, że Donner ma nowych kolegów. Byłam nawet niezywkle dumna z tego jak się zachowuje, ale nic nie trwa wiecznie. My to jednak mamy pecha… dosłownie. Co oduczę Donnera panicznego atakowania psów, bo nie każdy chce go zagryźć. Co uda nam się parę razy spotkać z psami i pobawić… zawsze… zawsze musi się na koniec pojawić niespodziewany owczarek, albo inny duży pies, z którym będzie bójka… I znowu cała praca od początku. Jeśli to się nie zmieni, nigdy nie uda mi się wyciągnąć Donnera na prostą. Eh… Efek dzisiejszego spotkania: “miejmy nadzieję, że to nie była żyła” – tak Donnerowa Ciotka Hela ratowała go przed owczarkiem, sama odnosząc rany. Donner natomiast ma niegroźne roźcięcie na głowie. Po prostu fatum, jakie jest prawdopodobieństwo, że na odludziu pojawi się niespodziewany pies? Jak jesteśmy z Donnerem – 100%. Jednym słowem, jest nam pisane wieczne rzucanie się na inne psy, bo zawsze jakiś przypadkowy, anonimowy, agresywny owczarek się znajdzie i wszystko się zepsuje, co z trudem wypracujemy. Ale żeby nie było tak smutno, kilka radosnych fotek z wyjazdu. Bo oczywiście całe złe zajście było w momencie kiedy już miałyśmy wracać. Jak pech to pech. Najważniejsze, że wszyscy żyją, a cały wyjazd był bardzo udany, nie licząc rzeki krwi i zdechłego akumulatora w Don-Mobilu.
P.S. Herkules: Ten mały, czarny przystojniak wyglądający z pyszczka jak miniaturka groenendael’a (czarny owczarek belgijski) z przyciętym ogonem i wykastrowany, w wieku około roku z haczykiem, pilnie poleca się do adopcji, bo jest w domu tymczasowym, ale z utęskieniem czeka na swoich ludzi. Jest niezwykle całuśny i przytulaśny.
2 komentarze
Świetne zdjęcia w ruchu Ci wyszły! Donner jaki skoczny! 🙂
Dzięki dzięki, ale jeszcze daleka droga przedemną by dorównać fotografom National Geografic 😉 A Donner na pewno ma w genach delfina, albo co gorsze rekina hehe.