Strona główna Z życia psiary Wielkim skokiem w nowy rok!

Wielkim skokiem w nowy rok!

autor Amelia Bartoń - zamerdani.pl

Sylwester, czas zabaw i imprezy. Dziś, dla mnie czas podsumowania 2017 roku. Roku, który miał być wspaniały, ale który był dla mnie jednym z cięższych. Nawet teraz, zamiast bawić się z widokiem na góry, obserwując jak majestat i godność Donnera zostaje zdeptany przez stado cardiganów, leżę na łóżku klecąc ten wpis, bo znowu coś w tym roku nie wyszło tak, jak chciałam. Ogólnie, nie mogę go przekreślać – nie był to aż tak zły rok. Ale był gorszy i cięższy niż poprzedni i często mnie zaskakiwał wywracając moje plany do góry nogami.

Duży wpływ miała na niego moja praca. Lubię ją, ale zdecydowanie nałożono na mnie w tym roku za dużo obowiązków, do tego stopnia, że były miesiące kiedy nie miałam zupełnie czasu dla siebie, nie mówiąc o mężu, psach czy blogu. Co odbiło się na wielu aspektach mojego życia. W pierwszej połowie 2017 roku na moim związku, gdzie naprawdę było nam ze sobą ciężko. Później na relacjach z psami, przez co też zawaliłam egzamin instruktorski, bo zamiast trenować z Donnerem audytowałam chipsy… Dwukrotnie planowaliśmy wyjazd do Cardimmanii i dwukrotnie w dniu wyjazdu plany nam się rozsypały… raz przez pogodę, drugi raz przez chorobę M. I tak miesiąc w miesiąc, drobne potknięcia i pstryczki w nos skutecznie podcinały mi skrzydła. Ale byłabym nieobiektywna, gdybym nie wspomniała o kilku wspaniałych sytuacjach. Pierwszą z nich była nasza przeprowadzka, która nie przesadzę, jak powiem, że uratowała nasze psy i wprowadziła spokój w naszym małżeństwie. Zmiana otoczenia i środowiska spowodowały wielkie, pozytywne zmiany w naszym życiu. Kolejną dla mnie ważną kwestią był kurs instruktorski Canid, który dał mi wiele do myślenia – jak chociażby to, że nie mogę wymagać od Donnera czegoś, co na ten czas jest dla niego zbyt trudne i powoduje niepotrzebną frustrację bezpośrednio wynikającą z ciążących na nim moich ambicji. Jesteśmy zbyt ze sobą zżyci, a ja nie potrafię pracować z nim obiektywnie bez zbędnych emocji, byśmy osiągnęli perfekcje. Kiedy mu odpuściłam, trenując absolutne minimum niezbędne do codziennego życia, a respektując jego pogląd na świat okazało się, że Donner jest świetnym psem, który może mieć nagle psich kolegów i nie stresować się otoczeniem. Zaniedbałam przez to treningi z psami, ale dałam Donnerowi coś, czego do tej pory nie miał – siebie, która będzie wspierała go w jego potrzebach. Skończyła się więc praca nad oddawaniem zabawki. Nie chce? To nie, biega z gryzakiem w zębach za aportem Eli zgodnie z zasadą „mieć łup i gonić łup” i świetnie się przy tym bawi. Nie chodzi „noga”, ale chodzi na luźnej smyczy. Spotyka się i wącha z każdym psem, który podchodzi, a ja przestałam bronić przed nim świat – skoro podchodzą to na własne ryzyko, a Donner zaczął sam myśleć. Kolejnym ważnym dla mnie wydarzenia był Hard Dog Race z Elą, kiedy to odnalazłam w niej nową towarzyszkę w psich sportach, która chce to robić i która nie ma zbędnego balastu emocjonalnego. Przez co ja czuję pełną radość z treningów z nią, bez siedzącego z tyłu głowy potworka nakazującego mi skanować teren.

Ale chyba największym sukcesem 2017 roku była socjalizacja Donnera. Pierwsze spacery bez linki i spacery grupowe. Tak zdecydowanie to nasz największy sukces. Warto też wspomnieć o Warsztatach Fotograficznych Canid oraz rewelacyjnej wycieczce z Belcando do fabryki Bewitala. Kolejny udział w Top for Dog i poznanie osobiście wielu psich blogerów, co zaowocowało kilkoma wspólnymi projektami.

Styczeń:

Spacery po łąkach przy Słomczynie

Rok 2017 zaczął się okropnie. Pamiętam, że w styczniu był tylko jeden słoneczny dzień, bo tylko na jednej sesji mam zdjęcia ze słońcem. Pomyślałam wtedy: „Jeszcze tylko trzy miesiące i będzie ładnie” i wiecie co? Nie dawno zdałam sobie sprawę z tego, że w tym roku słonecznych dni to było może 2-3 tygodnie w sumie. Nie doczekałam się, więc niedługo pomyślę ponownie, że za dwa… trzy miesiąc będzie ładnie…

Luty:

Ostatnie podrygi stojących uszu…

  • Najważniejsze wydarzenie: Intensywne zajęcia w Warszawskim oddziale Canid, które systematycznie wygasały w kolejnych miesiącach wraz z moim brakiem czasu.
  • Najlepszy wpis: Co z tym IPO? // Słów kilka o flexi

Marzec:

Las za Słomczynem, z dnia nadzień coraz bardziej zaśmiecony, przez co kurczą nam się tereny spacerowe…

Kwiecień:

Maj:

Czerwiec:

Lipiec:

  • Najważniejsze wydarzenie: Chorwacko-węgerskie wakacje podczas których zdecydowałam się na udział w HDR.
  • Najlepszy wpis: Wakacje bez psa są możliwe

Sierpień:

Wrzesień:

Październik:

Listopad:

Grudzień:


Tak jak na to patrzę, to chyba nie było tak źle! Ale mam nadzieję, że 2018 będzie dużo lepszy.

Na koniec jeszcze małe podsumowanie testowych marzeń zaplanowanych na 2017:

  1. Puller – ok
  2. Kombinezon przeciwdeszczowy – ok
  3. EzzyGroom – miałam w ręce – nie przekonał mnie
  4. Gryzak z poroża – ok
  5. Szelki typu easy-walk – ok
  6. Jakieś nowości piłeczkowo-zabawkowe – w tym roku wygrały trzeszczące piłki z Biedry – tanie, ale genialne
  7. Zabawki na inteligencję i interaktywne – ok, zrobiona mata węchowa i przetestowane te „na inteligencję”
  8. Butki dla psów na zimę – na razie dałam sobie spokój
  9. Nowości na rynku karm! – zdecydowanie tak
  10. Różowy komplet dla Eli od Sali.pl – ok

Aż sobie nie wiem, czego w tym roku życzyć, bo coraz częściej odmawiam testów, bo już większość rzeczy mam i znam… 2018 – zaskocz mnie!

A jakie mamy plany?

Kto wie, co nam przyniesie rok 2018… kto wie… byle same dobre rzeczy! No to SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! Bawcie się dobrze!

Ogółem: 546, dzisiaj: 1

You may also like

7 komentarzy

B The Great 1 stycznia 2018 - 15:58

Wow, widzę że bardzo dużo się działo 😀 Dzięki tej fajnej metodzie miałam okazję zajrzeć do najlepszych wpisów danego miesiąca – bardzo, bardzo dobry pomysł. Trzymamy kciuki, żeby ten rok był równie udany lub lepszy <3
Też naskrobałam podsumowanie, zapraszam!

opublikuj
Amelia z Zamerdani 1 stycznia 2018 - 16:49

Widziałam także Twój post. 😀 Oby ten rok był lepszy! Fascynuje mnie prowadzenie bullet journal, ale zupełnie nie wiem jak się za to zabrać, żebym byla zadowolona 🙂

opublikuj
Beryl i spółka 1 stycznia 2018 - 20:23

Myśmy zaliczyli przeprowadzkę na przełomie 2017 i 2018. Jestem umęczona, bywałam wściekła jak osa i też nie było nam łatwo z B., ale daliśmy jakoś radę. Teraz głównie cieszymy się domem. Mam nadzieję, że i do nas zawita spokój. 🙂

Za główny sukces i największą radość 2017 roku uznaję na równi powstanie bloga (chodził mi po głowie od dłuższego czasu) i powrót do jazdy konnej – co za szczęście! I oby takich radosnych chwil było i u mnie, i u Ciebie więcej we właśnie rozpoczętym 2018. 🙂

opublikuj
Amelia z Zamerdani 1 stycznia 2018 - 21:10

Przeprowadzka w lepsze miejsce to mega wydarzenie -wiem z autopsji. 🙂 Bardzo się cieszę, że macie bloga, bo jest więcej fajnych tekstówdo czytana. 🙂

opublikuj
Sikoreczka 2 stycznia 2018 - 22:03

Chyba najlepsze podsumowanie jakie czytałam. Zdjęcia też są świetne i dobrze ubarwiają tekst. Pozdrawiam i wszystkiego naj życzę w nowym 2018 roku.

opublikuj
Amelia z Zamerdani 4 stycznia 2018 - 09:32

Woooo! Przy takiej ilości teksów o podsumowaniach i planach, nie tylko w psiej blogosferze, usłyszeć od kogoś kto czyta dużo różnych blogów tak miłe słowa, to zaszczyt!
Wszystkiego dobrego!

opublikuj
Sikoreczka 5 stycznia 2018 - 09:40

Dużo czytam blogów. Wiele widziałam, ale Twoje powtórzę się – jest NAJLEPSZE! Nie wpadłabym na pomysł aby to tak świetnie.

opublikuj

Skomentuj Beryl i spółka Anuluj odpowieź