Przygotowania do ślubu trwają w najlepsze. M. zarabia na nasze wesele (ja przepuszczam wszystko na psa), wszyscy w koło się stresują i planują (ja mam jeszcze rok czasu), Donner dostaje ubranie weselne (ja nie mam upatrzonej sukni ani fryzury). Ale chyba najwyższy czas się ogarnąć, bo nawet Donner jest już gotowy, tylko jak zwykle ja jeszcze nie.
Ostatnio dopisało nam olbrzymie szczęście w jednym z fotograficznych konkursów i wygraliśmy cudowną obrożę od Twoja Obroża.
Musieliśmy wybrać wzór obroży, więc zadowolona z siebie otworzyłam galerię i… i wysłałam ją M. Ja się nie znam na męskiej modzie, bo zwykłe obroże to nie są! Wielokrotnie włóczyłam się za M. po różnych dziwnych sklepach w których panie dobierają krawaty pod kolor koszuli, koszule pod kolor marynarki, a marynarki… nie wiem pod co. A M. tylko kręci nosem. Ja tam idę do sieciówki i kupuję coś z przeceny bez głębszego zastanowienia, ale nie M. On dokładnie ma przemyślane, co pod co, do czego i na jaką okazję. I mimo, że dla mnie wszystkie jego białe koszule wyglądają tak samo, on dostrzega w nich subtelną różnicę decydującą czy nadają się do tej marynarki czy do innej, dodam że marynarki dla mnie również wyglądają tak samo… eh… ale koniec dygresji. Teraz już wiecie, dlaczego nie odważyłam się wybrać ślubnego ubrania Donnerowi. A jeśli się okaże, że krawat który wybiorę jest mało ślubny! Nie mogę tak ryzykować, żeby panowie źle wyszli na sesji ślubnej. Ja to pikuś, ale oni muszę wyjść idealnie. Tak więc M. wybrał odpowiadające mu modele, a ja tylko dodałam, że dobrze by było jakby krawat był czerwony, żeby panowie mieli takie same dodatki.
No i oto efekty. Nieźle sie ten nasz psi dżentelmen prezentuje. Najwyższy czas, żeby i Pańcia się ruszyła i zaczęła coś robić w tym kierunku, bo jak na razie pies jest lepiej przygotowany do ślubu niż ja. Ale to raczej normalne.
Na marginesie to najlepiej w obroży wygląda Kłopot. I jak mam mu wytłumaczyć, że to psia obroża?
2 komentarze
Chyba ciężko będzie mu wytłumaczyć, widać, że biedak się już przywiązał do krawatu 😉
Kłopot już tak ma, że musi robić zawsze to samo co pies i sprawdzać co pies nowego dostał. Taki mój pso-kot 😉