Kupiłam psu klatkę. Uwierzycie? Mam swoje powody, dla których musiałam ją kupić ale o tym za chwilę. Napiszę Wam jak jej szukałam, dlaczego zdecydowałam się na nową, nieużywaną oraz o tym jak przygotowuję psa do oddania do schroniska, lub założenia pseudohodowli.
Zacznijmy od tego: po co psu klatka? O tym, że niektórzy wożą psy w klatkach w samochodzie, wie chyba każdy i duża część z Was pewnie uzna to za coś, w sumie, normalnego, chociaż Wasze psy (tak jak i moje) pewnie jeżdżą na tylnej kanapie lub w bagażniku, no ale klatka jest dla bezpieczeństwa psa i kierowcy. Nie. Przewożenie psa nie było powodem dla którego kupiłam klatkę, bo rozłożona i tak nie zmieści mi sie do auta, a Donner będzie jeździł w bagażniku. Po co więc?
- Seminaria – chcę rozwijać swoją pasję i jeździć na seminaria i inne psie imprezy. Jednak sporo z nich wymaga klatek. Nie po to by trzymać w nich psy, jak na wystawie w zoo, tylko po to, że kiedy pies schodzi z powiedzmy ringu i wchodzi kolejny, mógł w spokoju odpocząć, leżąc w miejscu które zna, w którym czuje się bezpieczne, które można zasłonić, by pies nie widział jak, kolejny bawi się np. frisbee i nie nakręcał się zazdrosnym szczekaniem. Co ma złego takie szczekanie? Nic. Ale jak jesteś na seminarium sportowym i pies ma trzy wejścia po kilka minut, a całe seminarium trwa osiem godzin, gwarantuję Ci, że po trzydziestu minutach szczekania, będziecie mogli wrócić do domu, bo pies tak się zmęczy, że nic nie skorzysta kiedy ponowne wejdzie na plac. Oczywiście można psa wyprowadzić poza teren, żeby nie patrzył, ale wtedy jaki sens ma mój udział w seminarium, skoro nie mogę w nim uczestniczyć, obserwować innych, słuchać dobrych rad, bo muszę wyprowadzić psa, żeby nie zmęczył się szczekaniem?
- Kurs trenerski – moje wrześniowo-październikowe wakacje. W sumie dwa tygodnie w ośrodku szkoleniowym. Super! Tylko, mamy pokoje dwuosobowe. Czyli w jednym pokoju są dwa zupełnie sobie obce psy. Pół biedy jeśli są to psy uległe, ale co jeśli w pokoju będą nocowały dwa problematyczne samce? Albo psy nie będą się dogadywały, albo chciały się bawić? W klatce, którą będą znały i w której będą się dobrze czuły, pójdą spać, bez obaw, ze w nocy się pokłócą, wejdą komuś do łóżka, lub ten dugi pies je zaatakuje we śnie.
- Mieszkanie – prawdopodobnie będziemy zmuszeni przeprowadzić się z domu z ogrodem, do wynajmowanego mieszkania w bloku. Pies stróżujący na pewno będzie miał problem z wpuszczaniem obcych do mieszkania. Jak wiecie, z poprzednich wpisów, drzwi go nie zatrzymają, bo albo je otworzy, albo wyjdzie z nimi. Zresztą nie chciałabym by nasza kaucja przepadła z powodu podrapanych drzwi. Bezpieczniej więc będzie zamknąć psa w klatce na czas np. odczytu wodomierzy niż na balkonie, czy w pokoju.
Mam nadzieje, że rozwiałam część wątpliwości – po co nam klatka. Przejdźmy do zakupu klatki. Wahałam sie pomiędzy rozmiarami 107 x 71 x 79cm i 122 x 76 x 84cm. Nie wiedząc dokładnie którą wybrać, zapytałam na kilku owczarkowych grupach, o opinie osób które z nich korzystają, mimo, że sama przestrzegałam Was przed szukaniem tam porad, jeśli zupełnie nie wiecie czego chcecie. Ja na szczęście byłam zdecydowana i wiedziałam czego oczekuje, nie pytałam “co myślicie o klatce?” miałam tylko dylemat co do wielkości. Na cztery grupy w dwóch dostałam odpowiedź. W pozostałych, podniósł się lament, co to ja z psem robić nie zamierzam i po co mi ta klatka. Nawet jeden hodowca, co było dal mnie jeszcze bardziej niezrozumiałe, naskoczył, a raczej naskoczyła na mnie, że kupuję klatkę, po to żeby przyzwyczaić psa do schroniska, bo na starość na pewno go tam oddam. Na początku myślałam, że to dobry, inteligentny żart… jednak okazało się, że hodowczyni nie żartowała, a przecież hodowcy doskonale powinni wiedzieć po co są klatki i kojce ze względu na to, że maja często kilka psów w hodowlach i jakoś muszą je odseparowywać, oraz ze względu na wystawy… No chyba, że była to osoba z pseudo… ale wtedy tym bardziej nie powinna się burzyć za klatę. Nie chcąc więc tłumaczyć, histeryzującym obrońcom zwierząt, w jednej grupie odpisałam, że zawsze chciałam mieć chomika, ale niestety dostałam psa i teraz staram się to naprawić. W drugiej: że chcę zostać pseudohodowacą i czytałam, że psy trzyma się właśnie w takich klatkach w piwnicy bez dostępu do światła, wody i jedzenia. A ja chcę być true, wiec zaczęłam od klatki. Niestety nie mam piwnicy… głupie lamenty skończyły się jak ręką odjął, a moje wątki usunięto. Szkoda, bo nie doczekałam się odpowiedzi osób które uwierzyły w moje wyjaśnienia.
Na szczęście w dwóch pozostałych grupach otrzymałam odpowiedź. Wybrałam większą klatkę dla psa (122 x 76 x 84cm), z racji tego, że Donner jest duży i docelowo może spędzać w niej kilka godzin np. podczas seminarium – więc musi mu być w niej wygodnie. Sporo osób radziło mi mniejszą z racji tego, że jest lżejsza i łatwiejsza w transporcie. No, ale jak szaleć to szaleć, w końcu mam dużego chomika.
Znalazłam kilka ofert odkupienia używanych klatek, jednak M. nie pozwolił mi kupić takiej klatki. Bał się bowiem, że może być ‘nadwyrężona’ przez przedniego psa lub czas, w związku z tym Donner może szybko ją zniszczyć. A różnica cenowa pomiędzy nową, a używaną (znaleźliśmy promocję) nie była wcale duża, bo jakieś 50zł, więc dałam się przekonać. No i tak w naszym domu pojawiła się klatka. Na razie uczę psa, że to nie klatka, a nowe zarąbiste posłanie, o którym każdy pies marzy. Naszczecie Donner jest głupiutkim Owczarkiem, który wierzy w moje bajki, poza tym dostał nową rzecz! Co by to nie było jest jego i jest fajne! Także na razie uczy się, że klatka to jego prywatna wypaśną sypialnia, w której się śpi i dostaje super smakołyki. Tak samo jak podczas nauki chodzenia do kojca, gdzie Donner nie kojarzy wcale tego z zamknięciem, tylko z najbardziej genialną sztuczką jakiej się nauczył, za którą jest nagradzany, jakby obronił psi doktorat. Kwestia motywacji i podejścia. Do Yarisa mieści się na styk (złożona), waży nie wiele więcej niż dwa moje koty na raz… ale pamiętajmy chłopaki nie są tłuści – są dobrze zbudowani. No i mam nadzieję, że nam się sprawdzi. Dobrzy ludzie doradzili mi, żeby po rozłożeniu, spinać ją dodatkowo na trytytki (czy jak tam się to nazywa – takie plastykowe tasiemki zaciskowe), żeby wzmocnić zawiaski, które mogą nie wytrzymać jak coś zdenerwuje psa. I to tyle. Kupię teraz w Obi, albo Jysku jakiś materacyk, ala takie jak są na fotele, żeby nie przepłacać za markowy psi materac i książęce łóżko jak znalazł. A jak będzie chciał, to mogę mu z ręczników nawet baldachimy zrobić.
Klatka wykonanie, czyli ocena produktu, jakby ktoś chciał kupić.
Powiem szczerze, że cena klatki nie jest adekwatna do jej jakości. O połowę mniejszy pies od Donnera, gdyby się wkurzył rozmontowałby ja na części pierwsze chcąc się z niej wydostać. Zresztą wiele nie trzeba. Wystarczy, że Donner ze swoją świńską stereotypią, siądzie na jednym pośladku i oprze się o ścianę klatki, a ta już się wygina. Cieszę się jednak, że nie wzięłam używanej, M. miał rację. Nie trudno uszkodzić klatkę. Po tygodniu, zauważyłam, żr na łączeniach pojawiają się drobrne rdzewienia, pręty się powyginały, a ‘podłoga’ odkształciła, i pies niepewny lub delikatny, na pewno by na nią nie staną. Dobrze jednak, że nie kupiłam mniejszego rozmiaru. Pies ma w niej naprawdę swobodę leżenia, siedzenia i obracania się. A od biedy, można w niej przetrzymać dwa owczarki. Skąd wiem? Bo sama musiałam wejść do tej klatki, żeby zobaczyć ile jest miejsca, a Donner nie podarował mi, że sama tak wspaniale się w niej bawię, więc wszedł mi potowarzyszyć. Tylko siadł sobie w wejściu i za nic w świecie nie chciał wyjść ani się przesunąć, bo jeszcze się w niej zamknę od środka i zacznę się pysznie bawić bez niego. No, ale jakoś się wygramoliłam. Donner natomiast jest zachwycony klatką. Nie wiem co on ma z tymi prezentami, bo przypuszczam, że ucieszyłby się nawet z elektrycznego pastucha, ale ma to swoje zalety. Komenda ‘do kojca’ w mądrej główce mojego psa od razu skojarzyła się z klatką, wiec wbiega do niej i stoi merdając przeszczęśliwy ogonem, a cała klatka chodzi na boki, merdając razem z nim. Zastanawiam sie tylko z czego najlepiej zrobić baldachimy. Tak to sobie nazwałam, ale chodzi mi o zasłonienie sufitu i jednego boku klatki. Raz by zabezpieczyć psa od słońca, dwa, by ograniczyć mu na placu widok na inne psy. Kiedy jest chłodno nie będzie to problemem, boję się jednak, że przy wysokiej temperaturze, może zrobić mu się tam sauna, jeśli przykryję to ręcznikiem. Jakieś rady lub pomysły? Teraz pozostaje kupić tylko komplet trytytek i to tych mocniejszych i na wszystkich łączeniach wzmocnić klatkę. Ogólnie zakupu nie żałuję, jak się sprawdzi w praktyce napiszę Wam już za tydzień po seminarium z frisbee. A my tym czasem wracamy do odrabiania pracy domowej z agility – czyli do znudzenia ćwiczymy oddawanie przedmiotu, o czym również wkrótce napiszę co okazało sięu nas, najepszym rozwiązaniem.
27 komentarzy
Miałam bardzo podobnego pieska, nawet maił podobną chustkę na szyi. Biedaczka zmarła po 11 latach. Pozdrawiam i nie daj się zwariować, klatka to dobry pomysł.
Mój pierwszy ON odszedł po 10 latach. Szkoda, że psy tak krótko żyją, bo daja nam wiele radości i odchodząc zabierają ją zupełnie… Zwariować się nie dam! Biorę to przez duży filtr, ale niech czytelnicy będą świadomi czym to ‚grozi’ w oczach innych ;P
Mam ten sam rozmiar klatki, ale nie powiedziałabym, żeby była delikatna. Jakiej firmy jest Twoja?
Ja mam MidWest iCrate i trzyma się świetnie, mój rozchisteryzowany, kombinujący słonik nic jej nie zrobił, mimo stałego kontaktu ze śliną i wodą absolutnie nie rdzewieje. Nic się też nie wygina.
A co do przykrycia klatki- na chłodniejsze dni najlepszy jest pokrowiec na klatkę (karusek.pl). Jest przewiewny, wodoodporny i… pazuro-odporny. Sprawdzone info 😉
A na lato… prześcieradło! Takie zwykłe, albo kolorowe- jakie Ci się wymarzy. Moczysz całe lodowatą wodą i zamiast morderczej sauny masz super wypaśną psią klatkę chłodzącą. Nie robi się tam zimno, tylko chłodno. Pies między wejściami nie jest przegrzany= bardzo wydajnie pracuje 😉
Firmy ‘no name’ http://allegro.pl/transporter-klatka-kojec-pies-kot-121x74x81-xxxl-i5399138129.html
To z prześcieradłem to świetny pomysł, nie wpadłam na to, kombinowałabym z mokrym ręcznikiem plażowym.
Klatka to jeden z najlepszych naszych psich zakupów jak dotąd. Przed zakupem sporo czytałam na temat klatek i treningu klatkowego , obawiałam się że Porter nie będzie chciał w niej przebywać. .. Ale pies jak zwykle mile nas zaskoczył. Teraz to jest jego ulubione miejsce , gdzie czuje się bezpiecznie nawet nie będąc u siebie w domu.
To prawda, psy zawsze nas zaskoczą 🙂 U mnie na początku klatka była super, teraz przestała być taka fajna, bo podłoga się poodkształcała i się tłucze i rusza jak pies na nią staje i go to złości, więc muszę ją wykładać kocami i materacami by go nie denerwowwała.
Co do chłodzxenia to zamiast prześcieradła grubszy materiał coś jak w hamakach tj. chyba płótno żaglowe namoczone u mnie robi za super baldachim no namoczony materiałowy hamak polecamy gorąco moze troszke ciezkie ale u mnie sie sprawdza 🙂
Też o tym myślałam, ale musiało być zasłonięte góry i dwóch stron, więc bałam się, że nie będzie przepływu powietrza i mu się tam sauna zrobi. Ostatecznie było prześcieradło, a Don siedział w mokrej koszulce i dał radę 😀
Uwielbiam Twoje poczucie humoru! 🙂
My właśnie szukamy klatki dla naszej ONki. Teraz klatki polecają wszyscy chyba co się na psach znają. Nam poleciły babeczki z którymi trenujemy w psim przedszkolu.
Na pewno jeszcze wrócę na twojego bloga!
Cieszę się, ze mój specyficzny humor jest dobrze odbierany. Wiele osób lubi robić z niego problem. Klatki są dobre na zawoty, seminaria, treningi ogólnie na wyjazy. W domu – tylko wtedy kiedy jest na nie miejsce i kiedy jest potrzeba by pies miał swój kącik. Ale zawsze lepiej oswoić za wczasu psa z klatką – na wszelki wypadek, niż potem kombinować jak zrobić to z dnia na dzień
I my zakupujemy kennel klatkę – dzięki Wam wiem jaki rozmiar zakupić – my musimy ponieważ poszły nowe rolki, a dzisiaj poszedł nowy tablet – potrafi otworzyć szafkę
i sobie małe co nieco zniszczyć. 🙂 Pozdrawiam
Oby Wam dobrze służyła. Ja jeśli bym teraz kupowała – to materiałową, bo Donn nie próbuje z niej wyjść i grzecznie w niej śpi, a jest lżejsza i łatwiejsza w przenoszeniu.
Dziś zamówiłem pierwszą klatkę dla nowego członka rodziny, jakim jest suczka owczarka niemieckiego. Zaczynam ją przyzwyczajać do zostawania w domu samej. No, może nie do końca samej: pod “opieką” 1,5 rocznego labradora 😉 Strach pomyśleć, co mogą razem wykombinować. Labek, co prawda, do tej pory nigdy nic nie zniszczył, ale jak widzę ich w akcji przeciągających linę pod moim nadzorem, czy w czasie innych zabaw, to klatka wydaje się niezbędna. Wymiary dł. x szer. x wys.: 116 x 77 x 86 cm. Młoda i tak ciągle leży pod stołem albo pod ławą 😉
Ja w zeszłym tygodniu. Zamówiłam druga klatkę tylko materiałowa. Na wyjazdy dla.dwóch psów jest to niezbędne, bo w jednej to sie nie zmieszczą. 😉 a i w domu spokój 😉
a gdzie taką klatkę można kupić i jaka cena?
Ja mam z allegro. Ostatnio kupiłam materiałową również na allegro za 180ł chyba.
Ile ma Twój pies w kłębie? Szykujemy się na nowego członka rodziny (sunia) i zastanawiam się, czy klatka o wymiarach 107 x 71 x 79cm nie będzie dobra.
Pozdrawiam!
Witam serdecznie, po poradach dotyczących okularów teraz korzystam z Pani rad dotyczących klatki 🙂 niestety nasz misiek gdy zostaje sam w domu rozrabia, ostatnio zjadł szyszki, orzechy i świeczkę ze stroika świątecznego.
Mam pytanie,ponieważ z racji pracy nie ma nas w domu nawet 10 godzin. Czy jest szansa przyzwyczajenia go tak długiego pozostawania w klatce? Codziennie?
Czy miała Pani taką sytuację że pies tak długo przebywał w klatce?
Część! Jak najbardziej zdarzało mi się zostawić psa na tyle w klatce. Ela korzystała z klatki prawie do drugich urodzin a że pracuje regularnie 8h + dojazdy, czasem jakieś szybkie zakupy więc psy standardowo są same 9h. Czasami (rzadko, bo rzadko ale zdarza się zostają koło 10). Jeśli klatka jest dobrze nauczona to pies i tak śpi. Nawet jak mieliśmy okres wycofywania klatki tzn była otworzona a Ela zostawala w domu, to sama szła do niej spać pod naszą nieobecność i wychodziła dopiero jak wracaliśmy mimo że była otworzona. Jeśli zapewnisz psu rano spacer, a po pracy jakieś super rozrywki i zabawy to na spokojnie powinien dac radę. 🙂
Witam. Niedawno trafilam na Pani stronę. Własnie zastanawiam się nad klatką /transporterem samochodowym. Mam pytanie odnośnie transportowania owczarka w samochodzie. Mamy 8 tygodniowego maluszka,który dziś zle zniósl podroz w bagazniku. Wspinał się zeby przejsc na siedzenie i straszliwie płakał. Chcemy go przyzwyczaic do jazdy w bagazniku ale jednoczenie nie chcemy zeby się go w przyszlosci bał. Czy Pani piesek miał takie problemy? Jak znosił podróże? Czasem wiezie go tylko kierowca,ktory z wiadomych wzgledow nie moze go uspokajac i pilnowac 🙂 Nie mam pomyslu jak to dobrze rozwiazac. Czy owczarek z wiekiem przyzwyczai sie do jazdy i czy jesli teraz podrozowałby w transporterze to jest szansa ze w przyszlosci bedzie opanowany w bagazniku bez transportera? Jestem swiadoma ze nie ma jednej wlasciwej odpowiedzi na nasz problem ,ale moze spotkala sie Pani w praktyce z taka sytuacją i ma super patent na uspokojenie szczeniaczka albo zachecenie go do tego zeby spokojnie lezakowal? Pozdrawiam serdecznie.
Cześć! Wszystko zależy od psa. Jedne dobrze znoszą jazdę inne gorzej. Warto na początku przyzwyczajać psa na sucho, czyli bez jeżdżenia, potem tylko odpalić silnik. Potem przejechać kilka metrów. Żaby nauczył się że to nic strasznego A w bagażniku same fajne rzeczy. Zabawki, gryzaki itp. A jeszcze fajniejsze jak wysiadzie np jazda kończy się spacerem lub zabawą.
Z Budzikiem i Donnerem nie było tego problemu, ale że względu na to, że ktoś jechał zawsze na tylnym siedzeniu i zagadywał ich, a potem jak skojarzyłi samochód z wycieczką to mogli by nie wychodzić z bagażnika byleby jechać.
Za to z Elą miałam większy problem, bo mimo że nie była sama tylko z Donnerem to prawie do skończenia roku jeździła w pasie na przednim siedzeniu, bo tylko ruszyłam, a ona przechodziła mi na przód…. Z czasem się przyzwyczaiła.
Na pewno warto stopniowo oswajać psa z bagaznikiem i samochodem, zeby nie zaczął się bać. A jeśli macie na tyle duży bagażnik by zamontować transporter dla owczarka – to super! Tylko do transportera też trzeba psa przyzwyczaić aby podróż nie była traumą, którą będzie potem odchorowywał kilka dni. 😉
Ile ma Twój pies w kłębie? Szykujemy się na nowego członka rodziny (sunia) i zastanawiam się, czy klatka o wymiarach 107 x 71 x 79cm nie będzie dobra.
Pozdrawiam!
Mam drugą klatkę właśnie w tym rozmiarze i Doś na spokojnie się miesci: https://zamerdani.pl/klatka-dla-psa-azyl-czy-wiezienie/
On ma +/- 72cm w kłebie.
U nas też pies ok. 8-9 godzin w klatce ze względu na pracę i nie wygląda jakby mu się krzywda działa. Jak już jesteśmy w domu to oczywiście spacerek i zabawa, ale jak Frediie jest zmęczony lub chce odpocząć od ludzi po prostu 😛 to też samoistnie wybiera, że chce do klatki. och i nie cierpi karaoke moich dzieci – klatka wtedy jest dla niego jak schron 🙂 No najpierw zaliczyliśmy wpadkę, bo kupiliśmy za małą (chyba nie dokońca pomyślałam jak wielki urośnie) i lichy zamek miała, bo pies go rozpracował momentalnie. Potem kupiliśmy taką i szczerze polecam: https://canilove.pl/pl/p/Midwest-Klatka-ConTour-848-DD-123x78x81/2451 – mocna i zamek z zabezpieczeniem przed psimi MacGyverami – więc nie otworzą się. Tylko tak patrzę…na Wasze rozmiarki nasz Freddie ok.70cm w kłębie, a klatkę mamy jednak większą niż pani Justyna wymieniła. A artykuł świetny! Będę zaglądać co u Was.
Też mam tą klatkę 😉 ogólnie mam kilka różnych, wprawdzie już z nich nie korzystam (zostały tylko na szkolenia i seminaria), ale ta o której piszesz jest zdecydowanie najfajniejsza.
Dzień dobry, czy mogę się dowiedzieć jak taką klatkę przewozisz w samochodzie? Szczególnie w Yarisie. Kupiłem taką i mi się nie zmieści do Mazdy 6.
A mi do yarisa wchodziła bez problemu oczywiście złożoną (za siedzeniami przednimi). Teraz mam większe auta, ale woziłam ją w yarisie dość długo. 😉